Kocur spoważniał. Dosłownie czuł, jakby dostał prosto w pysk z ryby. Nie. Czekaj. Wróć. Jakby dostał po mordzie z gałęzi, a na dobitkę, ktoś przywaliłby mi kamieniem w łeb. Rozdziawił paszczę jak ostatni kretyn, patrząc się pustym wzrokiem na Pszczelą Łapę i nie dowierzając.
Jak... Ona... ALE JAK?!
- E... Ee hhhhk... - tylko tyle na ten moment liliowy uczeń medyka klanu Klifu potrafił z siebie wydusić. Kotka, która kocha kotkę?! W DODATKU JEGO MATKĘ! Oh Klanie Gwiazdy, pomóż! Przecież... To nie było normalne... Czy było...? Skoro tak się sprawa miała to kocur, kocurem też mógł? Na tą myśl pręgowanego przeszło przyjemne mrowienie i ciepło. Zganił się szybko za ów rozmyślania, zdzielając się w umyśle kilka razy w pysk dla pewności, że nigdy więcej, nie pomyśli o czymś tak niedorzecznym, jak romans z kocurem.
Chyba...
Do licha Lśniący, będziesz medykiem! Sam się pchałeś na ten stołek!
- Nooooo? - Pszczela Łapa najwidoczniej niecierpliwa, przypomniała starszemu kotu o swoim istnieniu głośnym, ostentacyjnym kaszlnięciem. Uczeń szybko zamknął jadaczkę, otrzepał się dla wyrzucenia dziwnych rozmyślań z łba, po czym z pełną dozą pewności siebie rzekł:
- Ona woli kocury
Córka Potokowej Gwiazdy jakby posmutniała. Dups, no i mamy problem. Lekko spanikowany błękitnooki zamrugał szybko ślepiami, raz, dwa, znajdując się obok koteczki, która wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać.
Coś ty narobił kretynie! Delikatniej nie szło?!
Zganił się szybko w głowie za własny debilizm, po czym polizał szylkretkę za uchem.
- Co? - burknęła, ocierając łapką pyszczek, pociągając przy tym noskiem. Oh. Czyli jednak płakała... No, to teraz bez problemu Lśniący mógł się zaliczyć do największych dupków tego świata.
- Hej... Przecież znajdziesz kogoś innego. Świat nie kończy się na mojej matce. Może ktoś z innego klanu? - w tym momencie miał ochotę strzelić sobie pięknego baranka ze ścianą. Proponować jej związek z kotem z innego klanu, w DODATKU Z KOTKĄ?! Lśniąca Łapa zdecydowanie nie grzeszył rozumem w takich sytuacjach. Jednak mimo wszystko, przysnął do siebie córkę Wschodzącej Fali. Przytulił, a następnie położył swój łeb, na jej główce, mrucząc przy tym kojąco. Odruchowo otulił ich oboje swym puchatym ogonem.
Jak... Ona... ALE JAK?!
- E... Ee hhhhk... - tylko tyle na ten moment liliowy uczeń medyka klanu Klifu potrafił z siebie wydusić. Kotka, która kocha kotkę?! W DODATKU JEGO MATKĘ! Oh Klanie Gwiazdy, pomóż! Przecież... To nie było normalne... Czy było...? Skoro tak się sprawa miała to kocur, kocurem też mógł? Na tą myśl pręgowanego przeszło przyjemne mrowienie i ciepło. Zganił się szybko za ów rozmyślania, zdzielając się w umyśle kilka razy w pysk dla pewności, że nigdy więcej, nie pomyśli o czymś tak niedorzecznym, jak romans z kocurem.
Chyba...
Do licha Lśniący, będziesz medykiem! Sam się pchałeś na ten stołek!
- Nooooo? - Pszczela Łapa najwidoczniej niecierpliwa, przypomniała starszemu kotu o swoim istnieniu głośnym, ostentacyjnym kaszlnięciem. Uczeń szybko zamknął jadaczkę, otrzepał się dla wyrzucenia dziwnych rozmyślań z łba, po czym z pełną dozą pewności siebie rzekł:
- Ona woli kocury
Córka Potokowej Gwiazdy jakby posmutniała. Dups, no i mamy problem. Lekko spanikowany błękitnooki zamrugał szybko ślepiami, raz, dwa, znajdując się obok koteczki, która wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać.
Coś ty narobił kretynie! Delikatniej nie szło?!
Zganił się szybko w głowie za własny debilizm, po czym polizał szylkretkę za uchem.
- Co? - burknęła, ocierając łapką pyszczek, pociągając przy tym noskiem. Oh. Czyli jednak płakała... No, to teraz bez problemu Lśniący mógł się zaliczyć do największych dupków tego świata.
- Hej... Przecież znajdziesz kogoś innego. Świat nie kończy się na mojej matce. Może ktoś z innego klanu? - w tym momencie miał ochotę strzelić sobie pięknego baranka ze ścianą. Proponować jej związek z kotem z innego klanu, w DODATKU Z KOTKĄ?! Lśniąca Łapa zdecydowanie nie grzeszył rozumem w takich sytuacjach. Jednak mimo wszystko, przysnął do siebie córkę Wschodzącej Fali. Przytulił, a następnie położył swój łeb, na jej główce, mrucząc przy tym kojąco. Odruchowo otulił ich oboje swym puchatym ogonem.
< Pszczela Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz