Podniosła brwi. Wiele dowiadywała się o swojej rodzinie, ale… Czy to było coś dla niej dobrego? Jej rodzina była dziwna i specyficzna, więc chyba niezbyt chciała więcej wiedzieć o dziwnych kotach. Co jeżeli ciotka niby była normalna, a tak naprawdę stała się kimś dziwnym przez tą całą Irgę?
- Ah, partnerka dziadka? Jest... Stara. Ale skoro mówisz, że mądra, to ci wierzę.
- No... może trochę. Kto ci w ogóle powiedział o Irdze i jej partnerstwie z liderem? - zapytała zainteresowana. Co, to było coś złego? Dowiedziała się od Kruka, ale nie chciała go wkopać bo jeszcze od niego oberwie. Nie żeby go się bała, ale… Po co narażać się dla głupstwa?
- Mama- powiedziała szybko.- Opowiada mi różne ciekawe rzeczy.
- Rozumiem. Moja mama też dużo mi opowiadała jak byłam w twoim wieku - podzieliła się z nią tą informacją. Jakby to było ciekawe… Ta rozmowa nie szła w jakąkolwiek stronę. Ciocia nie była zbyt ciekawa zresztą jak prawie każdy dorosły, bo nie wiedziała, że chciałaby wiedzieć o większej ilości rzeczy niż powinien kociak. Wlepiła w nią wzrok, po czym podeszła do niej od boku i spróbowała się na nią wspiąć. Przynajmniej tak się pobawi… Kotka trochę się zdziwiła tym ruchem.
- Co robisz? Chcesz wejść na barana?
Pokiwała delikatnie głową i stękając próbowała dalej. Ugh, czemu to było takie trudne! Jej małe łapy w niczym jej nie pomagały! Ciocia była o wiele wyższa niż ona. Całe szczęście jej pomogła, podsadzając ją na swój grzbiet Chwyciła się jej mocno pazurami. Jeszcze spadnie i będzie się z niej śmiał Koszmar. Rozwalić sobie głowę bo wchodziła na ciotkę… Zabawne.
- Zawieź mnie gdzieeeś…
- No dobrze - wstała ostrożnie z nią na grzbiecie, spełniając jej zachciankę i ku jej uciesze, pokręciła się w kółko, by dać jej trochę frajdy. Przymknęła oczy. To było miłe. I kotka ją wysłuchała! Fajna była ta ciocia. Dawała jej przynajmniej część tego czego chciała.
- Łiiii... A pokażesz mi obóz cały? Proszę…
- Jeżeli mama się zgodzi - miauknęła, kierując wzrok na Frezjowy Płatek. Mama spojrzała na nie, po czym skinęła głową. Wiedziała, że się zgodzi. Mama ją lubiła. Nie zrobi przecież żadnych głupstw jak Koszmar!
- Tylko wracajcie szybko i Wieczór bądź grzeczna - powiedziała królowa.
- Będę grzecznaaaa- przyczepiła się mocniej cioci. Miała własnego konia! Wyszli ze żłobka i zaczęli obchód po obozie. To było… Ciekawe przeżycie.
- Podoba ci się? - zapytała, pokazując jej obóz.
- Yhym- mruknęła, obserwując co się wokół dzieje.- Co to?- wskazała łapą legowisko uczniów.
- Legowisko uczniów. Trafisz tam jak skończysz szósty księżyc i przeżyjesz inicjacje. Będziesz musiała spędzić noc w lesie sama, poza obozem. - wytłumaczyła jej. To było… Dziwne. Wydawało się głupie. Przecież podobno poza obozem były niebezpieczeństwa i tak dalej…
- A jeżeli mnie coś zje?
- Najlepiej znaleźć kryjówke na noc. Ja weszłam na drzewo. Na razie nie zdarzyło się, by jakieś kocię podczas tego umarło - uspokoiła ją. To, że jakieś nie umarło, to nie znaczy, że może umrzeć.
- Ale może się zdarzyć. Gdyby Koszmar umarł, to ja bym się cieszyła.
- Nie przepadasz za swoim bratem? - zapytała zdziwiona. Ta, a kto niby go lubił? Najgorszy dzieciak w całym klanie z niego był.
- On jest okropny! Co chwilę mi dokucza i mówi, że jestem jego bratem a to nieprawda!
- Rzeczywiście to niemiłe. - przyznała jej rację. - Jak byłam w twoim wieku też ktoś mi dokuczał i miałam podobne myśli co ty.
- Kto ci dokuczał?
- Łasica... Teraz lider zmienił mu imię z Tchórzliwego Upadku na Upadłego Kruka. - strzepnęła uchem. - Uspokoił się, gdy dorósł, ale w młodości był nieznośny.
Parsknęła śmiechem. On? Dokuczał jej cioci? Coś mu się poprzestawiało chyba z mózgu. Był przecież o wiele gorszy od kotki. Podnosił sobie chyba ego.
- Ten idiota? On? Wiedziałam, że coś z nim nie tak. Dupek.
- Tak. Lepiej się z nim nie zadawać - miauknęła, kierując kroki dalej po obozie.
- E tam, śmieszny jest. Można się z niego ponabijać.
- Ah, partnerka dziadka? Jest... Stara. Ale skoro mówisz, że mądra, to ci wierzę.
- No... może trochę. Kto ci w ogóle powiedział o Irdze i jej partnerstwie z liderem? - zapytała zainteresowana. Co, to było coś złego? Dowiedziała się od Kruka, ale nie chciała go wkopać bo jeszcze od niego oberwie. Nie żeby go się bała, ale… Po co narażać się dla głupstwa?
- Mama- powiedziała szybko.- Opowiada mi różne ciekawe rzeczy.
- Rozumiem. Moja mama też dużo mi opowiadała jak byłam w twoim wieku - podzieliła się z nią tą informacją. Jakby to było ciekawe… Ta rozmowa nie szła w jakąkolwiek stronę. Ciocia nie była zbyt ciekawa zresztą jak prawie każdy dorosły, bo nie wiedziała, że chciałaby wiedzieć o większej ilości rzeczy niż powinien kociak. Wlepiła w nią wzrok, po czym podeszła do niej od boku i spróbowała się na nią wspiąć. Przynajmniej tak się pobawi… Kotka trochę się zdziwiła tym ruchem.
- Co robisz? Chcesz wejść na barana?
Pokiwała delikatnie głową i stękając próbowała dalej. Ugh, czemu to było takie trudne! Jej małe łapy w niczym jej nie pomagały! Ciocia była o wiele wyższa niż ona. Całe szczęście jej pomogła, podsadzając ją na swój grzbiet Chwyciła się jej mocno pazurami. Jeszcze spadnie i będzie się z niej śmiał Koszmar. Rozwalić sobie głowę bo wchodziła na ciotkę… Zabawne.
- Zawieź mnie gdzieeeś…
- No dobrze - wstała ostrożnie z nią na grzbiecie, spełniając jej zachciankę i ku jej uciesze, pokręciła się w kółko, by dać jej trochę frajdy. Przymknęła oczy. To było miłe. I kotka ją wysłuchała! Fajna była ta ciocia. Dawała jej przynajmniej część tego czego chciała.
- Łiiii... A pokażesz mi obóz cały? Proszę…
- Jeżeli mama się zgodzi - miauknęła, kierując wzrok na Frezjowy Płatek. Mama spojrzała na nie, po czym skinęła głową. Wiedziała, że się zgodzi. Mama ją lubiła. Nie zrobi przecież żadnych głupstw jak Koszmar!
- Tylko wracajcie szybko i Wieczór bądź grzeczna - powiedziała królowa.
- Będę grzecznaaaa- przyczepiła się mocniej cioci. Miała własnego konia! Wyszli ze żłobka i zaczęli obchód po obozie. To było… Ciekawe przeżycie.
- Podoba ci się? - zapytała, pokazując jej obóz.
- Yhym- mruknęła, obserwując co się wokół dzieje.- Co to?- wskazała łapą legowisko uczniów.
- Legowisko uczniów. Trafisz tam jak skończysz szósty księżyc i przeżyjesz inicjacje. Będziesz musiała spędzić noc w lesie sama, poza obozem. - wytłumaczyła jej. To było… Dziwne. Wydawało się głupie. Przecież podobno poza obozem były niebezpieczeństwa i tak dalej…
- A jeżeli mnie coś zje?
- Najlepiej znaleźć kryjówke na noc. Ja weszłam na drzewo. Na razie nie zdarzyło się, by jakieś kocię podczas tego umarło - uspokoiła ją. To, że jakieś nie umarło, to nie znaczy, że może umrzeć.
- Ale może się zdarzyć. Gdyby Koszmar umarł, to ja bym się cieszyła.
- Nie przepadasz za swoim bratem? - zapytała zdziwiona. Ta, a kto niby go lubił? Najgorszy dzieciak w całym klanie z niego był.
- On jest okropny! Co chwilę mi dokucza i mówi, że jestem jego bratem a to nieprawda!
- Rzeczywiście to niemiłe. - przyznała jej rację. - Jak byłam w twoim wieku też ktoś mi dokuczał i miałam podobne myśli co ty.
- Kto ci dokuczał?
- Łasica... Teraz lider zmienił mu imię z Tchórzliwego Upadku na Upadłego Kruka. - strzepnęła uchem. - Uspokoił się, gdy dorósł, ale w młodości był nieznośny.
Parsknęła śmiechem. On? Dokuczał jej cioci? Coś mu się poprzestawiało chyba z mózgu. Był przecież o wiele gorszy od kotki. Podnosił sobie chyba ego.
- Ten idiota? On? Wiedziałam, że coś z nim nie tak. Dupek.
- Tak. Lepiej się z nim nie zadawać - miauknęła, kierując kroki dalej po obozie.
- E tam, śmieszny jest. Można się z niego ponabijać.
<Bielik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz