*po zgromadzeniu*
Ostatni patrol przebiegł dobrze. Porozmawiał sobie z Szepczącą Łapą, dziwiąc się, że w ogóle dało się z nim normalnie porozmawiać. Dowiedział się dużo ciekawych rzeczy, o których nie wiedział. To pokazywało mu jak ograniczała go matka. Gdyby nie jej zakazy, wiedziałby jak wyglądają śnieżynki.
Dzisiejszy trening przebiegł jeszcze lepiej, ponieważ jego mentorką została sama liderka. Był to dla niego zaszczyt. Może i powinien się tym zmartwić, w końcu Różana Przełęcz za nim nie przepadała, ale wolał ją od Tropiącego Szlaku. Dziwił się w ogóle, że pomimo tego co jej powiedział, ta nie ukarała w żaden sposób kocura. Może nie miała czasu? Zapomniała?
Wracał zamyślony, nagle zderzając się z synem wcześniej wspomnianej osobniczki. Zamrugał zaskoczony, ponieważ od dawna nie rozmawiał z liliowym. Śmierć jego siostry obeszła się echem w klanie. Żal mu było Stokrotkowej Łapy. Nie zasłużyła na taki koniec. Przez jakiś czas nawet szkolił się pod okiem kogoś innego, by liderka mogła pochować i opłakiwać swoją córkę w spokoju. W zasadzie nie zastanawiał się jak to wszystko wpłynęło na Szepta. Gdyby to on stracił siostrę, chyba nie dałby rady dłużej żyć. Wolał więc nie przywracać bolesnych wspomnień, do których doszło już kilka księżyców temu. Na dodatek wciąż w głowie kłębiło mu się od myśli związanych ze Srebrzystą Łapą. Kocur w końcu powiedział coś co sprawiło, że nie potrafił na niego patrzeć tak jak wcześniej.
— Szepcząca Łapo? Um... Hej. Chciałbyś może... — zaczął próbując ubrać to jakoś w słowa. — Spędzić trochę razem czas? Może na pazurkach? — zaproponował, przypominając sobie, że obiecał liliowemu pokazać ten zabieg, gdy będzie miał dla niego trochę czasu. Na dodatek był bratem Srebrnego. Kto jak nie on, znał go najlepiej ze wszystkich? Może byłby w stanie wytłumaczyć mu zachowanie przyjaciela i odpowiedzieć na pytanie, czy to możliwe, że Srebrnemu się podobał.
Lilowy patrzył przez moment na niego, jakby pierwszy raz widząc go na oczy, dopiero po chwili orientując się w sprawie.
— Hmmm kto wie? Tyle ostatnio mam na głowie... — mruknął niby obojętnie, patrząc gdzieś w bok.
— N-no dobra to nie będę przeszkadzał. — Zwiesił smętnie uszy. Może niepotrzebnie podchodził. Już chciał odejść, lecz kocur zaraz mu przerwał, zastępując mu drogę.
— Żartowałem. Idę z tobą.
Od razu lekko się uśmiechnął, ponieważ nadzieja powróciła. Zaprowadził ucznia na ubocze obozu, rozglądając się za jakimś kamieniem. Gdy już jakiś okaz wpadł mu w oko, usiadł, pokazując koledze jak należało dbać o pazury.
— A więc... Sprawa jest prosta. Masz pazur, ostrzysz go o tak. — Zaprezentował, pocierając nim o twardą nawierzchnię skały. — A on robi się błyszczący i ostry. Nie można go tylko spiłować, bo będzie tępy. Trzeba to robić z głową.
Kocur poruszył z niezadowoleniem uchem na dźwięk, jednak zaraz sam spróbował, oglądając jego poczynania. Szło mu to dość niemrawo, ale wierzył, że dojdzie do wprawy.
— W sumie to bym wolał, gdyby kamień sam mi te pazury nabłyszczał — zagadnął syn Różanej Przełęczy, zerkając na "postęp" jaki uczynił.
— Nie jest to przyjemny dźwięk, prawda... Niestety... Nie istnieje nic takiego co ci samo je nabłyszczy. No chyba, że mama ci pomoże — miauknął, przypominając sobie jak kocica mu pomogła przywrócić łapy do używalności. — Um... Szepcząca Łapo, bo... Mam takie pytanie. Czy... Lubiłeś kiedyś jakiegoś kocura, ale w sensie takim, że nie jako kolegę — przełknął ślinę, czując jak czerwienieją mu uszy.
— Co ty, mnie to matka całego by chciała przywrócić do używalności — mruknął po kolejnym przeciągnięciu i obejrzeniu pazurów, znad których spojrzał na dosłownie moment po kolejnym pytaniu. — A co ty, gej jesteś? — zażartował, wracając jak gdyby nigdy nic do dalszej "pracy" — Nah, u nas same staruchy, a w innych klanach baby. Nie kręci mnie flirtowanie z jakimś trupem jedną łapą w grobie stojącym, co ledwo do śmietniska dochodzi o własnych siłach.
Poczuł jak jeszcze bardziej się peszy. No tak. Mógł się spodziewać, że Szepcząca Łapa nie będzie w stanie mu pomóc zrozumieć zachowania Srebrnego. Założył, że może też miał takie preferencję, dzięki czemu dowie się, jak miał odbierać zachowanie młodszego.
— J-ja? N-nie wiem... A-ale odpowiedziałem k-kocurowi, że mi się podoba, jak o to zapytał, ale po-potem jak usłyszałem o związku t-to się przestraszyłem, a o-on powiedział, że t-to były żarty, bo lubi mnie p-peszyć, ale ja nie wiem czy to na pewno były żarty... A jeśli go zraniłem? J-jak sprawdzić czy lubi się naprawdę k-kocury a nie kotki? — Zakrył pysk łapami, czując jak cały płonie.
Że też zebrało mu się na zwierzenia.
<Szept?>
[727 słów]
[Przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz