*jesień*
Szła po jasnym chodniku Nowego Miasta. Taka nazwa już się przyjęła.Bylica miała dużo czasu dla siebie, więc chodziła sobie uliczkami. Nosiła naszyjnik który znalazła w sroczym gnieździe coraz częściej. Lubiła go. Pasował jej do oczu i co ważniejsze miał kamienie, a wiadomo – jak coś ma kamienie to jest tym lepsze. Błękitna wskoczyła na pobliski płot, aby następnie zeskoczyć i znaleźć się w ogrodzie.
Otwarte okno przykuło jej uwagę. Zrobiła parę kroków po czym szybkim susem wlazła na parapet.
W gnieździe siedział sobie szary kocur na jasnoczerwonej kanapie.
- Dzień dobry – miauknął przyjaźnie pieszczoch.
- Dobry – odparła Bylica. Słysząc różnorakie dźwięki odwróciła łeb i spojrzała na duże magiczne okno wyprostowanych. Pamiętała, jak Blanka jej je opisywała. Podeszła bliżej.
Szara przestrzeń otoczona czarnym niebem była ukazana na magicznym pudle. Dziwny, krępy dwunożny wyglądający jak zapakowany w reklamówkę chodził po szarej powierzchni.
- Co to za kamienne miejsce?
- To księżyc. – odparł spokojnie pieszczoch, liżąc sobie łapę.
Bylica wybałuszyła oczy.
- Jak to księżyc?
- Tak to. Księżyc to przecież wielki kamień. – odparł kocur, wzruszając barkami.
Wielki…kamień…
Księżyc był kamieniem…?
Czy to…
- Matka Kamieni?! – miauknęła przyskakując do magicznego pudełka i przykładając do niego cały pysk. Jej oczy rozszerzyły się z wrażenia – O na głazy…
- Nie wiem kim jest Matka Kamieni, ale księżyc to ogromny kamień.
Patrzyła jak wyprostowany nieporadnie łazi po skalnej powierzchni.
Czyli…cały czas…Matka Kamieni była tuż pod jej nosem. Mogła ją zobaczyć na nocnym niebie. Jej dzieci wysłane przez nią osiadły na ziemi, a ona została na nieboskłonie czuwając nad nimi z góry.
Stara kocica jeszcze mocniej przylgnęła do monitora.
- Komuś się spodobało magiczne pudło… - zachichotał kocur, nie zdając sobie sprawy z wagi tego odkrycia.
***
Wbiegła na terytorium Złotych Traw piszcząc z ekscytacji.
- Wiem gdzie jest Matka Kamieni! – wrzasnęła widząc Skowronek. Zatrzymała się ostro przez co w górę wzbił się pył.
- Co? – spytała zaskoczona Skowronek.
- No Matka Kamieni! Matka Kamieni to Księżyc! – wrzasnęła Bylica wniebogłosy – Wszystko wam opowiem!
Podekscytowana zaczęła mówić, a wokół niej zebrała się reszta kotów, słuchając zaintrygowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz