- Spójrz na nich — rozkazał wujek — Myślisz, że którakolwiek z tych mysich straw dałaby radę zarządzać innymi? Sam przyznasz, że Biały Kieł nawet nad swoimi łapami nie potrafi zapanować...
Miał rację. Czyli to prawda? Uśmiechnął się szeroko.
- Myślę, że będziesz wspaniałym zastępcą! Lisia Gwiazda, teraz na pewno będzie się bać, naszego klanu. Wierzę, że nie zawiedziesz nas, jak Deszczowa Gwiazda.
- Oczywiście, że nie zawiodę - powiedział z dumą.
***
*po zgromadzeniu*
O co tu chodziło... Aroniowy Podmuch rozmawiał z tym klifiakiem, którego prawie, jako uczeń, udusił rybą. Na dodatek, jak wujek zauważył, że ich widział, to podszedł do niego niezadowolony i zaczął mówić tak chaotycznie i ogólnie, że nie miał pojęcia, o co właściwie chodzi. Kazał zachować mu to w tajemnicy, ale co? Że ich widział? Czy chodziło o coś innego? W końcu wspomniał coś o jakichś zdrajcach w klanie. Bicolor twierdził, że nic im nie grozi ze strony Klanu Klifu. Więc o co te nerwy? No i nadal nie rozumiał, co się takiego dzieję. Czemu był poddenerwowany, no i czemu szybko uciekł, gdy zaczął zadawać pytania? Czyżby się znał z tym klifiakiem? A może go zastraszał? Nie wiedział. I to właśnie sprawiło, że miał mętlik w głowie, który rósł za każdym razem, gdy Aroniowy Podmuch, pojawiał się w zasięgu wzroku. Musiał z nim pogadać. Wyjaśnić o co chodzi. Nie mógł go zostawić z czymś takim! Teraz będzie się niepotrzebnie zamartwiał, że historia się powtórzy. Nie chciał stracić nikogo więcej. Tak. Postanowione! Wstał i ruszył w stronę bicolora, który rozdzielał patrole. Poczekał aż skończy, po czym do niego podszedł.
- Wujku, musimy pogadać - powiedział stanowczym głosem, widząc jak ten próbuję uciec.
Pomarańczowe oczy zwróciły się na czekoladowego.
- O co chodzi? Jestem bardzo zajęty.
- Czy coś nam grozi? Wyjaw chociaż tyle!
- Ciszej! - Poruszył niezadowolony ogonem. - Nie. Nic nam nie grozi. - I ruszył w swoją stronę.
Nie mógł tego tak zostawić. Kłamał. Czuł to. Inaczej nie mówiłby o zdrajcach w klanie. Szybko zagrodził mu drogę, gdy ten chciał przejść przez kłodę i wybrać się na polowanie. Nikogo przy niej nie było. Większość ruszyła już na patrole, więc mogli porozmawiać w spokoju udając, że pilnują wejścia do obozu.
- Jeśli chodzi o tego klifiaka, że z nim gadałeś, to chyba nic złego? Ja też z nim rozmawiałem.
- Ty? Co? Znacie się? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Ale nie jestem zdrajcą! - szybko sprostował - Jak byłem uczniem to spotkałem go, jak naruszył nasze terytorium. Szpiegował pewnie dla Lisiej Gwiazdy. Wracałem wtedy z połowu z rybą w pysku. Walczyłem z nim, tak jak uczył mnie Biały Kieł, ale on był bardzo zdesperowany, aby jak najszybciej uciec, więc jako nauczkę, wcisnąłem mu rybę do gardła, tak jak ty kiedyś Malinowej Łapie. No i się krztusił i dusił, ale pojawił się Biały Kieł i mu pomógł wyjąć tą rybę, no i uciekł. A ja, gdy go zobaczyłem wtedy na zgromadzeniu, podszedłem ciekawy, czy mnie pamięta. No i to tyle. A ty? Również chciałeś go nastraszyć, ponieważ znasz go z jakiejś walki? Czy tu chodzi o coś więcej? Bo wyglądałeś na złego, gdy zobaczyłeś, że was widzę. A może on cię zezłościł? Obrażał cię? Jak chcesz, następnym razem jak go spotkam, skoro jest naszym wrogiem, to ... Wujku? Co ci jest? - spojrzał zaniepokojony na kocura, który od jakiegoś czasu, wpatrywał się w niego z osłupieniem.
<Wujku?>
duszenie rybą mode on, Aronia ci wepchnie do gardła myszXDDDD
OdpowiedzUsuń