Uważnie obserwowała niebo, doszukując się na nim kształtu królika, którego niby widziała Bielik. Wąsy srebrzystej kotki poruszały się ilekroć ta coś mówiła. Wyglądało to zabawnie, gdy kotka miała na nich pozostałości słodkiego miodu.
Owieczka strzepnęła z łapki kilka listków, które przykleiły się do pobrudzonej kończyny.
— Z czego się śmiejesz? — miauknęła, pusząc futerko, gdy gardło Bielik opuścił radosny chichot.
— Z ciebie, głuptasie.
Szylkretka zmarszczyła brwi, uderzając ogonem o ziemię niezadowolona.
— Śliczna jesteś, wiesz?
Kotka otworzyła pyszczek by coś powiedzieć, jednak szybko go zamknęła. Zamiast tego po prostu schowała zawstydzona mordkę między swoimi łapkami, czując, jak palący gorąc zżera ją od środka. Czując ogon kotki na swoim grzbiecie spięła się jeszcze bardziej, sztywniejąc niemalże jak jakiś posąg. Córka Szyszki była chyba jednak niezwykle rozbawiona z całego obrotu spraw.
Przysunęła się bliżej, przeciągając językiem między uszami młodszej kotki. Przy tym geście wtórował jej niski, gardłowy pomruk, wywołujący gęsią skórkę u Owieczki.
Zadrżała, czując jak kotka wtula się w nią.
Serce medyczki biło jak oszalałe i gdyby nie była tak wprawiona w leczeniu, mogłaby podejrzewać u siebie zawał.
W odpowiedzi na komplement stęknęła żałośnie, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Niesamowite jak jedno słowo doprowadziło ją do takiego stanu i zniweczyło wspólne oglądanie chmurek.
— T-ty... t-ty też jesteś... — wydukała ledwie zrozumiale, próbując iść za jedną z rad Konopi.
Ponownie zadrżała kiedy Bielik zamruczała z rozbawieniem, próbując odsunął łapy kotki od jej mordki, którą między nimi chowała. W pewnym sensie mogła uznać zadanie za wykonane - różowiutki nosek ujrzał światło dzienne.
Srebrzysta uniosła kącik pyszczka w pobłażliwym uśmiechu.
Niewiele myśląc - zetknęła ich nosy razem i to właśnie w tym momencie Owieczka uciekła stamtąd z żałosnym piskiem.
o jejku, Owieczko ty geju uroczy!
OdpowiedzUsuń