*Przed śmiercią Deszczowej Gwiazdy*
Prowadził ucznia z zapałem, po terenie należącym do Klanu Nocy. Nie szczędził przy tym różnych opowieści, ciekawostek i historii o danych miejscach. Czuł się teraz jak prawdziwy wojownik. Miał własnego ucznia, za którego był odpowiedzialny, którego miał wyszkolić tak, jak niegdyś jego szkolił Biały Kieł. Poprzysiągł sobie, że nie zawiedzie Jaskrowej Łapy i sprawi, że tajemnice przeżycia, zostaną z nim na zawszę. Oczywiście wszystko małymi kroczkami. Rudy arlekin nie mógł się zniechęcić. Trzeba było ukazać to, w bardzo ciekawej formie.
- O. A tu mamy tereny, które powinny należeć do Klanu Nocy. Powinny, ale nie należą — warknął, czując jak gniew w nim buzuję — Śmierdzące Klifiaki myślą, że mogą sobie od tak rządzić lasem. Nigdy nie zbliżaj się do żadnego z nich, to mysie strawy absolutnie niegodne zaufania żadnego porządnego kota — dodał, lustrując wzrokiem odebrane ziemie.
Nigdy nie wybaczy tym lisim łajnom, tego co zrobili. Dla tych terenów wymordowali najbliższe mu osoby. Za zwykły kawałek ziemi.
-To… to ci, którymi przewodzi ten Lisia Gwiazda? Ten, co zjada kociaki?
Spojrzał na Jaskrową łapę, który pierwszy raz tego dnia się odezwał. Pamiętał jak niegdyś on sam, straszył tym Pigwową Łapę. Żałował teraz tych słów, ponieważ kocur stracił przez to oko i teraz był bardzo na niego zły.
- Sam nie wiem, czy zjada kociaki. Wiem tylko to, że jest bestią, która jest do czegoś takiego zdolna. Znasz, Pigwową Łapę? To właśnie Lisia Gwiazda, wydrapał mu oko, a wiesz za co? Bo się nudził czekaniem! - Pokręcił głową pozbywając się wspomnień. - Chodźmy dalej.
Wznowili marsz. Jesionowy Wicher wszedł między drzewa, kierując go do kolejnego punktu wycieczki.
- A tam - Wskazał na duże patyki wbite w ziemię. - Jest teren Dwunożnych. Mieszkają w tych dziwnych gniazdach, z których się dymi. Są niebezpieczni. Robią dużo hałasu, dzięki dziwnemu patykowi. Ledwo ja i Aroniowy Podmuch, uszliśmy stamtąd z życiem.
- A co tam robiliście?
- Zbieraliśmy zioła dla Słodkiego Języka. Nie mogła pójść sama, ponieważ jest tam zbyt niebezpiecznie i wysłała nas. Udało nam się zebrać potrzebne składniki i wrócić.
Ponownie ruszyli w drogę, szli brzegiem jeziora, mając ładny widok na wyspę, na której mieszkali.
- Nie zbliżaj się tylko do wody. Ostatnio nurt się zwiększył i może być niebezpieczna, a jeszcze nie ćwiczyliśmy pływania. - powiedział.
Uczeń na szczęście szedł za nim, ciężko już dysząc. Zauważył to dopiero po chwili. Przystanął obserwując rudego arlekina. Był mniejszy i miał krótkie łapki, więc musiał robić znacznie więcej kroków co on. Czyżby to było za wiele dla kociaka? Rozejrzał się po otoczeniu i dostrzegł zwalone drzewo. Ruszył w jego kierunku, wskakując na górę. Spojrzał na Jaskrową Łapę, który spojrzał na niego pytająco.
- Odpocznij chwilę. Nie chcę abyś zaraz zemdlał. - Kiedy uczeń położył się, zapewne dziękując za to w duchu, kontynuował. - Skoro robimy sobie przerwę, to możemy poćwiczyć węch. Nie musisz przy tym się ruszać. Wciągnij powietrze i powiedz mi co czujesz.
<Jaskrowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz