Przed mianowaniem Słoty
Ostatnio treningi zaczynały być coraz cięższe, a Kora wcale nie nadążała. To nie tak, że Dyniowa Skóra była zła, dobrze uczyła, po prostu kotka nie radziła sobie ze wspinaniem się na te wszystkie okropnie wysokie drzewa, ale za to doskonale radziła sobie w tunelach. Tam nie była potrzebna szybkość, tylko uważność. A to było najważniejsze. Ostatnio też zaczęła coraz częściej łapać Słotę! Teraz gdy obydwie były w tym samym legowisku, udawało się im częściej rozmawiać i chociaż Kora nadal nie do końca lubiła towarzystwo innych kotów, to ze Słotną Łapą naprawdę przyjemnie się jej siedziało, więc gdy miała wolny dzień, a koleżanka akurat weszła ze zdobyczą, to kotka do niej podbiegła.
— Słotna Łapo! — zawołała, podchodząc bliżej, po czym spojrzała na zdobycz. Królik, bardzo duży królik… Woah. — Ty sama go upolowałaś? — zapytała, zerkając na towarzyszkę.
— Tak! Oczywiście, że ja — odparła, jakby dumna z siebie, a potem dodała: — Jeśli chcesz, to mogę ci opowiedzieć, jak to było. Weź sobie coś ze sterty, jeśli jesteś głodna i chodź.
— Czemu nie weźmiesz tego królika? W końcu to ty go upolowałaś! — Kora była trochę zaskoczona. Króliki były smaczne, no a ten był niesamowicie wielki!
— Nie jestem aż taka głodna, niech inni skorzystają — odparła kotka. — Więc słuchaj, to było tak… — zaczęła opowiadać. Kora słuchała jej i chłonęła każde słowo jak najlepszą kocimiętkę.
Uwielbiała słuchać, analizować wszystkie słowa, ba! Nawet w wyobraźni z samych opowieści mogła sobie narysować, jak wyglądało całe to polowanie. I brzmiało to ekscytująco! Nawet jak Kora nie pokazywała tego zbyt szczególnie, to była naprawdę dumna z koleżanki. Ostatecznie znów zwróciła pełną uwagę, gdy Słota zwróciła się do niej.
— Korowa Łapo, a ty czegoś się już nauczyłaś? — zapytała.— Bałaś się podczas tej nocy samotnie spędzonej w lesie? Bo, wiesz, ja wcale nie. Wiedziałam, że sobie poradzę, więc wystarczyło to jedynie przeczekać. Nie rozumiem, jak możecie się tego bać. Wystarczy trochę sprytu i pomyślunku, a nic wam się nie stanie — dodała, nie czekając na odpowiedź Kory.
Kotka była już przyzwyczajona do tego, że Słotna Łapa nie daje jej czasem dojść do słowa, więc po prostu grzecznie czekała, aż ta skończy i gdy wreszcie czarna szylkretka zajęła się jedzeniem, niebieska zaczęła opowiadać.
— W sumie się nie bałam. Wzięli mnie ze żłobka i zaprowadzili do lasu. Najpierw nie do końca wiedziałam co zrobić, ale potem pomyślałam, że wystarczy się schować no i potem siedziałam pod drzewem. W sumie było dość nudno — opowiadała młodsza, raz po raz przerywając na chwilę, aby wziąć kęs jedzenia.
— Hej, Koro, a wiesz coś o swojej mentorce? — zapytała Słotna Łapa, gdy kotka dokończyła. — A dokładniej, może… o jej przeszłości?
— Nie… nie jesteśmy tak blisko, nie uczy mnie tak długo, ale za to mogę ci powiedzieć, że jest naprawdę miła. Dobrze uczy, chociaż czasami potrafi nakrzyczeć, ale to nie jest wielki kłopot!
Wreszcie chwila ciszy. Kotka naprawdę lubiła towarzystwo Słoty, ale czasem wydawało się jej ono minimalnie… przytłaczające. Więc gdy wreszcie mogła całkowicie skupić się na swoim kąsku, to odpłynęła myślami. Ciekawe, jaka będzie Pora Nagich Drzew. Już jest okropnie! A ponoć później ma być tylko gorzej. Dopiero po chwili słowa Słotnej Łapy zwróciły ją na ziemię.
— Korowa Łapo, mam dla ciebie wyzwanie — miauknęła.
Korowa Łapa spojrzała na nią niecierpliwie, ale starsza milczała przez dłuższą chwilę. Wreszcie jednak dopowiedziała:
— Złap większego królika od tego mojego.
— I co wtedy, jak mi się uda? — zapytała młodsza, na co czarna uśmiechnęła się szeroko.
— Powiem ci, gdy ci się uda — zachichotała.
— Dobrze… Porozmawiam z Dyniową Skórą, ale my już dziś skończyliśmy. Ile mam czasu na tego królika? — zerknęła na towarzyszkę.
Wcale nie chciała bawić się w takie rzeczy. Nie była dobra w polowaniu, ale słyszała pogardę w głosie towarzyszki. Może i Kora była młodsza i słabsza, ale śmiać się z siebie nie pozwoli! Udowodni Słotnej Łapie, że jej spryt do takich rzeczy też jest potrzebny.
— Obiecaj tylko, że mi powiesz, jak mi się uda.
— Czemu nie weźmiesz tego królika? W końcu to ty go upolowałaś! — Kora była trochę zaskoczona. Króliki były smaczne, no a ten był niesamowicie wielki!
— Nie jestem aż taka głodna, niech inni skorzystają — odparła kotka. — Więc słuchaj, to było tak… — zaczęła opowiadać. Kora słuchała jej i chłonęła każde słowo jak najlepszą kocimiętkę.
Uwielbiała słuchać, analizować wszystkie słowa, ba! Nawet w wyobraźni z samych opowieści mogła sobie narysować, jak wyglądało całe to polowanie. I brzmiało to ekscytująco! Nawet jak Kora nie pokazywała tego zbyt szczególnie, to była naprawdę dumna z koleżanki. Ostatecznie znów zwróciła pełną uwagę, gdy Słota zwróciła się do niej.
— Korowa Łapo, a ty czegoś się już nauczyłaś? — zapytała.— Bałaś się podczas tej nocy samotnie spędzonej w lesie? Bo, wiesz, ja wcale nie. Wiedziałam, że sobie poradzę, więc wystarczyło to jedynie przeczekać. Nie rozumiem, jak możecie się tego bać. Wystarczy trochę sprytu i pomyślunku, a nic wam się nie stanie — dodała, nie czekając na odpowiedź Kory.
Kotka była już przyzwyczajona do tego, że Słotna Łapa nie daje jej czasem dojść do słowa, więc po prostu grzecznie czekała, aż ta skończy i gdy wreszcie czarna szylkretka zajęła się jedzeniem, niebieska zaczęła opowiadać.
— W sumie się nie bałam. Wzięli mnie ze żłobka i zaprowadzili do lasu. Najpierw nie do końca wiedziałam co zrobić, ale potem pomyślałam, że wystarczy się schować no i potem siedziałam pod drzewem. W sumie było dość nudno — opowiadała młodsza, raz po raz przerywając na chwilę, aby wziąć kęs jedzenia.
— Hej, Koro, a wiesz coś o swojej mentorce? — zapytała Słotna Łapa, gdy kotka dokończyła. — A dokładniej, może… o jej przeszłości?
— Nie… nie jesteśmy tak blisko, nie uczy mnie tak długo, ale za to mogę ci powiedzieć, że jest naprawdę miła. Dobrze uczy, chociaż czasami potrafi nakrzyczeć, ale to nie jest wielki kłopot!
Wreszcie chwila ciszy. Kotka naprawdę lubiła towarzystwo Słoty, ale czasem wydawało się jej ono minimalnie… przytłaczające. Więc gdy wreszcie mogła całkowicie skupić się na swoim kąsku, to odpłynęła myślami. Ciekawe, jaka będzie Pora Nagich Drzew. Już jest okropnie! A ponoć później ma być tylko gorzej. Dopiero po chwili słowa Słotnej Łapy zwróciły ją na ziemię.
— Korowa Łapo, mam dla ciebie wyzwanie — miauknęła.
Korowa Łapa spojrzała na nią niecierpliwie, ale starsza milczała przez dłuższą chwilę. Wreszcie jednak dopowiedziała:
— Złap większego królika od tego mojego.
— I co wtedy, jak mi się uda? — zapytała młodsza, na co czarna uśmiechnęła się szeroko.
— Powiem ci, gdy ci się uda — zachichotała.
— Dobrze… Porozmawiam z Dyniową Skórą, ale my już dziś skończyliśmy. Ile mam czasu na tego królika? — zerknęła na towarzyszkę.
Wcale nie chciała bawić się w takie rzeczy. Nie była dobra w polowaniu, ale słyszała pogardę w głosie towarzyszki. Może i Kora była młodsza i słabsza, ale śmiać się z siebie nie pozwoli! Udowodni Słotnej Łapie, że jej spryt do takich rzeczy też jest potrzebny.
— Obiecaj tylko, że mi powiesz, jak mi się uda.
<Słoto?>
[637 słów]
[przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz