- Kwiecisty Wietrze! - krzyknęła do medyczki.
Uzdrowicielka Klanu Burzy pomogła dostać się długowłosemu kotu do jej legowiska. Biało-czarna kotka chciała być teraz przy pręgowanym kocurze, lecz wiedziała, że tylko zawadzałaby i przeszkadzała w leczeniu. Dlatego została tam gdzie stała, odprowadzając szylkretową kotkę oraz Rozmyty Pył wzrokiem. Westchnęła, lekko przymykając oczy. Co on sobie zrobił? - myślała. Nim się obejrzała, Srebrna Gwiazda zbliżyła się do niej.
- Rozmyty Pył to dzielny wojownik. Nie raz odniósł groźniejsze rany. Nie martw się, Blady Świcie. On wyjdzie z tego - pokrzepiała.
Łaciata samica kiwnęła głową, aczkolwiek nadal martwiła się o kocura. Następnie odeszła od liderki, kierując się do legowiska wojowników. Tam z kolei ułożyła się na pierwszym lepszym kawałku mchu i przymknęła oczy. Opowiedzenie o własnych przeżyciach przez Blady Świt oraz Rozmyty Pył bardzo ich zbliżyło do siebie. Kotka poczuła szczególną więź z nim. Pomimo tego, że nie znali się długo, zaufała mu. Z tą myślą łaciata wojowniczka zasnęła.
Blady Świt obudziła się wyjątkowo wcześnie. Przeciągnęła się. Od razu przypomniała sobie o ranach współklanowicza. Poderwała się na nogi i szybko ruszyła w stronę legowiska Kwiecistego Wiatru. Wchodząc tam, w nos uderzyła ją woń różnych ziół. Dostrzegła długowłosego kocura, więc powoli podeszła do niego.
- I jak? Boli? - zapytała. - I właściwie co ci się stało? - dodała szybko.
W jej głosie można było wyczuć żal i smutek, lecz także troskę.
<Rozmyty Pyle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz