-Naprawdę? - Spytałam zdziwiona i zafascynowana.
-Tak! - Wykrzyknął Wieczorna Łapa.
-To super. Coś jeszcze się działo?! - Spytałam i z fascynacji biłam ogonem o ziemię.
-No nic, ale zobaczyliśmy lisa. - Przyznał.
-Och... Szkoda, że ja nie jestem wojowniczką. - Odparłam smutna.
-Ale możesz nią być. - Pocieszył mnie kocurek.
-No tak... Ale... Tajemniczy Kwiat. Widziałam jak się cieszy, kiedy dowiedziała się, że będę jej uczennicą. Nie zawiodę jej. - Powiedziałam i skierowałam oczy w górę. - Klan Gwiazd mnie tak prowadzi. Czuję to... - Mruknęłam, a moje oczy wypełniły się mgłą. Patrzyłam w niebo, jednak go nie widziałam.
-Wieczorna Łapa do Lodowej Łapy! Lodowa Łapa do Wieczornej Łapy! - Mój nowy znajomy machnął mi przed pyszczkiem, a ja odskoczyłam do tyłu i z rozpędu przygniotłam kocurka do ziemi, który od razu mnie z siebie zrzucił. - Siły do ty nie masz. - Mruknął i zaczął lizać sobie łapkę, gdyby nigdy nic.
-Wiem. A może się przejdziemy? A nie... Pewnie bez wojownika przy sobie, żaden kot nie może wychodzić. - Myślałam głośno.
-Powiemy, że po prostu chcemy wyjść. Przecież jesteśmy już prawie dorośli. - Podpowiedział Wieczorna Łapa.
-Tak! To może pójdziemy do tego kocura. Wygląda na dobrego wojownika. - Odparłam i wskazałam szarego kota, który stał około cztery królicze skoki od nich.
-To Szary Kieł, mój mentor. - Przedstawił kota.
-Dziękuje, że mnie przedstawiasz Wieczorna Łapo. - Uśmiechnął się kocur słysząc to co mówimy.
-Tak! - Wykrzyknął Wieczorna Łapa.
-To super. Coś jeszcze się działo?! - Spytałam i z fascynacji biłam ogonem o ziemię.
-No nic, ale zobaczyliśmy lisa. - Przyznał.
-Och... Szkoda, że ja nie jestem wojowniczką. - Odparłam smutna.
-Ale możesz nią być. - Pocieszył mnie kocurek.
-No tak... Ale... Tajemniczy Kwiat. Widziałam jak się cieszy, kiedy dowiedziała się, że będę jej uczennicą. Nie zawiodę jej. - Powiedziałam i skierowałam oczy w górę. - Klan Gwiazd mnie tak prowadzi. Czuję to... - Mruknęłam, a moje oczy wypełniły się mgłą. Patrzyłam w niebo, jednak go nie widziałam.
-Wieczorna Łapa do Lodowej Łapy! Lodowa Łapa do Wieczornej Łapy! - Mój nowy znajomy machnął mi przed pyszczkiem, a ja odskoczyłam do tyłu i z rozpędu przygniotłam kocurka do ziemi, który od razu mnie z siebie zrzucił. - Siły do ty nie masz. - Mruknął i zaczął lizać sobie łapkę, gdyby nigdy nic.
-Wiem. A może się przejdziemy? A nie... Pewnie bez wojownika przy sobie, żaden kot nie może wychodzić. - Myślałam głośno.
-Powiemy, że po prostu chcemy wyjść. Przecież jesteśmy już prawie dorośli. - Podpowiedział Wieczorna Łapa.
-Tak! To może pójdziemy do tego kocura. Wygląda na dobrego wojownika. - Odparłam i wskazałam szarego kota, który stał około cztery królicze skoki od nich.
-To Szary Kieł, mój mentor. - Przedstawił kota.
-Dziękuje, że mnie przedstawiasz Wieczorna Łapo. - Uśmiechnął się kocur słysząc to co mówimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz