Zdziwiła mnie prośba Lamparciej Plamy. Co mogę opowiedzieć jej o moim klanie? Zastanowiłem się chwilę podnosząc wyżej łeb. Starałem się zebrać myśli po czym zacząłem:
- Mój klan powstał od Wilczej Gwiazdy, przybranego ojca mojego ojca. To zagmatwane, ale tak było. Ogólnie, jesteśmy zżytym i silnym klanem, największym pośród czterech. Mieliśmy kiedyś większe tereny, wychodzące na drugą stronę Drogi Grzmotu, ale klan Klifu nas przepędził.
- Jak to możliwe, że was przepędził?! Przecież jak sam mówiłeś jesteście największym klanem!- uparła się Lamparcia Plama. Kiwnąłem głową i zaraz zabrałem się za wyjaśnienia:
- Tak, ale Klan Klifu jest niezwykle silny, złamali sojusz i przepędzili nas. Nie pamiętam tego dokładnie, byłem wtedy małą, puchatą kulką która niespokojnie wiła się w pyszczku matki słysząc odgłosy wojny- opowiadałem z przejęciem- teraz klan odbudował się na nowo. Sądzę iż pewnego dnia odbijemy nasze tereny i znów staniemy się potęgą.
Na mój pysk wyszedł promienny uśmiech. Właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę jak jestem przywiązany do mojego klanu i jak bardzo rozpiera mnie duma iż jestem częścią tego właśnie, a nie innego klanu. Moja partnerka zauważyła blask w mych oczach, liznęła mnie trochę niepewnie w polik i wyrwała z zadumy.
- Widzę jak bardzo kochasz swój klan, to niesamowite być tak przywiązanym. Ja tam niekoniecznie uwielbiam mój klan- zaśmiała się, jednak w jej oczach widziałem odbicie smutku.
- Hej, zawsze możesz dołączyć do nas, bramy są otwarte, tak sądzę. Naszą liderką została teraz Jelenia Gwiazda, bardzo mądra, pokojowa, lecz nieśmiała kotka. Na pewno zrozumiała by twój wybór- zachęciłem Lamparcią Plamę ocierając się o nią łebkiem. Kotka tylko rzuciła mi krótki uśmiech w odpowiedzi.
- A twój uczeń? Powiedz coś o nim- poprosiła mnie.
- No dobrze, jak tak ładnie panienka prosi. Moim uczniem został Jaszczurcza Łapa, niezwykle energiczny i przyjazny kot. W sumie, nie jest wiele młodszy ode mnie, jednak utrzymuje to w tajemnicy. Moja matka go wychowała, więc uznajemy się za braci, lecz oboje dobrze wiemy, że nie pochodzimy od tych samych rodziców. Cętkowany Ogon wie kim jest jego matka, ale nigdy mi, ani swojemu partnerowi nie powiedziała. Utrzymuje to w tajemnicy jak obiecała. Ogólnie, Jaszczurcza Łapa ma liczne rodzeństwo, Gęsią Łapę uczonego przez mojego ojca, Brudną Łapę uczoną przez moją siostrę, Pajęczą Łapę uczonego przez Kruczą Stopę, Złotą Łapę uczoną przez Miodowe Futerko i Nietoperzom Łapę uczoną przez samą Jelenią Gwiazdę. Dużo tego, ale tak to wygląda. Jaszczurcza Łapa bardzo szybko się uczy i jako pierwszy z rodzeństwa ukończy trening.
Wypiąłem dumnie pierś i zamknąłem oczy. W ten jakże straszny i niewiadomy czas w naszym klanie zapala się światełko nadziei. Byłem niezwykle dumny z powodu iż lada dzień ukończę trening mojego pierwszego ucznia. Lamparcia Plama zaśmiała się cicho.
- Wyglądasz jak dumny ojciec- mruknęła pod nosem z krzywym uśmieszkiem.
- Tak się bynajmniej czuję- odparłem i położyłem łeb na łapach. Spojrzałem w górę na zachodzące słońce. Już tak późno?! Wstałem na równe łapy i pomogłem wygramolić się Lamparciej Plamie.
- Muszę już iść moja droga. Pomyśl nad tym aby dołączyć do mojego klanu. Ale pamiętaj, nieważne co postanowisz, kocham cię i będę cię kochać- liznąłem ją w nos na pożegnanie i przytuliłem. Za każdym razem gdy odchodziliśmy czułem jak moje serce jest rwane na kilka kawałków które potem płoną zamieniając się w popiół. Ruszyłem szybkim krokiem w stronę mojego obozu przy okazji zabierając moją zdobycz. Gdy tylko przekroczyłem próg poczułem na sobie spojrzenie Cętkowanego Ogona, no tak, jest teraz zastępcą, musi mieć oko na wszystkich, a ja wzbudzam podejrzenia od dawna. Uśmiechnąłem się w jej kierunku i kiwnąłem łebkiem. Musiałem grać pozory zadowolonego i szczęśliwego z życia rudego kocura którego tak dobrze znała.
*po zebraniu klanów i ucieczce KP w inne miejsce*
Byłem okropnie zestresowany. Od dawna nie widziałem nigdzie Lamparciej Plamy. Wymieniłem jej imię na zebraniu, oczywiście zmieniając niemalże wszystko. Mimo to bałem się potwornie, a jak ktoś się dowie?! Z tymi niespokojnymi i burzliwymi myślami ruszyłem w kierunku Czterech Drzew, musiałem się dowiedzieć czy jest cała!
Im bliżej się znajdowałem, tym silniejszy był zapach Klanu Prawdy, lecz coś nie dawało mi spokoju. Był i tak za słaby. Miejsce powinno jechać ich odorem a tymczasem jakby przygasało. Wyjrzałem delikatnie zza kaszaków i ujrzałem przedziwny widok. Klan wyparował. Ruszyłem niepewnie w kierunku opuszczonego obozu rozglądając się na boki, ale nigdzie nie czułem obecności kota z tego klanu. W błocie zauważyłem odciski łap kilku kotów. Czyżby uciekli? Znalazłem się niemalże pod murami obozu. Nie były tak zręcznie zbudowane jak nasze, ale mogłem przysiąść, że wyglądały na solidne jak na wędrowny klan. Powoli obszedłem całą ,,budowlę" i zdałem sobie sprawę iż Klan po prostu uciekł. Czyżby koniec? Nie będzie wojny? O zgrozo, co ja zrobiłem! Wszystkie klany zaalarmowane a tutaj brak zagrożenia! Zjedliby mnie i zabili na miejscu, z Czarną Gwiazdą na czele. Wtem usłyszałem cichy syk wydobywający się z krzaków naprzeciw mnie. Zjeżyłem sierść i przybrałem bojową pozę. Ku mojemu szczęściu, z zarośli wyszła znana mi postać, moja kochana Lamparcia Plama! Rzuciłem się w jej kierunku z uśmiechem na pysku. Kotka także wtuliła się w moje futro i liznęła mnie w kark.
- Moja kochana! Gdzieś ty była, co się stało!?- uderzyłem od razu w sedno sprawy.
- Słoneczny Deszczu, ktoś słyszał zebranie, wiedzą o naszym klanie! Ty im powiedziałeś! Dlaczego?!- wyszła z oskarżeniami- myślałam, że ma to być tylko dla ciebie!
- Moja droga spokojnie, chciałem podzielić się z innymi klanami, musimy zgładzić Klan Prawdy zanim coś większego się stanie...
- Czy ty w ogóle rozumiesz co to oznacza?! Oni nas szukają, Słoneczny Deszczu, szukają mnie bo należę do tego klanu! A jak wyjdzie z tego wojna i będziesz musiał walczyć ze mną? Co wtedy!?- krzyczała kotka a w jej oczach pojawiły się łzy. Faktycznie, zjechałem sprawę. Nic nie odpowiedziałem, po prostu ją przytuliłem.
- Uspokój się, na razie nikt nie będzie was atakować. Mamy duże problemy, znaczy Klan Nocy i Burzy mają małą kłótnie, która chyba przerodzi się w wojnę. Moim zdaniem jest to bezsensowne, faktycznie powinniśmy skupić się na Klanie Prawdy. Nie chcę aby coś ci się stało więc proszę cię jeszcze raz, dołącz do mojego klanu, będziesz bezpieczna, będziemy mogli być razem Lamparcia Plamo, moglibyśmy budzić się obok siebie, przytulać i przebywać razem i nikt nie miałby o to pretensji- zachęcałem ją z uśmiechem- Lamparcia Plamo...może nawet moglibyśmy mieć młode, miałyby dom i schronienie, byłyby bezpieczniejsze nić tak na rozdarciu między dwoma wrogimi klanami. Wiem, że wybiegam daleko w przyszłość, ale proszę pomyśl o tym. Nie chcę cię stracić.
Wtuliłem się w kotkę i zamknąłem oczy. Miałem nadzieję, że zrozumie moje obawy i wypełni moją wolę. Tak bardzo chciałem mieć ją przy sobie.
<<Lamparcia Plamo? Przepraszam, że tyle czekałaś </3 :c>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz