Jej małe pociechy zaczęły chodzić i zwiedzać świat. Rozczulała się nad tymi maleństwami, które nie tak dawno temu, całkiem ślepe i bezradne były zostawione na pastwę śmierci. Dwie koteczki stały się jej oczkiem w głowie. Dbała o nie najlepiej jak potrafiła, nie pozwalając, aby ktokolwiek nieodpowiedni się do nich zbliżył. Przez to, że Klan Gwiazdy z niej zadrwił, nie mogła pozwolić, aby ich zgubny wpływ dosięgnął Jad i Kukułki. Na samą myśl o tych umarlakach, jej pazury same się wysuwały. Chciała zniszczyć wiarę w te bezduszne byty. Nie byli warci czyjejkolwiek wiary. Klan Wilka dalej jednak był w połowie wierzący. Trzeba było to zmienić. Zniszczyć najmniejszy ślad Klanu Gwiazdy z ich klanu. Dlatego właśnie popierała Mroczną Gwiazdę w tych celach, nawet jeśli nie podobała się jej jego polityka. Jeżeli dzięki temu ugodzą zmarłych, to była w stanie przymknąć oko na to jego agresywne obycie.
— Maaaamuu — usłyszała głos Kukułki, a jej wzrok spoczął na jej rozkładających się bezradnie kończynach oraz błagalnym spojrzeniu błyszczących, mahoniowych ślepek. — Góra, góra — pisnęła prosząco, wyciągnęła ku niej łapki, czekając na ratunek.
Uśmiechnęła się do niej, ostrożnie unosząc kociaka za kark, stawiając ją z powrotem na łapkach. Jad pisnęła niezadowolona na ten akt pomocy, ale szybko została pojmana przez jej szczęki i ułożona między łapami, gdzie zaczęła ją oczyszczać z drobnego pyłu.
— Maaaaa — pisnęła, co było takie rozczulające, nawet jeśli brzmiało jak pretensję.
— No już, już... Jeszcze momencik — powiedziała do córki, jeszcze szybko przejeżdżając językiem po jej grzbiecie, po czym wypuściła czarną w świat.
Maluch gibiąc się na łapkach, zaczął sunąć w sobie tylko znanym kierunku, przez co jej wzrok skierował się teraz w stronę Kukułki, która coraz bardziej oddalała się, poszukując przygód.
— Kukułeczko, mamusia jest tutaj. — Złapała kocię za kark, po czym tak jak czarną, zaczęła myć.
Musiała przyznać, że bardzo jej się podobało bycie karmicielką. Pokłady miłości jakie czuła do tych nieporadnych, małych istotek były ogromne.
Córka przekręciła się na grzbiet, rozglądając główką za wyjściem ze żłobka. Gdy jej spojrzenie w końcu odnalazło jasną plamę, wskazała na nią łapką.
— Tup, tup, tam — bura wydała z siebie pisk.
Uniosła wzrok w kierunku, w którym wskazywała. Nie za bardzo była chętna, aby takie maluchy opuszczały żłobek. Mogłoby coś im się stać, a Kukułka i Jad jeszcze nie potrafiły całkiem sprawnie chodzić. Wciąż wiły się niczym węże, chybocząc się na swoich malusich łapkach.
— Może później kochanie. Nie chcesz posłuchać z siostrą bajki? — zaproponowała, chcąc wzbudzić jej ciekawość i odwrócić uwagę od wychodzenia ze żłobka. — O wielkich i wspaniałych kotach z Mrocznej Puszczy?
<Kukułko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz