Tak dawno nie widziałem się z Węgielkiem i Ciepłą Pieśnią... Pora chyba żebym ich odwiedził. Słońce niedawno wzeszło, a ja właśnie bylem na polowaniu. Chwyciłem mysz, którą złapałem i ruszyłem biegiem do obozu.
Odłożyłem mysz w miejscu gdzie zazwyczaj był stosik i ruszyłem w kierunku żłobka. Kiedy tylko wszedłem zobaczyłem Srebrny Pysk, Malinową Gwiazdę i Ciepła Pieśń z Węgielkiem wtulonym w jej sierść. Podszedłem do nich i usiadłem naprzeciwko mojej rodzinki. Zanim cokolwiek powiedziałem do Węgielka podszedł kociak Srebrnego Pyska i poszli razem na drugi koniec. Spojrzałem na Ciepłą i przytuliłem się do niej.
- Węgielek jest taki cudowny. - zaczęła kocica.
- A jaki miałby być nasz syn? - zaśmiałem się cicho. Na pyszczku mojej partnerki zawitał uśmiech.
- Myślałaś co będzie dalej? - dodałem po chwili.
- Ale jak to "dalej"? - zapytała zdezorientowana kotka.
- No, co będzie kiedy Węgielek zostanie uczniem... wojownikiem. - odparłem. Ostatnio nad tym dość często rozmyślałem. Jaki sens ma nasze życie?
- Pewnie to co było przed jego narodzinami. - odpała kotka. - Ja wrócę do roli wojownika i będziemy razem polować.
- A co myślisz o kolejnym miocie? - zaproponowałem cicho. Wręcz szeptem. Kotka chwilę milczała. Już zaczynałem się martwić, że powiedziałem coś nie tak.
- Aż tak bardzo chcesz żebym tu została? - zaśmiała się głośno. Mi też się to udzieliło i wybuchnąłem śmiechem. Srebrny Pysk spojrzała na nas ostro i syknęła żebyśmy się uciszyli, bo przed chwilą jedno z jej dzieci usnęło. Szybko ucichliśmy, a potem znów wybuchnęliśmy (tym razem stłumionym) śmiechem.
<Ciepła?>
Odłożyłem mysz w miejscu gdzie zazwyczaj był stosik i ruszyłem w kierunku żłobka. Kiedy tylko wszedłem zobaczyłem Srebrny Pysk, Malinową Gwiazdę i Ciepła Pieśń z Węgielkiem wtulonym w jej sierść. Podszedłem do nich i usiadłem naprzeciwko mojej rodzinki. Zanim cokolwiek powiedziałem do Węgielka podszedł kociak Srebrnego Pyska i poszli razem na drugi koniec. Spojrzałem na Ciepłą i przytuliłem się do niej.
- Węgielek jest taki cudowny. - zaczęła kocica.
- A jaki miałby być nasz syn? - zaśmiałem się cicho. Na pyszczku mojej partnerki zawitał uśmiech.
- Myślałaś co będzie dalej? - dodałem po chwili.
- Ale jak to "dalej"? - zapytała zdezorientowana kotka.
- No, co będzie kiedy Węgielek zostanie uczniem... wojownikiem. - odparłem. Ostatnio nad tym dość często rozmyślałem. Jaki sens ma nasze życie?
- Pewnie to co było przed jego narodzinami. - odpała kotka. - Ja wrócę do roli wojownika i będziemy razem polować.
- A co myślisz o kolejnym miocie? - zaproponowałem cicho. Wręcz szeptem. Kotka chwilę milczała. Już zaczynałem się martwić, że powiedziałem coś nie tak.
- Aż tak bardzo chcesz żebym tu została? - zaśmiała się głośno. Mi też się to udzieliło i wybuchnąłem śmiechem. Srebrny Pysk spojrzała na nas ostro i syknęła żebyśmy się uciszyli, bo przed chwilą jedno z jej dzieci usnęło. Szybko ucichliśmy, a potem znów wybuchnęliśmy (tym razem stłumionym) śmiechem.
<Ciepła?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz