Szedł przez tereny swojego Klanu, rozmyślając o tym, co to będzie. Może uda mu się coś upolować? Nie, niemożliwe. Ale gdyby mu się udało, to byłoby wspaniałe. Rodzice na pewno byliby tacy dumni, Osa na pewno nigdy by tego niesamowitego przeżycia nie zapomniał! Nagle coś wyczuł. Mysz! Zaczął się tam powoli skradać. Zobaczył ją. Była niewielka, ale zawsze coś! Kiedy stwierdził, że to odpowiedni moment, skoczył w jej kierunku. Mógłby przysiąc, że przez chwilę jego pazury dotykały jej delikatne ciałko, lecz gryzoń prędko się wymknął i uciekł gdzieś, gdzie nikt by go już nie złapał. Osia Łapa wylądował na ziemi, a dokładniej na ziemi i śniegu, co tworzyło błoto, które ubrudziło rude futerko terminatora. Kocurek podniósł się powoli i spojrzał smutnym wzrokiem na swoje łapy. Oczywiście, że mu się nie udało, dlaczego on w ogóle myślał, że miał jakieś szanse? Zawiedziony samym sobą poszedł dalej, wciąż rozmyślając.
Szedł tak i szedł, całkowicie zamyślony, aż zobaczył przed sobą jakiegoś ciemnoszarego kota. Kotkę. Osa nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział kogoś takiego z obozie. Może to jakaś nowa, ale on jej nie spotkał, bo ciągle siedzi w legowisku? Nie, na pewno by coś o niej usłyszał... To oznaczało, że weszła na ich terytorium. O nie. O NIE. Co robić? Co ma powiedzieć? Przecież to nieznajoma, co jak nie odejdzie, wyśmieje go lub zaatakuje?!
Tak naprawdę to Osia Łapa wszedł na terytorium Klanu Burzy i nie zdawał sobie z tego sprawy, bo był tak zamyślony, a teraz zbyt się bał, żeby na to wpaść. Stanął nieruchomo, patrząc swoimi dużymi z zaskoczenia i strachu oczami na kotkę.
- U... umm... - pisnął tylko, nadal się nie ruszając, choć w środku panikował.
Fiolet?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz