- Dobrze. Zapytam się Sosnowego Zagajnika, czy przyjmie Tkacza. Ty tu siedź i go pilnuj.
Wyszedł ze żłobka i skierował się w stronę legowiska medyczek. Błoto, które zagrodziło mu drogę, bardzo mu się nie spodobało. Ale jakoś musiał się tam dostać! Ale jak? On nie zanurzy w tym łapy! O nie! Chwilę pomyślał i stwierdził, że może lepiej będzie jak trochę poczeka? Gdy wyjdzie słońce, wysuszy ziemię, dzięki czemu będzie mógł śmiało przejść, nie obawiając się o brud, który do niego przylgnie. Tak. To jest to. A Tkacz również jeszcze trochę wytrzyma. W końcu jest Świt oraz on. Razem dadzą popalić Borsuk. Wrócił więc do żłobka, wyjaśniając w skrócie kuzynowi, że medyczek nie było u siebie. Zapewnił go jednak, że jak tylko wrócą, to do nich pójdzie. Ten tylko kiwnął głową.
***
Wbiegł do żłobka pełen szczęścia. On... został już uczniem! Nareszcie! W porę! Dostrzegł kuzyna, który kilka dni temu, również dostąpił tego zaszczytu i chyba nie powinien tu być? Szybo go o to zapytał i oczywiście Świtająca Łapa, wyjaśnił że pilnował jego pająka. Sam Potrójna Łapa również opowiedział kocurowi, jak to się stało, że został mianowany oraz, że teraz się przeprowadza i spotkają się później. Świt oczywiście musiał mu pogratulować. Kiedy uzgodnili kiedy i gdzie się spotkają, liliowy zabrał się za przenosiny.
***
Wieczorem jeszcze odwiedził Świetlikowe Skrzydło, która przepytała go z wiedzy, którą już nabył. Zrobił jeden błąd, ponieważ pomylił działanie liści stokrotki z innym medykamentem, ale szybko został poprawiony.
- Dzisiaj już jako pełnoprawny uczeń medyka, nauczę cię czegoś o leczeniu złamań.
Kocica bardzo szczegółowo wyjaśniła mu, co w takiej sytuacji powinien zrobić. Kiedy skończyła wskazała na dwa patyki, które leżały nieopodal niej.
- A teraz zrób opatrunek na mojej łapie, tak jak mówiłam.
Chwycił narzędzia i kierując się instrukcją kotki, zaczął usztywniać jej kończynę. Irytował się za każdym razem, kiedy opatrunek ześlizgiwał się z jej sierści, ale nie zamierzał się poddać. Skończyło się na tym, że patyki zostały wręcz przysłonięte dużą ilością pajęczyny i liści.
- Musimy nad tym popracować - stwierdziła Świetlikowe Skrzydło, wyganiając go do spania.
***
Następnego dnia tak jak obiecał, przyszedł do legowiska uczniów w poszukiwaniu kuzyna. Smacznie sobie spał, co bardzo go zirytowało. Szybko do niego podszedł i pacnął go w nos. Kocurek szybko się przebudził, spoglądając na Potrójną Łapę, pytającym spojrzeniem.
- Hm?
- Już jest rano! Wstawaj!
- Serio? Już? - Świtająca Łapa wstał ziewając. - Zaspałem? Wybacz. Wczoraj miałem strasznie ciężki trening.
- Naprawdę? A co takiego na nim robiłeś? Skoro jesteśmy przyjaciółmi i rodziną, to możesz mi się wyżalić. Z chęcią poznam twój punkt widzenia. Podoba ci się to całe wojowanie?
<Świtająca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz