Niezbyt się popisałam przy nauce. Ostatnio mało się działo i się rozleniwiłam. Kiedy Zakrzywione Oko obudził mnie wcześniej - nie byłam na to w ogóle przygotowana.
Byłam na niego wkurzona, kiedy wepchnął mnie do tego jeziora. Z drugiej strony...należało mi się. Zawsze mi się należy. Jednak nie miałam dłuższego czasu na robieniu sobie wyrzutów. Mój mentor przyprowadził mnie tu po pajęczyny, zatem od razu pokazał mi jak je zdobyć.
Nie byłam przekonana czy ty najlepszy pomysł kazać mi powtórzyć całe to nawijanie pajęczyny na patyk i grzebanie w krzakach, ale stwierdziłam, że to może być dobra okazja, żeby się popisać jakąś zdolnością.
Kiedy tylko zdobyłam patyk, zaczęłam grzebać w krzakach. Po chwili znalazłam jakieś pajęczyny i zabrałam się za nawijanie. Starałam się jak najbardziej, mimo iż nie szło mi to tak zręcznie jak Zakrzywionemu Oku. Musiałam odstraszyć jednego czerwonego pająka, jednak szybko się z nim uwinęłam i kiedy niosłam dumna z siebie patyk z pajęczyną prosto do mentora, pomyślałam, że może w końcu coś mi wyszło dobrze.
Tuż po tym, wszystko poszło źle. Spanikowałam, kiedy Zakrzywione Oko pokazał, że na nosku mam tego pająka, którego wtedy przegoniłam. Głupio mi było, kiedy musiałam się uczyć jak leczyć skaleczenia na własnej łapie.
Całą drogę do obozu postanowiłam siedzieć cicho. Nie byłam obrażona na mentora, za to że się śmiał. Byłam obrażona na siebie. Tak niezdarnie jeszcze nigdy dotąd nie byłam. W obozie pognałam od razu do legowiska. Nie miałam zamiaru jeszcze bardziej się pogrążać.
Byłam na niego wkurzona, kiedy wepchnął mnie do tego jeziora. Z drugiej strony...należało mi się. Zawsze mi się należy. Jednak nie miałam dłuższego czasu na robieniu sobie wyrzutów. Mój mentor przyprowadził mnie tu po pajęczyny, zatem od razu pokazał mi jak je zdobyć.
Nie byłam przekonana czy ty najlepszy pomysł kazać mi powtórzyć całe to nawijanie pajęczyny na patyk i grzebanie w krzakach, ale stwierdziłam, że to może być dobra okazja, żeby się popisać jakąś zdolnością.
Kiedy tylko zdobyłam patyk, zaczęłam grzebać w krzakach. Po chwili znalazłam jakieś pajęczyny i zabrałam się za nawijanie. Starałam się jak najbardziej, mimo iż nie szło mi to tak zręcznie jak Zakrzywionemu Oku. Musiałam odstraszyć jednego czerwonego pająka, jednak szybko się z nim uwinęłam i kiedy niosłam dumna z siebie patyk z pajęczyną prosto do mentora, pomyślałam, że może w końcu coś mi wyszło dobrze.
Tuż po tym, wszystko poszło źle. Spanikowałam, kiedy Zakrzywione Oko pokazał, że na nosku mam tego pająka, którego wtedy przegoniłam. Głupio mi było, kiedy musiałam się uczyć jak leczyć skaleczenia na własnej łapie.
Całą drogę do obozu postanowiłam siedzieć cicho. Nie byłam obrażona na mentora, za to że się śmiał. Byłam obrażona na siebie. Tak niezdarnie jeszcze nigdy dotąd nie byłam. W obozie pognałam od razu do legowiska. Nie miałam zamiaru jeszcze bardziej się pogrążać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz