-Liska?
-Tak?
-Jakie dokładniej masz koszmary? O czym dokładnie?- Siostra spojrzała na mnie z nadzieją.
-Co mi się śni?- Zapytałam.
-TAK! Proszę...opowiedz mi!- Błagalnie na mnie spojrzała.
-Ahh... trudno wytłumaczyć, ale skoro tak bardzo chcesz...
-TAK CHCĘ!
-No dobrze... i tak nie mamy nic innego do roboty... ogólnie to miewam różne przebłyski "Wspomnień'' innych koszmarów, które łączą się w całość. A tak dokładnie to...-I tu urwał mi się mój uroczy, sepleniący głosik.
- To???- Dopytywała moja siostra.
-To widzę cienie kotów... - Rzekłam.
- I tylko tyle?! To są te twoje KOSZMARY?- Oburzyła się moja siostra.
- Nie krzycz tak! To nie wszystko - Zachichotałam.
-Aaa... sorki, już nie będe się wtrącać.- Zaśmiała się... miała bardzo podobny śmiech do Agrestowego Ogona... w sumie nie dziwne, przecież to nasz tata.
-To są cienie kotów, które walczą ze sobą... może nie dziwne, ale niepokojące. Jeden z nich zawsze ginie po czym wylatuje w niebo i znika za chmurą czarnego jak smoła pyłu. Ten, który wygrywa, spada w biały jak śnieg dół, po czym słysze przeraźliwe krzyki i szept mówiący " Zabił kota ze swojego Klanu... Klan stracił kolejnego niewinnego kota, morderca zostaje ukarany i wysłany do miejsca bez Gwiazd." Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w szepcie wpominany jest Klan Klifu, ale usłyszałam to tylko raz, jak po raz pierwszy ukazał się koszmar. Póżniej go nie słyszałam... mam nadzieję, że rozumiesz.- Powiedziałam z nadzieją w głosie.
Nawet nie zauważyłam, że opowiadania nie słucha tylko Wilczka, tylko całe moje rodzeństwo. Po zobaczeniu tego usłyszałam szepty takie jak w koszmarze, tylko coraz głośniejsze i głośniejsze. Te głosy krzyczały! Rozbolała mnie głowa, a siostra zauważyła, że coś mi jest. Zaniepokoiłam się też faktem, że widze jeszcze inne wizje i przypomiałam sobie Wilczkę z zabitą myszą.
- P-pomocy...- Tylko tyle umiałam z siebie wyciągnąć. Potem zemdlałam.
***
Leżałam obok siostry, która cały czas poprawiała mój ogon. Byłam czymś przykryta... poczułam na sobie coś ciepłego, lecz ciągle trzęsłam się jak przemarznięty kot. Dosłownie chwile temu jeszcze bolała mnie głowa... a teraz... teraz ból ustąpił.
-Liska? Wybudziłaś się już? - Zapytała moja siostra.
- Tak, jest mi już lepiej...- Odpowiedziałam po krótkiej przerwie.
-Miałaś straszne drgawki i krzyczałaś o pomoc, płakałaś... brałaś zioła, które dał Ci medyk?
-Chyba zapomniałam... przynajmniej wiem co się dzieje gdy ich nie wezmę.- Zaśmiałam się lekko.
-Powiedziałam mamie, że po prostu postanowiłaś się zdrzemnąć, więc poprosiła mnie, żebym zaopiekowała się tobą, a ona poszłaby po więcej ziół do medyka... Taty nie było...był poza obozem. Przepraszam, że kłamałam w takiej sprawie, ale nie chciałam, żeby mama się zamartwiała. Twoje krzyki nie były na tyle głośne, żeby ktoś oprócz mnie je słyszał... byłaś bardzo wycieńczona...- Powiedziała zatroskana Wilczka.
-Nie martw się. Już mi lepiej i nie mam Ci za złe tego, że znów skłamałaś... chociaż nie powinnaś tego robić. -Odpowiedziałam jej.
-CHWILA!- Wyrwałam ją z zamysłów.
-Co się stanie gdy znajdą martwą mysz? Ja nie umiem kłamać, a jak odkryją, że to ty ?!? -Zerwałam się na równe nogi.
-O nie, o nie, o nie... O NIE!!!- Dopowiedziałam.
-Spokojnie... nie wiem jeszcze jak to będzie, ale damy sobie radę.- Uspokoiła mnie Wilczka.
-Mam nadzieję...- Rzekłam opornie.
-Tak?
-Jakie dokładniej masz koszmary? O czym dokładnie?- Siostra spojrzała na mnie z nadzieją.
-Co mi się śni?- Zapytałam.
-TAK! Proszę...opowiedz mi!- Błagalnie na mnie spojrzała.
-Ahh... trudno wytłumaczyć, ale skoro tak bardzo chcesz...
-TAK CHCĘ!
-No dobrze... i tak nie mamy nic innego do roboty... ogólnie to miewam różne przebłyski "Wspomnień'' innych koszmarów, które łączą się w całość. A tak dokładnie to...-I tu urwał mi się mój uroczy, sepleniący głosik.
- To???- Dopytywała moja siostra.
-To widzę cienie kotów... - Rzekłam.
- I tylko tyle?! To są te twoje KOSZMARY?- Oburzyła się moja siostra.
- Nie krzycz tak! To nie wszystko - Zachichotałam.
-Aaa... sorki, już nie będe się wtrącać.- Zaśmiała się... miała bardzo podobny śmiech do Agrestowego Ogona... w sumie nie dziwne, przecież to nasz tata.
-To są cienie kotów, które walczą ze sobą... może nie dziwne, ale niepokojące. Jeden z nich zawsze ginie po czym wylatuje w niebo i znika za chmurą czarnego jak smoła pyłu. Ten, który wygrywa, spada w biały jak śnieg dół, po czym słysze przeraźliwe krzyki i szept mówiący " Zabił kota ze swojego Klanu... Klan stracił kolejnego niewinnego kota, morderca zostaje ukarany i wysłany do miejsca bez Gwiazd." Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w szepcie wpominany jest Klan Klifu, ale usłyszałam to tylko raz, jak po raz pierwszy ukazał się koszmar. Póżniej go nie słyszałam... mam nadzieję, że rozumiesz.- Powiedziałam z nadzieją w głosie.
Nawet nie zauważyłam, że opowiadania nie słucha tylko Wilczka, tylko całe moje rodzeństwo. Po zobaczeniu tego usłyszałam szepty takie jak w koszmarze, tylko coraz głośniejsze i głośniejsze. Te głosy krzyczały! Rozbolała mnie głowa, a siostra zauważyła, że coś mi jest. Zaniepokoiłam się też faktem, że widze jeszcze inne wizje i przypomiałam sobie Wilczkę z zabitą myszą.
- P-pomocy...- Tylko tyle umiałam z siebie wyciągnąć. Potem zemdlałam.
***
Leżałam obok siostry, która cały czas poprawiała mój ogon. Byłam czymś przykryta... poczułam na sobie coś ciepłego, lecz ciągle trzęsłam się jak przemarznięty kot. Dosłownie chwile temu jeszcze bolała mnie głowa... a teraz... teraz ból ustąpił.
-Liska? Wybudziłaś się już? - Zapytała moja siostra.
- Tak, jest mi już lepiej...- Odpowiedziałam po krótkiej przerwie.
-Miałaś straszne drgawki i krzyczałaś o pomoc, płakałaś... brałaś zioła, które dał Ci medyk?
-Chyba zapomniałam... przynajmniej wiem co się dzieje gdy ich nie wezmę.- Zaśmiałam się lekko.
-Powiedziałam mamie, że po prostu postanowiłaś się zdrzemnąć, więc poprosiła mnie, żebym zaopiekowała się tobą, a ona poszłaby po więcej ziół do medyka... Taty nie było...był poza obozem. Przepraszam, że kłamałam w takiej sprawie, ale nie chciałam, żeby mama się zamartwiała. Twoje krzyki nie były na tyle głośne, żeby ktoś oprócz mnie je słyszał... byłaś bardzo wycieńczona...- Powiedziała zatroskana Wilczka.
-Nie martw się. Już mi lepiej i nie mam Ci za złe tego, że znów skłamałaś... chociaż nie powinnaś tego robić. -Odpowiedziałam jej.
-CHWILA!- Wyrwałam ją z zamysłów.
-Co się stanie gdy znajdą martwą mysz? Ja nie umiem kłamać, a jak odkryją, że to ty ?!? -Zerwałam się na równe nogi.
-O nie, o nie, o nie... O NIE!!!- Dopowiedziałam.
-Spokojnie... nie wiem jeszcze jak to będzie, ale damy sobie radę.- Uspokoiła mnie Wilczka.
-Mam nadzieję...- Rzekłam opornie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz