- Jeżowa Ścieżko, chciałbym tylko, żebyś wiedział, że nie jesteś sam w tym wszystkim. - miauknął Mokra Blizna.
Nie był sam? Ale kto mu mógł pomóc? Nie chciał rad, pocieszenia, pragnął jedynie wtulić się w sierść Brzozowego Szeptu, jak wtedy, gdy był jeszcze kociakiem. Wszyscy starali się go jakoś wspierać, ale to mu nie wystarczało. Poruszył się na swoim posłaniu.
- Wyjdź. - syknął.
- Jeżyku...
- Powiedziałem, że masz wyjść. - zwrócił pełne żalu ślepia, w stronę Mokrej Blizny.
Niech wszyscy dadzą mu spokój, zostawią go samego. Tylko Jeżyk i jego myśli, odbiegające bardzo daleko, do lepszych i gorszych chwil.
- Nie zostawię cię, jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?
Zmrużył oczy. Odwrócił wzrok, ponownie wtulając się w mech. Kolejny dzień zapowiadał się dla niego smutno.
***
Kolejne dni mijały w zaskakująco szybkim tempie. Wiele się wydarzyło. Jego uczennica, Konwalia, została mianowana na asystentkę medyka. Na terenach Klanu Burzy, zaczęło niestety brakować posiłku, a Pora Zielonych Liści zbliżała się ogromnymi krokami. Innymi słowy, cały klan był zapracowany. Na przestrzeni księżyców, Jeżyk, chociaż dalej go bolała śmierć matki, zdołał się z nią pogodzić, przez co wrócił do pełnienia swoich obowiązków.
Kocur właśnie wrócił ze zbierania ziół, na które wyciągnął Piaskową Ścieżkę. Słońce unosiło się na najwyższym punkcie. Miał więc cały dzień, na znalezienie sobie czegoś do roboty, co raczej nie powinno być trudne. Syn Kucykowego Ogona, rzucił krótkie spojrzenie na Czapli Potok. Ah, ich dawny lider, obecnie starszy klany. Wiadomość była zaskakująca i chyba wszyscy po części, tęsknili za rządami spokojnego kocura. W głębi duszy, Jeżowa Ścieżka radował się jednak szczęściem swojego przyjaciela. Nie tak dawno nawet o tym rozmawiali.
Myśląc tak o Mokrym, już nie Bliźnie, ale Gwieździe, postanowił poszukać kocura. Nie mógł przecież być daleko. Przy okazji zapyta o jego samopoczucie. Słyszał od Zajęczej Stopy, że nowy lider powinien znaleźć trochę czasu na odpoczynek. Przy okazji Jeżyk zastanawiał się, kto zostanie zastępcą. Czekoladowy uniósł łebek, rozglądając się wokół. Natrafiając na sylwetkę Mokrego, od razu do niego podbiegł. Uśmiechnął się szeroko. Widok przyjaciela zawsze napawał go radością.
- Cześć. - przywitał się.
- O, hej, Jeżowa Ścieżka. - Mokry oderwał się od czujnej obserwacji obozowiska, by na niego spojrzeć. - Co słychać?
Czekoladowy zaśmiał się krótko, zanim otarł się o futro Mokrego w przyjaznym geście.
Czekoladowy zaśmiał się krótko, zanim otarł się o futro Mokrego w przyjaznym geście.
- Wszystko dobrze. - miauknął i przyjrzał mu się z lekkim rozbawieniem. - Doczekałem się Mokrej Gwiazdy.
Teraz ich dwójkę, czekała już tylko podróż do księżycowego kamienia.
<Mokry, przyjacielu?>
*nadal na polewkę z Mokrej Gwiazdy, bo to takie zabawne imię XDDD* przyjacielu💙 odpisz mi na poczcie a nie
OdpowiedzUsuń