*jakieś kilka dni po śmierci Miodowego Obłoku*
- Jałowa Łapa potrzebuje nowego mentora. - powiedziała Piaskowa Gwiazda do uczniaka, który znowu czuł te strzępki ekscytacji.
- Jałowcowy Świcie, zostajesz mentorem Jałowej Łapy. - powiedziała chłodno. Wydawało mu się, że powinna się go spytać, czy chce go szkolić, ale czekoladowy nie wyglądał jakby miał coś przeciwko.
- Mam nadzieję, że dokończysz jego szkolenie, by wyrósł na dobrego wojownika Klanu Burzy. - burknęła i zeszła ze skały, gdy koty stykały się nosami.
- Jałowa Łapa potrzebuje nowego mentora. - powiedziała Piaskowa Gwiazda do uczniaka, który znowu czuł te strzępki ekscytacji.
- Jałowcowy Świcie, zostajesz mentorem Jałowej Łapy. - powiedziała chłodno. Wydawało mu się, że powinna się go spytać, czy chce go szkolić, ale czekoladowy nie wyglądał jakby miał coś przeciwko.
- Mam nadzieję, że dokończysz jego szkolenie, by wyrósł na dobrego wojownika Klanu Burzy. - burknęła i zeszła ze skały, gdy koty stykały się nosami.
***
Wujek!
Pierwszy rozpaczliwy krzyk dopadł go gdy podbiegł do ciała. Bure, poprzecinane takimi samymi pręgami jak on. Pamiętał jak Szeleszczący Zagajnik wraz z Szumiącym Wzgórzem opowiadali mu o tym co sami robili będąc w jego wieku... kocięce wspomnienia.
Czyżby jego dzieciństwo zakończyło się tak szybko?
Znowu. Te rany. Pazury kota.
Morderco, czy ja ci coś zrobiłem?!
Odwrócił się w stronę towarzyszów na patrolu, bo tak, był na patrolu. Dotąd zwyczajnym!
Inni zastygli w milczeniu, gdy on próbował wyczuć choćby najmniejszą iskierkę życia w wojowniku. Na próżno.
***
Żegnał się z wujkiem, już w obozie, obok matki, brata i Szumiącego Wzgórza. Z każdą chwilą nienawidził Piaskowej Gwiazdy bardziej. Gotował się w nim gniew, bestialski gniew. Nawet nie próbowała udawać żalu, a pewnie ledwo się powstrzymywała od uśmiechu gdy się dowiedziała że zginął nierudy! Gdy mijał ją z trudem opanowywał aby się na nią nie rzucić. Jeszcze rodziców ubiją i.. nie! Nie Sasanka!
Nie zrobią mu tego, nie dopuści do tego!
Po pierdu pierdu kotów podszedł do brata i po prostu, bez słowa się przytulił. Tak po prostu.
Brat na szczęście bez słowa odwzajemnił przytulas. Wtulili się w siebie, a niebieskie futra zlały się w jedno.
Zamruczał.
- Wiem że mamy średnią atmosferę na takie rzeczy, ale chcesz ze mną iść na polowanie?
Jałowa Łapa otarł łzę zanim ktokolwiek ją zobaczył.
- Oczywiście.
Kocury wyszły z obozu.
- Więc.. zmieniłeś się. - powiedział nieśmiało wojownik.
Jałowek spuścił głowę i położył uszy.
- Chodzisz spięty, patrzysz na każdy swój krok, przebywasz w towarzystwie tych dwóch oferm. A w nocy nie śpisz, wiem bo słyszałem. - powiedział Sasankowy Kielich. - Wiem, że te czasy nie są łatwe ani dla mnie, ani dla ciebie, ale... dobrze się czujesz? - spytał zatroskany wojownik.
Jałowa Łapa westchnął.
- Czuję się dziwnie. Teraz jestem normalny, ale czasem coś przejmuje nade mną kontrolę. - powiedział, odwracając głowę. - Wciąż się boję... siebie.
- Musisz coś z tym zrobić! Widzę jak wybuchasz nie raz, coś jest na rzeczy! - krzyknął Sasanek.
- Co chcesz z tym zrobić?
- Jeszcze nie wiem, ale ci pomogę. - otarł się policzkiem o brata. - A teraz polujemy.
- Straciłem ochotę... dużo dzisiaj lało...
- To nie było pytanie. - powiedział i zaczął iść.
Jałowa Łapa leniwie ruszył za nim.
***
- Jałowa Łapo! - krzyknął znajomy głos.
Miodowego Obłoku.
Pognał między drzewa, wypatrując jej.
Znalazł, niewielka polanka pośród drzew. Króliczy Sus wbijała pazury w klatkę piersiową półżywej, kremowej kocicy.
- Odgoń tą.. smarkulę.. - zakrztusiła się własną krwią i zaczęła kaszleć.
Wszystko jednak spowolniło. Łapy były jakby przyklejone do trawiastego podłoża.
- Nie!
Krzyk nic mu nie dał, gdy bura zatopiła w swej ofierze zęby i szpony, rozkoszując się jej jękami bólu. Oczy pointki zamgliły się, ale nie umarła.
Musiała przeżywać te męczarnie i być zdana na los.
Z pyska Króliczego Susa wydał się rechot. Przerażający, złośliwy i usatysfakcjonowany.
- Muszę.. ją.. ratować... muszę....
- Nic nie zrobisz, słodki. To tylko koszmar. Okrutny koszmar.
Na oczach obolałego z wrzasków Jałowka obdzierała drugą kotkę ze skóry. Wszędzie lała się krew. Cętkowana już nie kryła tego, jaki czuje ból. Po tym, co zrobiła Króliczy Sus już nie przypominała kota.
I wtedy...
Szary zbudził się, oddychając ciężko.
Śmierć Miodowego Obłoku nawiedzała go przynajmniej raz na kilka dni.
Rozejrzał się po legowisku uczniów. Inni spali, jeszcze.
Wziął kawałek mchu i przyłożył do pyska. Krzyknął, ale roślina to zdusiła. Poczuł się odrobinę lepiej.
Odetchnął parę razy. Wszystko co w tej chwili odczuwał było głębsze.
Wydawało mu się że deszcz bębni jak grad.
Tupot łap budzących się wojowników był niczym trzęsąca się ziemia.
On tak nie wytrzyma!
Zbudził się do końca szybko i pognał przez wrzosowiska.
Znowu czuł ten swój gniew.
Śpiew ptaków nie koił nerwów ucznia. Biegł przez siebie, ignorując mgiełkę snu, której jeszcze nie rozwiał.
Dotarł do grobu Króliczego Susa, chociaż trudno było nazwać grobem brudną glino-ziemię i błoto.
Wbił w to pazury i zaczął kopać, ignorując to że łapy przybrały brązowy kolor.
Odkopał zadowolony ciało i kątem oka zobaczył zbliżającą się wronę. Teraz to on zarechotał, identycznie jak ona w jego śnie.
Masz ptaku obiadek.
Odetchnął parę razy. Wszystko co w tej chwili odczuwał było głębsze.
Wydawało mu się że deszcz bębni jak grad.
Tupot łap budzących się wojowników był niczym trzęsąca się ziemia.
On tak nie wytrzyma!
Zbudził się do końca szybko i pognał przez wrzosowiska.
Znowu czuł ten swój gniew.
Śpiew ptaków nie koił nerwów ucznia. Biegł przez siebie, ignorując mgiełkę snu, której jeszcze nie rozwiał.
Dotarł do grobu Króliczego Susa, chociaż trudno było nazwać grobem brudną glino-ziemię i błoto.
Wbił w to pazury i zaczął kopać, ignorując to że łapy przybrały brązowy kolor.
Odkopał zadowolony ciało i kątem oka zobaczył zbliżającą się wronę. Teraz to on zarechotał, identycznie jak ona w jego śnie.
Masz ptaku obiadek.
To już wyższa faza
OdpowiedzUsuń