Księżycowa Łapa spojrzała z politowaniem na swoją siostrę. Czy ona nigdy nie dorośnie? Były uczennicami i nie przystoiło im od tak wkurzać wojowników, królowe i starszych... Z jednym wyjątkiem. Imię kotki, wymienione przez Fiołka było właśnie owym wyjątkiem. Od czasu, gdy Żmija skrzywdziła jej siostrę, darzyła ją szczerą nienawiścią. Wiedziała jednak, że nie może jej zabić. Nie tym samym sposobem, jaki zabiła Kwiecisty Wiatr.
To by było zbyt proste.
I zbyt nudne.
— Żmijowej Łuski nie można od tak "wkurzać" — powiedziała, patrząc poważnie, jak w jednym oku siostry maluje się zdziwienie. Zdawało się ono krzyczeć "jak to nie?! Ta menda zasłużyła na to, co najgorsze", przez co Księżycowa Łapa przez moment poczuła dziwną błogość. Tak miło się spoglądało na nienawiść rosnącą w młodym sercu. — To musi być coś specjalnego — wytłumaczyła cóeka Ciernistej Łodygi, przerażająco spokojnym głosem, owijając sobie ogon wokół łap. — Nie wiem jeszcze, co, ale jak tylko coś wymyślę, wcielimy to w życie, dobrze?
W miarę jej kolejnych słów na pyszczku Fiołkowej Łapy rósł ogromny uśmiech, co wprawiało serce Ksieżycki w przyjemne ciepełko.
— Jeny, brzmisz, jakbyś conajmniej kogoś zamordowała — zachichotała młodsza z sióstr. Och, za dobrze mnie znasz, pomyślała ze zgrozą Księżyc. — Zgoda, czekam z niecierpliwością.
Księżyc z satysfakcją liznęła ją w policzek.
Oj, tak, już ona się na Żmiji odegra.
To by było zbyt proste.
I zbyt nudne.
— Żmijowej Łuski nie można od tak "wkurzać" — powiedziała, patrząc poważnie, jak w jednym oku siostry maluje się zdziwienie. Zdawało się ono krzyczeć "jak to nie?! Ta menda zasłużyła na to, co najgorsze", przez co Księżycowa Łapa przez moment poczuła dziwną błogość. Tak miło się spoglądało na nienawiść rosnącą w młodym sercu. — To musi być coś specjalnego — wytłumaczyła cóeka Ciernistej Łodygi, przerażająco spokojnym głosem, owijając sobie ogon wokół łap. — Nie wiem jeszcze, co, ale jak tylko coś wymyślę, wcielimy to w życie, dobrze?
W miarę jej kolejnych słów na pyszczku Fiołkowej Łapy rósł ogromny uśmiech, co wprawiało serce Ksieżycki w przyjemne ciepełko.
— Jeny, brzmisz, jakbyś conajmniej kogoś zamordowała — zachichotała młodsza z sióstr. Och, za dobrze mnie znasz, pomyślała ze zgrozą Księżyc. — Zgoda, czekam z niecierpliwością.
Księżyc z satysfakcją liznęła ją w policzek.
Oj, tak, już ona się na Żmiji odegra.
~*~
Oddech Klonowego Futra świstał nad jej uchem, gdy ten dbał o to, aby czuła się jak najlepiej. Robili to już jakiś czas i Księżycowej w ogóle nie przeszkadzało, że kocha się z kimś, kto nie żyje od księżyców. Właściwe, całkiem to lubiła, mimo iż nie czuła nic w kierunku swojego mentora. Nawet szacunku, na ten bowiem zasługiwała jedynie Czysta Gwiazda. Był po prostu pewnym elementem na jej mrocznej drodze, którą tak bardzo chciała zgłębiać. W końcu odsunął się od uczenmicy i spojrzał na nią uważnie, a ona z dostępnością obróciła się i spoglądała obojętnym wzrokiem w jego oczy.
— Jesteś... Dzisiaj... Jakaś... Dziwna... — oznajmił medyk. Księżyc przechyliła łeb, zdziwiona. — Taka... Zamyślona...
— Ach. — Szylkretka uśmiechnęła się lekko. — Chciałabym kogoś skrzywdzić. Ale nie zabić. Jakieś propozycje, mistrzu?
— Jesteś... Dzisiaj... Jakaś... Dziwna... — oznajmił medyk. Księżyc przechyliła łeb, zdziwiona. — Taka... Zamyślona...
— Ach. — Szylkretka uśmiechnęła się lekko. — Chciałabym kogoś skrzywdzić. Ale nie zabić. Jakieś propozycje, mistrzu?
Klon zamruczał z satysfakcją, słysząc ostatnie słowo. Uwielbiał być nazywany w ten sposób, a Księżycowa Łapa doskonale to wiedziała. Cóż, chciała po prostu osiągnąć swój cel, jakim było wkurzenie Żmijowej Łuski, a jeśli połechta jego ego, może osiągnąć bardzo zadowalający efekt. To jej zupełnie wystarczało, aby schować dumę.
— Skrzywdzić... Ale... Nie... Zabić... — powtórzył, wpatrując się z nią, czyżby z odrobiną dumy? Księżycowa Łapa uważała, że nie miał prawa być z niej dumny. To Czysta Gwiazda ją zmieniła. On był tylko pośrednikiem. — Może... Upokorzyć...?
Uprzednio lekki uśmiech na pyszczku tortie teraz zdecydowanie się powiększył. Miała przeczucie, że to, co zaproponuje jej kocur będzie zadowalające.
— Tak, zdecydowanie chcę tego kogoś upokorzyć — przytaknęła — masz jakiś pomysł, prawda?
— Tak... Mam... Pomysł...
Więc mi go powiedz, do cholery! Kocica powoli wzięła wdech. Spokojnie. Wystarczy tylko chwila cierpliwości, przecież to ani nie pierwsza, ani nie ostatnia, jakiej wymagała od niej ta znajomość. Matko, czemu Klonowe Futro był taki powolny?
— Jaki? — zapytała, gdy cisza zaczęła przeciągać się za bardzo.
— Co? Co... Jaki... — Kocur spojrzał na nią zdziwiony. Odpłynął, znowu? Księżycowa Łapa chyba poważnie podyskutuje na jego temat z Czystą Gwiazdą. Jednak nie teraz. Teraz kotka musiała skupić się na zadowoleniu siebie i swojej siostry słodką zemstą.
— Pomysł. Na skrzywdzenie tej osoby — przypomniała, na tyle spokojnie, na ile mogła.
— Och! Tak... Rozwolnienie... — powiedział, jakby nigdy nic. Księżycowa Łapa zamarła. No przecież! Rozwolnienie! To pokaże tej starej prukwie, że nigdy nie powinna podnosić łapy na jej siostrę! Z niecodziennym dla niej zadowoleniem podbiegła do swojego mentora i wręcz wskoczyła na niego, powalając przy tym na ziemię.
— Dziękuję, Klonowe Futro! — zawołała, liżąc go w policzek. — Nauczysz mnie czegoś, co może spowodować u niej rozwolnienie, mistrzu?
Kocur pokiwał głową, uśmiechając się szeroko. Zło w sercu jego uczennicy narastało z dnia na dzień, a on czuł, że wykonuje dobrą robotę. Liderka na pewno doceni jego starania.
~*~
Fiołkowa Łapa miała wychodzić na trening, kiedy ktoś nagle gwałtownie chwycił ją za ogon i pociągnął do tyłu. Zdziwiona kotka obróciła się i już miała zaatakować napastnika, gdy dojrzała swoją starszą siostrę, w której oczach tliła się dziwna, niecodzienna figlarność.
— Księżycowa Łapo? Nawdychałaś się czegoś, czy jak? — zapytała, trochę zdenerwowana, trochę rozbawiona, a jeszcze trochę — zdziwiona. Tortie uśmiechnęła się szeroko.
— Mam plan, jak zdenerwować Żmijową Łuskę — szepnęła — wszystko ci opowiem, ale... Potrzebujemy jakiegoś pachołka, który go wykona.
Na pyszczku młodszej momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, a pozostałe oko rozbłysło ciekawością. Była przekonana, że Księżyc ma w zanadrzu coś naprawdę dobrego i w istocie tak było.
W tym momencie do obozu wkroczyła Konwaliowa Łapa...
<Fiołeczku? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz