W mulistej kałuży zapanował chaos. Myszek wyjął z niej brudną łapę, stwierdzając, że mama na pewno się nie ucieszy z faktu, że znów się pobrudził. Przekręcił łebkiem zrezygnowany. Nie rozumiał jej zapału do porządku. Czystość była zbyt ulotna by ciągle o nią dbać. Widząc ojca, podszedł do niego.
— Tato — miauknął nieco niepewnie, szturchając lekko wojownika.
Ten przestraszony aż podskoczył. Następnie zażenowane pomarańczowe ślipia spojrzały na niego.
— T-tak?
— Tato, gdzie jest twoja mama? — zapytał niewinnie.
Żywica opuścił smutno uszy.
— N-nie żyje — odparł.
Myszkowi zrobiło się trochę głupio, że o to spytał. Faktycznie fakt, że nigdy nie poznał babci mógł jakoś mu podpowiedzieć, że ta nie była wśród żywych.
— Więc teraz jest gwiazdką, tak? — próbował pocieszyć jakoś tatę.
Żywica uśmiechnął się lekko.
— T-tak, taką m-małą, a-ale bardzo jasno ś-świecącą — miauknął wojownik. — J-jak będzie c-ciemno to c-ci pokaże, dobrze? — obiecał.
Myszek podskoczył wesoło.
— Tak! — zawołał wesoło kremowy, wracając w podskokach do kociarni. — Ale jak nie przyjdziesz powyrywam ci wąsy! — zagroził z uśmiechem tacie.
Wojownik z lekkim niepokojem przełknął ślinę, kiwając łbem.
* * *
Obozowisko nocą było takie ciche. Kocurek stał na rogu kociarni, czekając na pojawienie ojca. Nie mógł już się doczekać oglądania gwiazdek. Jasne punkty na Srebrnej Skórce wyglądały tak niewinnie, a mama i tak twierdziła, że to ich waleczni przodkowie. Myszkowi jakoś nie chciało wierzyć, że koty są gwiazdkami, ale nie chciał sprawiać mamie przykrości, więc grzecznie kiwnął łbem.
— W-wybacz za z-zwłokę — miauknął Żywiczna Mordka z żalem w ślipiach.
Myszek uśmiechnął się lekko.
— Nic się nie stało, a teraz gwiazdki! Szybko, chodźmy już! — pogonił ojca, wybiegając wesoło z kociarni.
Wojownik podążył za synem. Usiedli na skraju obozu, wbijając wzrok w niebo.
— S-spójrz tu — mruknął Żywica, pokazując niewielką, ale jasno świecącą gwiazdkę. — T-to właśnie m-moja mama S-sroczy Żar — miauknął smutno.
Myszek przysunął się do ojca, przytulając się do lekko, by dodać mu otuchy.
— A gdzie jest dziadek? — zapytał nim zdążył ugryźć się w język.
Tata nigdy nie wspominał o dziadku, więc może sam go nie znał?
— Nie sądzę, że z-znajduje się n-na Srebrnej S-skórce — miauknął wyjątkowo poważnie Żywica.
Myszek spojrzał na niego zaskoczony.
— Jak to? Zrobił coś złego? Gdzie trafiają złe koty? — niewłaściwe pytania same wypadały mu z pyska.
Żywiczna Mordka westchnął smutno.
— N-nie przyznawał s-się do n-nas w-wcale — zaczął, a pomarańczowe ślipia zaszkliły się. — N-nawet n-nie wiedziałem, że jest m-moim t-tatą. B-był n-niemiły i w-wredny d-dla każdego. B-bardzo się g-go bałem... —urwał nagle, zanosząc się płaczem.
Kociak upuścił uszy, klepiąc pocieszająco liliowego po grzbiecie. Faktycznie dziadek nie brzmiał za fajnie. Nie zasługiwał, żeby świecić koło babci.
— Jak nie jest na Srebrnej Skórce to gdzie? — dopytywał zbyt ciekawy Myszek.
Smutne oczy taty spojrzały na niego.
— C-czy to ważne? — zapytał, spoglądając znów na niebo.
Myszek lekko zły, że tata nie chce mu opowiedzieć o tym westchnął i podążył za wzrokiem wojownika. Koło niby babci świeciła nieco słabiej równie mała gwiazdka.
— A ta? Ta gwiazdka to kto? — mruknął nieco ironicznie.
Tata zaczerpnął gwałtownie jakby go olśniło. Posłał jasnemu punktowi na niebie ciepły uśmiech.
— T-to Pójdźka... P-pójdźkowy Sen — miauknął z lekką nutą radości w głosie. — Twoja ciocia — sprostował.
Myszek zastrzygł zaciekawiony uszami. Nawet nie wiedział, że miał ciocię. Znaczy wiedział, że miał ciocię o imieniu Jarzębinowy Strumień, ale o żadnej Pójdźce nie słyszał.
— Tato, ile ty masz rodzeństwa w końcu? — zapytał.
Żywiczna Mordka westchnął tajemniczo.
— P-pamiętasz, j-jak o-opowiadałem w-wam jak b-babcia pokonała w-wyłysiałego W-wilczaka? — mruknął tajemniczo.
Zniecierpliwiony Myszek pokiwał szybko łebkiem.
— On i twoja babcia się bardzo kochali i też mieli kociaki — wyjaśnił malcowi. — K-kiedyś n-nawet m-myślałem, że t-to on jest m-moim tatą — dodał lekko zawstydzony.
Oczy Myszka zaświeciły tajemniczo.
— To mam rodzinę w Klanie Wilka? — zapytał zdumiony, nie wiedząc czy się cieszyć, czy smucić.
Mama zawsze mówiła, że Klan Wilka jest zły i podobno Klifiaki i Wilczaki bardzo się nie lubią. Ale z drugiej strony rodzina w innym klanie miała też swoje korzyści. Myszek nie wiedział jeszcze jakie, ale na pewno jakieś.
— S-szczerze mówiąc t-to nie wiem — miauknął tata. — P-psia Ł-łapa znikł b-bez wieści, a-ale W-wilcze S-serce nic o-o nim n-nie wspominał... — urwał.
Myszek zastrzygł uszami zaciekawiony.
— N-nie m-możesz n-nikomu o t-tym p-powiedzieć — oprzytomniał Żywica, spoglądając na syna ze strachem. — O-obiecaj!
— Obiecuje! — miauknął wesoło Myszek.
Chciał już poznać swoją rodzinę w Klanie Wilka.
Zapraszamy :3
OdpowiedzUsuńoj jeszcze będziecie mieć go dość xd
Usuń