Byłem taki dumny! Młody złapał pierwszą ofiarę i to nie byle jaką. Był to ogromny i tłusty królik!
- Wiedziałem, że ci się uda młody!- powiedziałem podekscytowany i szturchnąłem go nosem- w końcu nie zapomniałeś o ogonie!
- Tak szczerze, działałem pod presją i złością- wyjawił mi kotek i uśmiechnął się, w jego oczach odbijała się duma.
- Widać musisz robić tak częściej- zaśmiałem się- chodź, wróćmy już.
Po drodze odkopałem moje zdobycze i zabrałem w drogę. Szliśmy obok siebie nie odzywając się za wiele, czasem młody zapytał dokąd prowadzi droga, albo co to za dziwny hałas. Dzień był piękny, słońce świeciło jasno jak nigdy, w takie dni jak te żałuję trochę, że mam grube futro. Matka zawsze powtarzała, że mam to po przodku, ale sam nie byłem tego pewien. Po jakimś czasie spostrzegłem, że Jaszczurcza Łapa ciągnie się gdzieś z tyłu. Przysiadłem na chwilę tak by młody mógł mnie dogonić. Wyglądał na dość zmęczonego, jego oddech był nieregularny. Widząc to, że się zatrzymałem sam opadł na brzuszek i westchnął ciężko.
- Co się dzieje Jaszczurcza Łapo? Źle się czujesz?- spytałem zaniepokojony i szturchnąłem go nosem. Kotek machnął łapką i podniósł łepek do góry.
- Nie nie, po prostu ten królik jest ciężki- odparł i naburmuszony usiadł obok- czemu muszą być takie grube!
Zaśmiałem się trochę za głośno, wywnioskować można to było po odlatującym w pośpiechu ptaku, jakby spłoszonym mym śmiechem. Jaszczurcza Łapa też się zaśmiał, tyle, że znacznie ciszej.
- Opowiesz mi jakąś historię? Podobno znasz ich wiele!- poprosił mnie kotek machając ogonem w prawo i lewo. Zdziwiłem się tą prośbą trochę, o jaką historię może mu chodzić?
- A dokładniej o czym byś posłuchał?
- Coś z twojego treningu! Nie mogłeś zawsze być taki wielki jak dąb i taki silny jak koń!- mruknął do mnie młodzik co wywołało u mnie kolejny śmiech.
- Skoro tak, co powiesz na historię o łapaniu ptaków, hm?- spytałem a widząc błyszczące ślepia Jaszczurczej Łapy zacząłem- Kiedy byłem jeszcze młody i mały jak żołądź, no może większy, moja matka przeziębiła się i leżała u medyka. Chciałem poprawić jej humor więc spytałem czego pragnie. Ta ja zawsze powiedziała, że chce abym zawsze był uśmiechnięty i szczęśliwy, jednak mi to nie wystarczyło. Udałem się po poradę do ojca, który wyjawił mi, że mama kocha jeść zięby. Jak wiadomo, na naszych terenach ich jest niewiele, ale było takie jedno miejsce gdzie dało się je znaleźć. Więc pobiegłem tam ile sił miałem w moich małych łapkach. W końcu dotarłem do małego lasku z którego dobiegały odgłosy ptaków. Zacząłem węszyć w poszukiwaniu zięb, nie było to proste bo cały czas napotykałem na zapach Klanu Klifu, gdyż było to obok naszej granicy. W końcu jednak poznałem słodki zapach lasu i piór. Odnalazłem tego kolorowego ptaszka i już miałem iść po niego kiedy przypomniałem sobie, że nie miałem lekcji ze wspinaczki na drzewa. Głupi machnąłem na to łapą i powiedziałem sobie, że to nie może być tak trudne! Wskoczyłem zatem na drzewo i zacząłem wspinać się do góry. Co chwile traciłem przyczepność i prawie spadałem, ale jednak nic mi się nie stało. Chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę ptaszka, starając się nie spaść i zachować spokój. Gdy byłem dość blisko zrobiłem najgłupszą możliwą rzecz, skoczyłem w jego kierunku.
Usłyszałem cichy śmiech Jaszczurczej Łapy który przerwał mi moją opowieść. Spojrzałem z ukosa na ucznia który zaraz się poprawił i ponaglił mnie bym mówił dalej.
- W połowie lotu zrozumiałam co zrobiłem i spanikowałem. Z łoskotem spadłem z drzewa i zauważyłem jak zięba ucieka na wyższą gałąź. Co więcej, spadłem na coś, a bardziej na kogoś. Podnosząc się zobaczyłem iż leżałem na piaskowym kocie bez jednego oka. Klął coś pod nosem lecz widząc mnie jako kociaka przestał. Spytał mnie miło co robię na tym terenie, a widząc moje zakłopotanie dodał iż nie mam się co spinać, gdyż to niewyjaśnione terytorium. Powiedziałem mu po co tu przybyłe, a ten bardzo uprzejmie odpowiedział mi, że pomorze. Usiadł pod drzewem i zawył wręcz. Zięba uciekła spłoszona. Zdziwiony spojrzałem na niego, a ten kazał być mi cicho. Zięba nagle wylądowała na ziemi a on rzucił się na nią z niezwykłą zręcznością. Złapał ją w zęby i ścisnął. Ptak umarł od razu. Oddał mi go grzecznie i otarł pysk. Byłem poruszony jego umiejętnościami. Powiedziałem, że jest wspaniałym wojownikiem, a on odpowiedział mi najdziwniejszą rzecz, coś o co bym nigdy go nie podejrzewał.
- Co takiego?- spytał podekscytowany kotek machając ogonem. Jego wąsy drżały a oczy wpatrywały się we mnie.
- Że jest medykiem.
Jaszczurcza Łapa zdziwił się potwornie. Wstałem i zabrałem swoje zdobycze i kazałem iść mu za mną. Kotek podniósł się ociężale i zabrał królika.
<<Jaszczurcza Łapo?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz