Wyczołgałem się spod gałęzi, które służyły mi za ochronę przed deszczem. Srebrna Gwiazda nie musiała się tak trudzić, żebym nie zachorował. Jestem twardy. Sam bym się wyleczył... Zdrajca. Sumienie jest męczące, drąży myśli. Nie daje mi spać.
- Błękitna Burzo? - usłyszałem głos Srebrnej Sadzawki. Odwróciłem się w jej kierunku. Kotka wyglądała na przygnębioną. Spuściłem wzrok. Usłyszałem, jak brodzi w kałuży, która nas dzieliła. Po chwili znalazła się obok mnie. - Wszystko w porządku?
- W jak najlepszym - odparłem.
- Nie kłam. Dlaczego śpisz tutaj? Czemu nie przeniesiesz się do legowiska wojowników? - spytała.
- Nie jestem wojownikiem Klanu Burzy - prychnąłem. - Nie jestem już w ogóle wojownikiem. Wojownik musi być lojalny wobec klanu. A ja jestem lojalny tylko swoim dzieciom.
- Twoje dzieci są członkami Klanu Burzy - zauważyła.
- Ale Klan Burzy nie jest ich - syknąłem. - Nie jestem winien lojalność liderowi, a kociętom. A one nie mają tu nic do gadania.
- Nie musisz spać w błocie i jeść naszych resztek - westchnęła Srebrna Sadzawka. - Możesz przecież...
- Dlaczego nie chcesz zrozumieć? Nie potrzebuję waszej łaski! Jestem zdrajcą. Skąd możecie wiedzieć, że nie zabiję jednego z was?
- Nie jesteś taki...
- Taki? Zabiłem własnego ojca! Jedynego kota, który był w moim życiu kimś naprawdę ważnym. Zostaw mnie! Możesz powtórzyć to Srebrnej Gwieździe, nie potrzebuję łaski.
- To dlaczego nie odejdziesz? Dlaczego ty nas nie zostawisz?
- Nie martw się. Ulotnię się kiedy tylko dorosną.
Kotka zwiesiła głowę i odeszła. Pochyliłem się do kałuży, przez którą przebrnęła. Zacząłem pić brudną wodę, wymieszaną z mułem i piachem. Była obrzydliwa. Pij. Tylko na taką wodę zasługują zdrajcy.
Podniosłem głowę i dostrzegłem, jak Srebrna Sadzawka rozmawia ze Spadającym Piórem. Kocur zerknął na mnie ze współczuciem. Niech się nim wypchają! Machnąłem ogonem i wróciłem do swojego legowiska. Nic nie poprawi mi humoru. No... Może poza jednym...
Znów wróciłem do obozu. Udałem się w kierunku legowiska lidera. Srebrna Gwiazda opiekuje się moimi dziećmi, nie chciała, żeby samotnie spały w legowisku królowych, przeszkadzały wojownikom bądź uczniom, lub kręciły się u medyka. Nie chciała też, żeby spały ze mną.
- Srebrna Gwiazdo? - szepnąłem. Nie odpowiedziała, ale słyszałem, że się porusza. Po chwili wybiegły do mnie moje dzieci. Poczułem jeszcze większą satysfakcję. Nie potrzebowała słuchać moich słów, żeby wiedzieć o co mi chodzi. Polizałem Myszkę po głowie.
- Tata... - szepnęła kotka. - Czemu jesteś brudny?
Zaśmiałem się.
- Zosiu, Myszko, córeczko... - zamruczałem. Chwilę później Lampartek skoczył na mój pyszczek. Zaśmiałem się i pacnąłem go delikatnie ogonem. Po chwili oboje go zaatakowali.
- Chciałabym mieć takiego ojca jak ty - odezwała się nagle Srebrna Gwiazda. - Który by kochał, opiekował się, bawił się i pilnował... Jesteś niezwykły Błękitna Burzo. Z zewnątrz wyglądasz jak twój ojciec, ale w głębi serca...
- To nie Czarna Gwiazda mnie wychował, a moja matka. Dlaczego wszyscy o tym zapominacie?
- Wiem, że masz dwóch braci. Miałeś więcej rodzeństwa, ale umarło. Twoja matka też.
- Miała błękitne oczy. Kiedy to się stało... Moja mentorka zawsze próbowała mnie tym pocieszać...
- Młodzieńcze, nie rozpamiętuj przeszłości - szepnęła. - Oglądając się wstecz... Widzimy najczęściej to, o czym chcieliśmy zapomnieć.
Poczułem, jak Srebrna Gwiazda zadrżała. Na pewno ma wiele takich wspomnień, jest przecież stara...
- Patrząc ciągle w przyszłość stajemy się tacy, jak Czarna Gwiazda - zauważyłem. - Myślimy o tym, o czym nie powinniśmy myśleć. O zemście, władzy... Jak tu nie oglądać się za siebie?
- Jesteś bardzo mądry - zaśmiała się. - Może powinniśmy żyć chwilą? Nie martwić się tym co było, ani tym co będzie? Co o tym myślisz?
- Myślę, że to mądra uwaga - odparłem.
<Srebrna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz