- Nie oddawajmy go! Ja się nim zaopiekuje i Klan na pewno zrozumie oraz pomoże, proszę.
- To nie takie proste. – Powiedział Mokra Gwiazda.
- A co takie szczeniaki jedzą? – Zapytał się Jeżowa Ścieżka głaszcząc łapą futrzaka.
- Nie wiem… Może da radę zjeść mysz? – Miauknęła Cętkowany Kwiat. – Spróbujmy.
- A jak się zatruje? – Zmartwiła się Konwalia.
- Zostawcie go w spokoju. – W końcu odezwał Przywódca. – Muszę to przemyśleć. Orlikowy Szept i Cętkowany Kwiat, idźcie coś upolować, a Jeżowa Ścieżka i Konwaliowe Serce pójdą po jakieś zioła czy coś. Ja go przypilnuje i pomyślę.
- Dobrze. – Miauknęli wszyscy chórem.
- A możemy mieć jakiś znak rozpoznawczy? Dźwięk? Nazwę? Czy coś? To by bardzo pomogło… - Mruknął pod nosem Orlik.
- No dobrze, a więc… Może dwa długie piski? – Odrzekł Mokra Gwiazda.
- Jasne. – Biały wojownik kiwnął głową i popędził do Cętki mrucząc oraz coś szeptając jej do ucha.
Konwalia spojrzała na dwa koty idące przed siebie.
- Jaka ładna para. – Powiedział uśmiechnięty asystent medyka.
- Racja, miejmy nadzieję, że nie długo doczekają się potomstwa. – Miauknęła Konwaliowe Serce.
- Tak.
*trochę bardziej w teraźniejszości*
Pies ciągle siedział w norze. Czasem był dokarmiany myszom lub jakimś innym małym zwierzątkiem. Nie można było tego ukryć, z każdym dniem był coraz większy.
Naglę Konwalia zobaczyła wejściu do schowka medyka Cętkowany Kwiat.
- Cześć!
- Witaj! Chciałam cię poinformować, że idę trochę dalej przy granicy Klanu Lisa pobawić się z psem. Wiesz trochę urósł i wymaga większej przestrzeni.
- Jasne, ale proszę, uważaj. Ma dość duże zęby i broń Klanie Gwiazdy, że coś ci się stanie. Od razu wołaj i uciekaj. – Kotka przytuliła się do przyjaciółki.
- Dobrze, nic nie zrobi, z resztą mamy znak i nie trzeba miauczeć.
- Nie byłam bym tego taka pewna… Ktoś zapomni, albo nie usłysz i co my zrobimy…?
- Oh, Konwalio nie bój się o mnie, uważasz mnie za słabą?
- Skąd?! A się tylko o ciebie troszczę, może weźmiesz Orlikowy Szept? Albo ja z tobą pójdę?
- Ta, jeszcze eskortę mi zamów. Spokojnie, poradzę sobie.
- No to… Pa!
- Pa! – Bura machnęła ogonem i poszła.
Czarna czuła dreszcz nie pokoju. Wiedziała, że Cętkowany Kwiat nie jest już kociakiem i umie sobie poradzić, ale i tak się o nią martwiła. Jest dla niej jak rodzina, jak siostra. Za nic nie chce jej stracić, tak jak straciła swoją rodzinę. Może powinna za nią pójść, albo zbierać zioła w okolicy? Tak to ją od razu usłyszy.
<Cętkowany Kwiecie? Albo reszta drużyny? :3
Klep
OdpowiedzUsuń