Z pyska jednookiej wydobyło się warknięcie, przez co odwrócił się w jej stronę zapłakanymi oczkami. Nie był przecież słaby i nie płakał przez byle co! Naprawdę! Nie mógł teraz ryczeć przy Nastroszonym, bo go wyśmieje i przestanie uczyć a te jego treningi były bardzo śmieszne i fajne!
- N-nie jestem m-mazgajem!- pisnął, po czym znowu na nią ruszył, gryząc ją najmocniej jak umiał w tą głupią łapę. Z satysfakcją słyszał jej wrzaski bólu, a sam wbił się tak mocno, że mimo jej prób zwalenia go na ziemię on dalej był w nią wczepiony. Musiał pokazać, że nie jest tchórzem!
- Dobrze. Mocniej. Właśnie tak traktuje się członków rodziny, którzy są wyrzutkami - kocur miauczał swoje mądrości maluchowi, patrząc z satysfakcją na cierpienie mentorki. Jak na zawołanie wczepił się w nią mocniej, zaczynając czuć krew. Ta dalej się darła, a on przejechał po niej łapką z wysuniętymi pazurami tworząc zadrapanie. W końcu udało jej się głównie zwalić, przez co przeturlał się trochę, ale spojrzał uradowany na kotkę, która próbowała wylizać krew z łapy.
- Głupia lesba! Głupia, głupia!
Nastroszony świetnie się bawił, tak samo on, ale przez te krzyki w końcu ktoś się zainteresował tym co się dzieje w środku.
- Co tu się dzieję? - rozległ się głos wojownika, który szybko zatrzymał wzrok na ich trójce.
Ups. Miał nadzieję, że zbytnio nie oberwą, ale niebieski na pewno miał świetny plan by wyjść z opresji!
- Moja mentorka spędza czas ze swoim bratankiem, ale się nie dogadują.
- Tak, tak, dobre sobie... Przyszedł z tym małym kleszczem i napuścił go na mnie- parsknęła kotka, wbijając w niego nienawistny wzrok. Niech to, musiał okłamać przecież wojownika! Tylko czy umiał to robić? W sumie, teraz mógł sprawdzić, czy ten dorosły zaufa małemu kociakowi.
- Bo to było tak, że Nastroszony mi powiedział, że mam ciocię i przyszliśmy tutaj i chciałem się bawić a ona mnie zaatakowała! Kiedy się do niej przytulałem to ona mną obijała o ziemię, bo mnie nie lubi!- siorbnął nosem, robiąc smutną minkę.- Więc ugryzłem ją by mną nie rzuciła a ta się na mnie wydarła!
- Ja go nie napuściłem na ciebie. Co ty mówisz? On tylko chciał cię poznać, a ty taka jesteś wredna...
Wojownik spojrzał na Echo zaskoczony. O tak! Uwierzył! Czyli mama nie będzie później na niego zła ani obrażona a ta lesba dostanie za swoje.
- Nie słyszałaś, że kociąt się nie krzywdzi? - miauknął.
- Co tu się dzieję? - kolejny głos się zjawił. Wojownik wytłumaczył sprawę kotce, która rzuciła Echo zszokowany wzrok.
- Echo, odbiło ci?! Przecież to kocięta Rudzika! Twojego brata!
Jak było fajnie! To nie oni później będą uznawani za złych tylko ta larwa głupia! Nastroszony przyciągnął go do siebie. Byli wspaniali. Najlepsi w całym klanie. Udało im się pokonać starego zboka!
- Chodź Turkuciu. Wracajmy.
Zapłakany spojrzał jeszcze w jej stronę. Chciał jeszcze bardziej jej dokopać, bo jak widział jak wszyscy się na nią rzucili... To było śmieszne!
- I...i.... O-ona mnie m-macała...- pisnął cichutko.- P-powiedziałem, że nie chcę, a-ale ona m-mnie dalej! B-boję się jej!
- Co ty mówisz?!- wrzasnęła na niego kotka, patrząc oniemiała na to wszystko.- Nie macałam cię i to ty pierwszy się na mnie rzuciłeś, krzycząc, że jestem zbokiem! Nie wierzcie im, to dzieciaki, które próbują mi zrobić na złość!
- Ja widziałem jak to robisz. Jestem świadkiem - rzekł Nastroszony. - Nie pierwszy raz zresztą ci się zdarza - wykrzywił pysk obrzydzony. - A on nie kłamie! Przejął się i przez ciebie teraz płaczę. Rudzik jak się dowie, na pewno nie będzie zadowolony - miauknął. - Nie bój się, nie tknie cię już - zapewnił, wstając i kierując się z malcem ku wyjściu.
Wojownicy zaczęli między sobą szeptać, rzucając Echo spojrzenia pełne obrzydzenia.
- Nie zbliżające się już lepiej do niej - rzuciła jeszcze kotka, patrząc z troską na Turkucia
Pokiwał delikatnie główką, ostatni raz smarkając i poszedł za swoim kolegą. Z tyłu jeszcze słyszał pełne oburzenia próby wytłumaczenia się kotki, po czym ta jedynie wyszła z legowiska i poszła gdzieś w las. Dobrze jej tak! Uśmiechnął się do kocura szeroko. Wszyscy im uwierzyli a o kotce z pewnością już krążyły jakieś plotki. To musiało być zabawne! Przez ten incydent nie dość, że bolała ją łapa, to jeszcze inni oskarżali ją o bycie pedofilem!
- Dobrze ci poszło. Ma za swoje larwa jedna - prychnął, siadając. - Twój tata teraz będzie musiał się nią zająć. Nie ma innego wyjścia.
- Naplawdę? Dostanie za swoje?- zapytał podekscytowany.- Niech jej ulwą ogon! Albo usy!
- Prędzej łapy, by nie mogła już nikogo skrzywdzić - Nastroszony spojrzał jeszcze raz w stronę gdzie uciekła kotka.
- O tak! Będzie się cołgać! Jak lalwa!
- Tak! Bo to taka właśnie larwa. Obrzydliwa, oślizgła i fuj - skrzywił się. - I nie bierz sobie jej słów do siebie. Ona ma coś nie tak z tym łbem
- No ale ja nie wiem... Co jezeli będę gejem? Obzydliwym jak mój tatuś?- zapytał smutno.
- Nie będziesz! - warknął stanowczo. - Wiesz czemu? Bo skoro tego nie chcesz i z całego serca nienawidzisz gejów, to nigdy nie staniesz się tym kim mocno gardzisz. Duma by ci na to nie pozwoliła. A jak jednak ulegniesz tej chorobie, to dam ci tak w pysk, że ci się odechcę - miauknął szczerze.
- Nie dopadnie mnie ta choloba! Będę mieć dziewcynę, któlą zdominuję! Postawię ją do pionu i będzie na mój widok dlzeć!
- Tak. Właśnie tak! I zrobisz jej kocięta, jak przystało na prawdziwego kocura - dodał najwyraźniej z niego zadowolony. Właśnie tego chciał! Jeżeli Nastroszony był z niego dumny, to było świetnie! Na pewno nie zostanie tym gejem. W końcu, po takich wspaniałych naukach każdy poznawał, że geje są źli!
- Tak! Tak! A jak nie będzie chciała to co?
- To i tak jej zrobisz. Nawet jak będzie walczyć, płakać i odmawiać, musisz spełnić swoją powinność. Pomożesz jej dzięki temu zostać prawdziwą kotką, która zajmuje się dziećmi. Taką jak twoja mama jest.
- Tak! Zostanie plawdziwą kotką! A jak mi nie da dzieci, to będę na nią zły! Baldzo zły! Zezłoscę się i ją pobiję! Nie będzie miała oka tak jak moja ciotka! Najlepiej jakby mi taka uległa kotka dała duzo dzieci... Baldzo duzo! Dziesięć!
Nie rozumiał czemu się Nastroszony z tego śmiał, jak mówił przecież całkowicie poważnie…
- Byłaby w niebie, gdyby mogła ci tyle dać. Praktycznie nie wychodziłaby ze żłobka. Dobrze. Bardzo dobrze kombinujesz młody - poczochrał go po łebku, na co zamruczał cicho. Uczeń był wspaniały! Co chwilę go chwalił i był bardzo miły!
- Tak! Jakby jedne dzieci posły się ucyć jako uczeń, to zrobiłbym jej drugie! Nie wychodziłaby! Hihi!
- Twoja przyszła partnerka będzie miała z tobą jak w niebie - powiedział. - Ja za to będę miał ich kilka. Nie chcę się ogarniczać do jednej.
Otworzył szeroko pyszczek. To tak się dało? Nic nie stało na przeszkodzie? Zadziwijające… Wiele się uczył!
- Ale... Ale fajnie! Jesteś naplawdę niesamowity! Tez bym chciał, ale na razie nawet jednej nie mam... A ty mas jus, prawda?
- Tak. Mam Paskudną Łapę. Ale będę miał i inne. Muszę je tylko poustawiać. Trening zajmuje mi sporo czasu, więc może jak go zakończę, powyrywam kolejne.
- Ale dlacego chciałeś takie coś... Powinieneś ją tlaktować jak psedmiot a nie paltnelkę! Chocias... Paltnelka to psedmiot, plawda?
- Tak. Partnerka to przedmiot. Należy do mnie, dlatego jesteśmy razem. Gdyby była wolna, ktoś by zwinął mi ją sprzed nosa, chociaż... Nie byłbym o to zły. Ważne by cierpiała i miała ze mną potomstwo.
- Cyli będzies miał z nią dzieci? A z kim jesce będzies?
- Na razie z nią, a później się zobaczy. Ale nie teraz, bo mnie lider zabiję. Uczniowie nie mogą mieć dzieci.
- Bez sensu... Po co się kotki ucą w ogóle, skolo i tak pójdą do złobka?
- Bo w naszym klanie istnieje równouprawnienie. Widzisz, że nawet geje tu się dobrze mają. - Skrzywił się. - Gdybym ja rządził, naprawiłbym to. A jakby kotki się sprzeciwiały, to karałbym je brutalnie... Nie zasługują, by być wojownikami. Jedynie mają dać potomstwo i nam służyć. Zapamiętaj to.
Te całe równouprawnienia były bezsensowne… Przecież Nastroszony mówił, że kotki były przedmiotami, którymi można było sobie pomiatać! Bez sensu. Czemu w ogóle miałyby się uczyć podstaw, które nawet im się nie przydadzą? Powinny siedzieć w żłobku, sprzątać… I takie tam.
- Tak! Zapamiętam! Powinieneś zostać lidelem... Byłoby świetnie! Kotki znałyby swoje miejsce! A geje by sły na telapię!
- Owszem. Tak by było - uśmiechnął się dumnie. - Ale to tylko marzenia... Pewnie się i tak nie spełnią, bo nasz klan jest niesprawiedliwy. Musimy działać z cienia. Od dzisiaj będziesz moim uczniem, co ty na to?
- Oh tak, to moje marzenie!- krzyknął szczęśliwy.- Nauczysz mnie wszystkiego co mi potrzebne! Naucz mnie już dzisiaj jakichś fajnych rzeczy!
- Dzisiaj nauczyłem cię wszystkiego. Jak pluć na gejów - zauważył. - Na reszte przyjdzie czas, gdy będziesz starszy
- No ale jestem duży! No Nastroszony, pokaż mi coś!
- Nie. Seplenisz, jesteś mały i kluchowaty. Musisz wyrosnąć dotąd - wskazał na swój wzrost łapą. - Teraz tylko możesz doszkalać się w przeklinaniu i byciu lepszym od innych
Zawarczał cicho. Czemu go tak nagle zaczął obrażać?! Nie był dzieciakiem przecież! Niby jego rodzeństwo było już mądrzejsze i bardziej rozwinięte a on siedział na poziomie noworodka, ale nie był głupi ani gruby! To drugie… To musiał szybko schudnąć. Jeszcze tak mu zostanie i nigdy nie będzie wielkim wojownikiem!
- Nie seplenię! I nie jestem kluchowaty! To są mięśnie!
- Mhm... Masz jeszcze mleko pod nosem. - zauważył. - Chociaż dzisiaj wspaniale się spisałeś. Szkoda tylko, że rozryczałeś się na końcu jak dzidzia.
- Bo bałem się, ze będę gejem! A to byłoby stlasne!- powiedział, lecz zdał sobie sprawę, że sepleni.- Stl... Str... Stra... Strasne... Strasne!
- N-nie jestem m-mazgajem!- pisnął, po czym znowu na nią ruszył, gryząc ją najmocniej jak umiał w tą głupią łapę. Z satysfakcją słyszał jej wrzaski bólu, a sam wbił się tak mocno, że mimo jej prób zwalenia go na ziemię on dalej był w nią wczepiony. Musiał pokazać, że nie jest tchórzem!
- Dobrze. Mocniej. Właśnie tak traktuje się członków rodziny, którzy są wyrzutkami - kocur miauczał swoje mądrości maluchowi, patrząc z satysfakcją na cierpienie mentorki. Jak na zawołanie wczepił się w nią mocniej, zaczynając czuć krew. Ta dalej się darła, a on przejechał po niej łapką z wysuniętymi pazurami tworząc zadrapanie. W końcu udało jej się głównie zwalić, przez co przeturlał się trochę, ale spojrzał uradowany na kotkę, która próbowała wylizać krew z łapy.
- Głupia lesba! Głupia, głupia!
Nastroszony świetnie się bawił, tak samo on, ale przez te krzyki w końcu ktoś się zainteresował tym co się dzieje w środku.
- Co tu się dzieję? - rozległ się głos wojownika, który szybko zatrzymał wzrok na ich trójce.
Ups. Miał nadzieję, że zbytnio nie oberwą, ale niebieski na pewno miał świetny plan by wyjść z opresji!
- Moja mentorka spędza czas ze swoim bratankiem, ale się nie dogadują.
- Tak, tak, dobre sobie... Przyszedł z tym małym kleszczem i napuścił go na mnie- parsknęła kotka, wbijając w niego nienawistny wzrok. Niech to, musiał okłamać przecież wojownika! Tylko czy umiał to robić? W sumie, teraz mógł sprawdzić, czy ten dorosły zaufa małemu kociakowi.
- Bo to było tak, że Nastroszony mi powiedział, że mam ciocię i przyszliśmy tutaj i chciałem się bawić a ona mnie zaatakowała! Kiedy się do niej przytulałem to ona mną obijała o ziemię, bo mnie nie lubi!- siorbnął nosem, robiąc smutną minkę.- Więc ugryzłem ją by mną nie rzuciła a ta się na mnie wydarła!
- Ja go nie napuściłem na ciebie. Co ty mówisz? On tylko chciał cię poznać, a ty taka jesteś wredna...
Wojownik spojrzał na Echo zaskoczony. O tak! Uwierzył! Czyli mama nie będzie później na niego zła ani obrażona a ta lesba dostanie za swoje.
- Nie słyszałaś, że kociąt się nie krzywdzi? - miauknął.
- Co tu się dzieję? - kolejny głos się zjawił. Wojownik wytłumaczył sprawę kotce, która rzuciła Echo zszokowany wzrok.
- Echo, odbiło ci?! Przecież to kocięta Rudzika! Twojego brata!
Jak było fajnie! To nie oni później będą uznawani za złych tylko ta larwa głupia! Nastroszony przyciągnął go do siebie. Byli wspaniali. Najlepsi w całym klanie. Udało im się pokonać starego zboka!
- Chodź Turkuciu. Wracajmy.
Zapłakany spojrzał jeszcze w jej stronę. Chciał jeszcze bardziej jej dokopać, bo jak widział jak wszyscy się na nią rzucili... To było śmieszne!
- I...i.... O-ona mnie m-macała...- pisnął cichutko.- P-powiedziałem, że nie chcę, a-ale ona m-mnie dalej! B-boję się jej!
- Co ty mówisz?!- wrzasnęła na niego kotka, patrząc oniemiała na to wszystko.- Nie macałam cię i to ty pierwszy się na mnie rzuciłeś, krzycząc, że jestem zbokiem! Nie wierzcie im, to dzieciaki, które próbują mi zrobić na złość!
- Ja widziałem jak to robisz. Jestem świadkiem - rzekł Nastroszony. - Nie pierwszy raz zresztą ci się zdarza - wykrzywił pysk obrzydzony. - A on nie kłamie! Przejął się i przez ciebie teraz płaczę. Rudzik jak się dowie, na pewno nie będzie zadowolony - miauknął. - Nie bój się, nie tknie cię już - zapewnił, wstając i kierując się z malcem ku wyjściu.
Wojownicy zaczęli między sobą szeptać, rzucając Echo spojrzenia pełne obrzydzenia.
- Nie zbliżające się już lepiej do niej - rzuciła jeszcze kotka, patrząc z troską na Turkucia
Pokiwał delikatnie główką, ostatni raz smarkając i poszedł za swoim kolegą. Z tyłu jeszcze słyszał pełne oburzenia próby wytłumaczenia się kotki, po czym ta jedynie wyszła z legowiska i poszła gdzieś w las. Dobrze jej tak! Uśmiechnął się do kocura szeroko. Wszyscy im uwierzyli a o kotce z pewnością już krążyły jakieś plotki. To musiało być zabawne! Przez ten incydent nie dość, że bolała ją łapa, to jeszcze inni oskarżali ją o bycie pedofilem!
- Dobrze ci poszło. Ma za swoje larwa jedna - prychnął, siadając. - Twój tata teraz będzie musiał się nią zająć. Nie ma innego wyjścia.
- Naplawdę? Dostanie za swoje?- zapytał podekscytowany.- Niech jej ulwą ogon! Albo usy!
- Prędzej łapy, by nie mogła już nikogo skrzywdzić - Nastroszony spojrzał jeszcze raz w stronę gdzie uciekła kotka.
- O tak! Będzie się cołgać! Jak lalwa!
- Tak! Bo to taka właśnie larwa. Obrzydliwa, oślizgła i fuj - skrzywił się. - I nie bierz sobie jej słów do siebie. Ona ma coś nie tak z tym łbem
- No ale ja nie wiem... Co jezeli będę gejem? Obzydliwym jak mój tatuś?- zapytał smutno.
- Nie będziesz! - warknął stanowczo. - Wiesz czemu? Bo skoro tego nie chcesz i z całego serca nienawidzisz gejów, to nigdy nie staniesz się tym kim mocno gardzisz. Duma by ci na to nie pozwoliła. A jak jednak ulegniesz tej chorobie, to dam ci tak w pysk, że ci się odechcę - miauknął szczerze.
- Nie dopadnie mnie ta choloba! Będę mieć dziewcynę, któlą zdominuję! Postawię ją do pionu i będzie na mój widok dlzeć!
- Tak. Właśnie tak! I zrobisz jej kocięta, jak przystało na prawdziwego kocura - dodał najwyraźniej z niego zadowolony. Właśnie tego chciał! Jeżeli Nastroszony był z niego dumny, to było świetnie! Na pewno nie zostanie tym gejem. W końcu, po takich wspaniałych naukach każdy poznawał, że geje są źli!
- Tak! Tak! A jak nie będzie chciała to co?
- To i tak jej zrobisz. Nawet jak będzie walczyć, płakać i odmawiać, musisz spełnić swoją powinność. Pomożesz jej dzięki temu zostać prawdziwą kotką, która zajmuje się dziećmi. Taką jak twoja mama jest.
- Tak! Zostanie plawdziwą kotką! A jak mi nie da dzieci, to będę na nią zły! Baldzo zły! Zezłoscę się i ją pobiję! Nie będzie miała oka tak jak moja ciotka! Najlepiej jakby mi taka uległa kotka dała duzo dzieci... Baldzo duzo! Dziesięć!
Nie rozumiał czemu się Nastroszony z tego śmiał, jak mówił przecież całkowicie poważnie…
- Byłaby w niebie, gdyby mogła ci tyle dać. Praktycznie nie wychodziłaby ze żłobka. Dobrze. Bardzo dobrze kombinujesz młody - poczochrał go po łebku, na co zamruczał cicho. Uczeń był wspaniały! Co chwilę go chwalił i był bardzo miły!
- Tak! Jakby jedne dzieci posły się ucyć jako uczeń, to zrobiłbym jej drugie! Nie wychodziłaby! Hihi!
- Twoja przyszła partnerka będzie miała z tobą jak w niebie - powiedział. - Ja za to będę miał ich kilka. Nie chcę się ogarniczać do jednej.
Otworzył szeroko pyszczek. To tak się dało? Nic nie stało na przeszkodzie? Zadziwijające… Wiele się uczył!
- Ale... Ale fajnie! Jesteś naplawdę niesamowity! Tez bym chciał, ale na razie nawet jednej nie mam... A ty mas jus, prawda?
- Tak. Mam Paskudną Łapę. Ale będę miał i inne. Muszę je tylko poustawiać. Trening zajmuje mi sporo czasu, więc może jak go zakończę, powyrywam kolejne.
- Ale dlacego chciałeś takie coś... Powinieneś ją tlaktować jak psedmiot a nie paltnelkę! Chocias... Paltnelka to psedmiot, plawda?
- Tak. Partnerka to przedmiot. Należy do mnie, dlatego jesteśmy razem. Gdyby była wolna, ktoś by zwinął mi ją sprzed nosa, chociaż... Nie byłbym o to zły. Ważne by cierpiała i miała ze mną potomstwo.
- Cyli będzies miał z nią dzieci? A z kim jesce będzies?
- Na razie z nią, a później się zobaczy. Ale nie teraz, bo mnie lider zabiję. Uczniowie nie mogą mieć dzieci.
- Bez sensu... Po co się kotki ucą w ogóle, skolo i tak pójdą do złobka?
- Bo w naszym klanie istnieje równouprawnienie. Widzisz, że nawet geje tu się dobrze mają. - Skrzywił się. - Gdybym ja rządził, naprawiłbym to. A jakby kotki się sprzeciwiały, to karałbym je brutalnie... Nie zasługują, by być wojownikami. Jedynie mają dać potomstwo i nam służyć. Zapamiętaj to.
Te całe równouprawnienia były bezsensowne… Przecież Nastroszony mówił, że kotki były przedmiotami, którymi można było sobie pomiatać! Bez sensu. Czemu w ogóle miałyby się uczyć podstaw, które nawet im się nie przydadzą? Powinny siedzieć w żłobku, sprzątać… I takie tam.
- Tak! Zapamiętam! Powinieneś zostać lidelem... Byłoby świetnie! Kotki znałyby swoje miejsce! A geje by sły na telapię!
- Owszem. Tak by było - uśmiechnął się dumnie. - Ale to tylko marzenia... Pewnie się i tak nie spełnią, bo nasz klan jest niesprawiedliwy. Musimy działać z cienia. Od dzisiaj będziesz moim uczniem, co ty na to?
- Oh tak, to moje marzenie!- krzyknął szczęśliwy.- Nauczysz mnie wszystkiego co mi potrzebne! Naucz mnie już dzisiaj jakichś fajnych rzeczy!
- Dzisiaj nauczyłem cię wszystkiego. Jak pluć na gejów - zauważył. - Na reszte przyjdzie czas, gdy będziesz starszy
- No ale jestem duży! No Nastroszony, pokaż mi coś!
- Nie. Seplenisz, jesteś mały i kluchowaty. Musisz wyrosnąć dotąd - wskazał na swój wzrost łapą. - Teraz tylko możesz doszkalać się w przeklinaniu i byciu lepszym od innych
Zawarczał cicho. Czemu go tak nagle zaczął obrażać?! Nie był dzieciakiem przecież! Niby jego rodzeństwo było już mądrzejsze i bardziej rozwinięte a on siedział na poziomie noworodka, ale nie był głupi ani gruby! To drugie… To musiał szybko schudnąć. Jeszcze tak mu zostanie i nigdy nie będzie wielkim wojownikiem!
- Nie seplenię! I nie jestem kluchowaty! To są mięśnie!
- Mhm... Masz jeszcze mleko pod nosem. - zauważył. - Chociaż dzisiaj wspaniale się spisałeś. Szkoda tylko, że rozryczałeś się na końcu jak dzidzia.
- Bo bałem się, ze będę gejem! A to byłoby stlasne!- powiedział, lecz zdał sobie sprawę, że sepleni.- Stl... Str... Stra... Strasne... Strasne!
<Senpai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz