Miodunka była przerażająca. Nie chciał obok niej być. W końcu, namawiała go do rozmowy z Agrestem a nie był na to gotowy! Zestresowany wbił wzrok w ziemię, odsuwając się od kotki. Znowu pewnie będzie bredzić jakieś głupoty.
- O-o c-co chodzi?
- Musimy popracować nad twoją wiarą w siebie i nad tym, jak łatwo odpuszczasz w sprawach sercowych - miauknęła bez ogródek. Co. Ona myślała, że po prostu zacznie sobie pracować nad jego charakterem? Była taka głupia czy na serio myślała, że coś zdziała?
- C-co?!- krzyknął.- Upadłaś na ł-łeb? Nie chcę n-nad niczym p-pracować! Weź s-spadaj na drzewo...
- Nie spadnę na żadne drzewo. Bo po pierwsze, nie wiem czy tak się da....przynajmniej coś takiego mówił ten kociak Borsuk...
Naburmuszył się nieco. Nie chciał rozmawiać z tą nawiedzoną kuzynką! Do tego nie mówił na serio a ona powoływała się na jakieś dziecko… Po prostu chciał, by sobie poszła. Dała mu spokój i czas na przemyślenia.
- O-odczep się i tyle!
- Nie. Nie póki ci nie pomogę.
- Zostaw mnie w spokoju!- powiedział twardo, przyspieszając kroku. Niestety również przyspieszyła. Czemu ona to robiła?! Nie mogła wyczerpnąć z tego korzyści ani nic, tylko ją irytował w kółko. Dalej chciała mu “pomóc”? Głupie zachowanie.
- Nie. - odpowiedziała prosto z mostu. Czyli go nie zostawi… Świetnie.
- T-to co chcesz n-niby z-zrobić?
- Sprawić, żebyś nabrał na tyle odwagi, żeby znów spróbować z Agrestem.
- Niby jak? Huh?
- Skoro się pokłóciliście, to przyjdź do niego i to sobie wyjaśnijcie. Nie daj się odgonić.
- N-nie umiem! O-on nie chce ze mną rozmawiać, n-nie rozumiesz?!
- Nie daj się przegonić! W tym rzecz! W końcu się otworzy. Na ciebie to podziałało. Powiedziałeś mi o swoim problemie. Nie daj się spławić, bądź uparty, przynoś mu kwiaty…
Tak, kwiaty! No świetny pomysł! Miał ochotę ją walnąć w pysk by się zamknęła i przestała mu proponować głupie rzeczy. Nie miała totalnie rozumu i strasznie go już irytowało to, że myślała inaczej niż inni. Nie mogła przyjąć do rzeczy, że to koniec? Dalej się trzymała swego i brakowało jej piątej klepki.
- N-nie b-będę t-tego robić. On... P-poza t-tym, on p-pewnie l-leci na k-kotki. I-i... N-niby... N-niby n-nią j-jestem, a-ale wiesz o co chodzi...
- Nieee, jak nie spróbujesz to się przecież nie przekonasz, co nie?
- P-przestań i tyle. T-to nic nie da.
- Da. Czemu niby nie spróbujesz? Co ci szkodzi? Najwyżej się rozczarujesz i tyle. Przynajmniej będziesz mieć pewność, a nie żyć w niepewności.
- N-no właśnie, rozczaruję się. N-nie chcę żyć w świadomości, że on... M-mnie o-odrzucił…
Takie trudne to było do zrozumienia? Wystarczyło POMYŚLEĆ. Niech go zostawi i przestanie powtarzać jedno i to samo, bo to było już strasznie nudne! Wolał sam sobie dreptać za innymi niż spędzać czas z tą psycholką!
- To wtedy...możesz zjeść kocimiętkę...a ból po jakimś czasie minie pewnie...
- N-nie b-będę ćpać! J-jesteś jakaś... Dziwna!
- Plusk by też ci dała. To po prostu jest na wielki smutek i choroby, nie masz się czego bać, raz a nawet kilka ci nie zaszkodzi.
- Z-zaszkodzi! T-to jest ćpanie! N-nie mogę swojego smutku zakopywać w ziołach!
- To w takim razie ziarna maku. Mniejsze ryzyko.
Co ona sobie myślała?! Nie będzie ćpać! To nie mogło być zdrowe ani w ogóle godzące się z jego moralnością! Sam sobie poradzi a nie chciał popadać w nałogi…
- C-co?! U-upadłaś na głowę, j-jesteś j-jakaś pojebana! O-odczep się ode mnie p-psycholko, n-nie b-będę s-słuchać twoich d-durnych r-rad!
- Nie. - odparła stanowczo. - sam do niego pójdziesz, albo cię tam zaciągnę i powiem to wszystko za ciebie.
- N-nie! N-nie b-będziesz mnie nigdzie ciągnąć! Chora psychopatko upadła na głowę! Dziwię się, że t-twój kochanek cię k-kocha!
Nie wiedział jeszcze do czego posunie się kotka.
- O-o c-co chodzi?
- Musimy popracować nad twoją wiarą w siebie i nad tym, jak łatwo odpuszczasz w sprawach sercowych - miauknęła bez ogródek. Co. Ona myślała, że po prostu zacznie sobie pracować nad jego charakterem? Była taka głupia czy na serio myślała, że coś zdziała?
- C-co?!- krzyknął.- Upadłaś na ł-łeb? Nie chcę n-nad niczym p-pracować! Weź s-spadaj na drzewo...
- Nie spadnę na żadne drzewo. Bo po pierwsze, nie wiem czy tak się da....przynajmniej coś takiego mówił ten kociak Borsuk...
Naburmuszył się nieco. Nie chciał rozmawiać z tą nawiedzoną kuzynką! Do tego nie mówił na serio a ona powoływała się na jakieś dziecko… Po prostu chciał, by sobie poszła. Dała mu spokój i czas na przemyślenia.
- O-odczep się i tyle!
- Nie. Nie póki ci nie pomogę.
- Zostaw mnie w spokoju!- powiedział twardo, przyspieszając kroku. Niestety również przyspieszyła. Czemu ona to robiła?! Nie mogła wyczerpnąć z tego korzyści ani nic, tylko ją irytował w kółko. Dalej chciała mu “pomóc”? Głupie zachowanie.
- Nie. - odpowiedziała prosto z mostu. Czyli go nie zostawi… Świetnie.
- T-to co chcesz n-niby z-zrobić?
- Sprawić, żebyś nabrał na tyle odwagi, żeby znów spróbować z Agrestem.
- Niby jak? Huh?
- Skoro się pokłóciliście, to przyjdź do niego i to sobie wyjaśnijcie. Nie daj się odgonić.
- N-nie umiem! O-on nie chce ze mną rozmawiać, n-nie rozumiesz?!
- Nie daj się przegonić! W tym rzecz! W końcu się otworzy. Na ciebie to podziałało. Powiedziałeś mi o swoim problemie. Nie daj się spławić, bądź uparty, przynoś mu kwiaty…
Tak, kwiaty! No świetny pomysł! Miał ochotę ją walnąć w pysk by się zamknęła i przestała mu proponować głupie rzeczy. Nie miała totalnie rozumu i strasznie go już irytowało to, że myślała inaczej niż inni. Nie mogła przyjąć do rzeczy, że to koniec? Dalej się trzymała swego i brakowało jej piątej klepki.
- N-nie b-będę t-tego robić. On... P-poza t-tym, on p-pewnie l-leci na k-kotki. I-i... N-niby... N-niby n-nią j-jestem, a-ale wiesz o co chodzi...
- Nieee, jak nie spróbujesz to się przecież nie przekonasz, co nie?
- P-przestań i tyle. T-to nic nie da.
- Da. Czemu niby nie spróbujesz? Co ci szkodzi? Najwyżej się rozczarujesz i tyle. Przynajmniej będziesz mieć pewność, a nie żyć w niepewności.
- N-no właśnie, rozczaruję się. N-nie chcę żyć w świadomości, że on... M-mnie o-odrzucił…
Takie trudne to było do zrozumienia? Wystarczyło POMYŚLEĆ. Niech go zostawi i przestanie powtarzać jedno i to samo, bo to było już strasznie nudne! Wolał sam sobie dreptać za innymi niż spędzać czas z tą psycholką!
- To wtedy...możesz zjeść kocimiętkę...a ból po jakimś czasie minie pewnie...
- N-nie b-będę ćpać! J-jesteś jakaś... Dziwna!
- Plusk by też ci dała. To po prostu jest na wielki smutek i choroby, nie masz się czego bać, raz a nawet kilka ci nie zaszkodzi.
- Z-zaszkodzi! T-to jest ćpanie! N-nie mogę swojego smutku zakopywać w ziołach!
- To w takim razie ziarna maku. Mniejsze ryzyko.
Co ona sobie myślała?! Nie będzie ćpać! To nie mogło być zdrowe ani w ogóle godzące się z jego moralnością! Sam sobie poradzi a nie chciał popadać w nałogi…
- C-co?! U-upadłaś na głowę, j-jesteś j-jakaś pojebana! O-odczep się ode mnie p-psycholko, n-nie b-będę s-słuchać twoich d-durnych r-rad!
- Nie. - odparła stanowczo. - sam do niego pójdziesz, albo cię tam zaciągnę i powiem to wszystko za ciebie.
- N-nie! N-nie b-będziesz mnie nigdzie ciągnąć! Chora psychopatko upadła na głowę! Dziwię się, że t-twój kochanek cię k-kocha!
Nie wiedział jeszcze do czego posunie się kotka.
***
Chciał w spokoju odpocząć na postoju. Poleżeć sobie, zjeść coś… Ale Miodunka miała inny plan. Kiedy oddalił się od innych, poczuł jak ta łapie go za kark i ciągnie gdzieś w las. Zaczął krzyczeć, machając łapami szybciej niż kiedykolwiek. Co ona miała plan robić?! To było tak nagłe i nieoczekiwane…
- C-CO TY ROBISZ, Z-ZOSTAW MNIE!
- NIF!
- Cz-czego t-ty chcesz?! C-co t-ty wyprawiasz?! Puszczaj!
Nie doczekał się odpowiedzi a jedynie skończył w dole. Zaczął z zapałem drapać ściany, próbując w desperacji uciec. Co to miało być?! Chciała go tu uwięzić i szantażować?!
- P-POMOCY! P-PSYCHOPATKA!!!
- Spokojnie. Uratuje cię twój anioł stróż Agrest! Już po niego idę!
- C-CO?! N-NIE, Z-ZOSTAŃ T-TU! N-NIGDZIE N-NIE IDŹ!
- A pójdziesz do Agresta i spróbujesz czy nie? - spytała. Oczywiście, że tego nie zrobi, ale nie mogła po niego iść! Upokorzy się i spali ze wstydu!
- O-oczywiście, ż-że nie! Z-zamknij się p-padlino j-jedna i w-wyjmij mnie stąd!
<Miodunka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz