Od początku pierwszego mojego pisknięcia minęło wiele księżyców. Czas
uciekał nie ubłagalnie, a moje życie znało już dużo różnych scenariuszy
smutnych, jak i złych. Mimo deszczu i burz, które przeszły już niejeden
raz po drodze wojowniczki, terminatorki, kociaka i pieszczocha. Ale
mimo wszystko nadal na moim pysku widniał radosny uśmiech. Wyjątkiem nie
była też rozmowa z Rozmytym Pyłek, który posiadał tytuł jednego z
największych gburów Klanu Burzy, ale u mnie nadal wydawał się być
sympatycznym kocurem. Dlatego byłam strasznie zadowolona z tego, że...
oh, będzie miał kociaki! Nie czekając chwili dłużej, zaraz po usłyszeniu
plotki udałam się do Bladego Świtu, która już od dawna siedziała w
żłobku. Nie miałam jednak pojęcia, że to będą dzieci dzieci mojego
mentora, dlatego ostatnimi czasy zamiast odwiedzić królową,
przeznaczałam te chwile na polowanie. Tym razem wypełniła mnie zupełnie
nowa energia. Wskoczyłam z rozpędu do kociarni, a Blada spojrzała na
mnie z niejakim zdziwieniem, ale uśmiechnęła się delikatnie. Zaznaczając
tu słowo delikatnie, bo jej uśmiech nie równał się z moim wielkim
bananem na pyszczku. Podeszłam do niej i usiadłam niedaleko, witając ją
skinięciem głowy:
- Cześć.
- Widać Mysi Nosie, że musisz być
naprawdę zadowolona z nowiny o kociętach - Powiedziała czarno-biała i
liznęła swój brzuch. Ja pokiwałam na to entuzjastycznie głową i
spojrzałam z troską na trochę większy niż zazwyczaj brzuch łaciatej. Już
miałam podejść do niej bliżej, by się o coś spytać, gdy mój brat wpadł
prawie, że na mnie, hamując z rozpędu. Mech poleciał na wszystkie
strony, na co Blady Świt mlasnęła z niezadowoleniem i spytała się o stan
zastępcy. Lamparci Krok spojrzał na nią i kiwnął głową na powitanie, a
jednocześnie pożegnanie, ale pytanie zignorował, bo od razu wyprowadził
mnie w kąt obozu.
- Coś zmalował?
To pierwsze co powiedziałam, robiąc minę dokańczającą moje myśli. Jak zrobiłeś coś głupiego, ja się w to nie mieszam. Na
szczęście Lampartek miał dosyć poważną, aczkolwiek podekscytowaną minę,
oznaczającą, że to raczej sytuacja wagi cięższej. Pokręcił głową z
nutką satysfakcji w oczach i po krótku opowiedział mi o tym, że spotkał
Nakrapiany Kwiat. Skrzywiłem się nieznacznie, jednak odetchnęłam, a w
moich oczach zabłysła nuta ciekawości. Jednakże szybko odgadłam temat
tej wymiany zdań i uśmiechnęłam się delikatnie. NIE, nigdy nie zgadnę o czym rozmawialiście. To za trudne.
Kiedy jednak przypomniałam sobie o tym, jak z Lampartem przybyłyśmy na
miejsce spotkania z Błękitną Burzą, a tam zastaliśmy tylko nocną ciszę
oraz zapach choroby i krwi na mój pyszczek wkradł się smutek.
- Nie pomylę się, jeśli powiem, że o tacie?
- I o Czarnej Gwieździe.
Spojrzałam
ze zmieszaniem na mojego brata. Nie wiedziałam czy czuć ciekawość czy
raczej strach i gniew, więc po prostu stałam jak wryta i czekałam, aż
coś jeszcze dopowie, jednak on milczał.
- I co ci powiedziała jego ukochana?
Spytałam i znowu zaczęłam dreptać w miejscu. Ten tylko zmrużył oczy i uśmiechnął się tajemniczo. Ja tylko przekrzywiłam łebek.
- Coś takiego, że nie uwierzysz. Nasza siostra żyje.
- CO?
- Cicho - Mruknął Lampart rozglądając się wokoło. Pokiwałam głową i odchrząknęłam:
- Musimy iść.
- CO?
- Nie wierzę, że na każde pytanie będziemy odpowiadać tym samym. Nie wiem jak ty, ale ja chcę ją spotkać.
Niebieskooki spojrzał na mnie, ze zdziwienia otwierając szerzej pyszczek. Zaraz potem jednak pokręcił głową.
- Ona...
Nie
dokończył, bo Biała Gwiazda zawołała go. Spojrzałam na niego niemrawym
wzrokiem, niepewna tego co oplatało teraz mój móżdżek. Mimo to jak
zwykle dziarskim krokiem w kierunku wyjścia z obozu na
polowanie, spoglądając przez ramę na mojego brata. Tyle pytań, a tak
mało odpowiedzi.
<Lamparci Kroku?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot u Samotników!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz