– Jakie jest twoje prawdziwe imię? – odezwał się w końcu, opierając się o drzewo. Gdy tylko koteczka zarejestrowała jego słowa, zastrzygła uszami, a na jej pysku pojawił się uśmiech. – Niewinna uczennica Klanu Burzy powinna wiedzieć, gdzie znajdują się ich granice. Pilnuj, byś drugim razem nie powtórzyła swojego błędu.
– Ty jednak mówisz! – powiedziała, skupiając spojrzenie na świecących w ciemnościach oczach kocura. Gdyby je przymknął, a blask księżyca zniknąłby za chmurami, kocur na pewno zlałby się w otaczającą ich czernią. – Myślałam, że jesteś niemy, tak samo jak Salamandra... – wypaliła, gdy w tym samym momencie dotarło do niej, że kocur wie o tym, że jest smarkatą uczennicą, a nie żadnym bytem ze Srebrzystej Skóry. Nie miała już potrzeby kłamać i ciągnąć szopki. Zresztą, nie czuła zagrożenia. Co jej więc szkodziło, by po prostu przedstawić się. – Tak naprawdę nazywam się Wróżka, chociaż jako uczennica otrzymałam miano Wełnista Łapa – przedstawiła się. – Chciałabym bardzo podziękować Panu za pomoc... – Schyliła łebek w stronę kocura. Mógł ją zaprowadzić w głąb własnych terenów, z których o własnych siłach na pewno by nie wróciła, a jednak tego nie zrobił. Był miły. Za wcześnie by uznać go za przykładnego altruistę, jednak jak na przedstawiciela kotów, którymi straszono kocięta, bym wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju.
– Śnie. Mglisty Śnie – mruknął kocur. Wełnista Łapa nie była pewna czy czarny uniósł lekko kącik pyska, czy może był to rzucany cień przez gałąź drzewa, o które starszy się opierał. – Żaden ze mnie pan, sam nie tak dawno byłem uczeniem... No już, wracaj do swojego klanu! – Ton kocura nagle stał się bardziej ponaglający.
Zaskoczona wyprostowała się, gdy kocur wyznał, że nie tak dawno był uczniem. Nie wyglądał staro, jednak ta zwisająca sierść na brodzie nie została zapuszczona raczej w przeciągu paru księżyców. Kukułcze Skrzydło miał na pewno mniejszą starczą brodę niż ten młody wojownik! Co najwyżej mógł konkurować z Szepczącą Pustką, jednak gdyby postawić obu starszych obok wojownika Klanu Wilka przegraliby z kretesem. A gdy zaczął ją ponaglać, kotka rozejrzała się po otaczających ich terenach, by gdzieś z oddali do jej uszu doszedł odgłos pękania gałęzi.
– Dziękuję, Mglisty Śnie. – Głośny szept opuścił pyszczek albinoski. Ostatni raz obrzuciła spojrzeniem kocura, który w następnym ułamku sekundy zniknął między cieniami drzew. – Niech Klan Gwiazdy bezpiecznie zaprowadzi nas obu z powrotem do obozu... – miauknęła sama do siebie, kiedy ruszyła naprzód, przemierzając dobrze znajome jej zielone połacie. Miała nadzieję, że nie wyczerpała dzisiejszego szczęścia i nie wpadnie na żadną wygłodniałą kunę.
W trakcie powrotu do obozu przypomniała sobie o Poczciwym Dziwaczku, któremu powiedziała, że zaraz wróci. To "zaraz" przeciągnęło się w nieco dłuższą nieobecność, jednak Wełnista Łapa miała nadzieję, że nie była nieobecna jakoś długo. Może sam kocurek zapomniał o jej nieobecności i niespecjalnie się przejmie, kiedy ją zobaczy u wejścia? Tak byłoby najlepiej, jednak musiała pamiętać, aby przeprosić kocura, że tak długo zeszło jej na załatwieniu własnych potrzeb, jakim w tym wypadku była potrzeba spaceru, który nie wiadomo jak mógł się zakończyć.
– P-poczciwy Dziwaczku... – miauknęła cicho kotka, kiedy wślizgnęła się do obozowiska, w którego wejściu nie dostrzegła pełniącego wartę nocnego strażnika. Miała nadzieję, że nie poszedł jej szukać, tylko poszedł chociażby spać. Wyprostowała się, decydując się zaprzestania skradania, by wówczas dostrzec wspominanego wojownika. Skulony stał za biało-niebieskim kocurem, który coś do niego mówił. Bury kocur kręcił przecząco łebkiem, nie będąc zdolnym wydusić z siebie ani słowa, a w jego kącikach oczu dało się dostrzec łzy. Czy tata go karcił? U ich boku znajdowała się Słodka Dziewanna, która starała się uspokoić ojca Wełnistej Łapy, jednak bezskutecznie. Rozejrzała się po obozie, dostrzegając Modliszkową Ciszę, który z kamiennym wyrazem pyska utkwił spojrzenie we Wróżce... A dokładniej w kimś, kto znajdował się tuż za nią. Cofnęła się i w coś uderzyła. Opierając głowę o czarną łapę, koteczka przeniosła spojrzenie do góry, spoglądając w niebieskie oczy Króliczej Gwiazdy, u którego boku dostrzegła jeszcze innych dwóch wojowników. W obliczu tych wszystkich kotów, którym przysporzyła zmartwień i kłopotów, czuła się tak mała, jak ziarenko piasku.
~~~
Została ukarana w związku jej nocnym spacerem, nawet jeśli nie wspomniała słowem o znalezieniu się na terenach Klanu Wilka i spotkaniu Mglistego Snu. Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że oprócz niej również Poczciwy Dziwaczek został ukarany. Na widok jego reakcji w oczach, gdy Królicza Gwiazda oznajmił, że bury wojownik w związku niedopełnieniem swoich obowiązków będzie poddany karze, jej serce pękło na milion fragmentów. Chciała poprosić lidera, aby tylko ją ukarał, jednak przeszywające spojrzenie ojca odebrało jej zdolność mowy. Żeby tego było mało, czuła jak jej mały żołądek ściskany jest nie tyle co z głodu, ale ze stresu. Pokornie schyliła łebek i przytaknęła, kiedy lider informował ją o obowiązkach, które dodatkowo spadły na jej barki.
– Co ty sobie myślałaś... – syknął cicho ojciec, kiedy zbliżył się do córki po zakończeniu zebrania. W jego oczach dostrzegała zawód. Posmutniała, jednak nie odpowiedziała ojcu. I tak by nie zrozumiał. Tego, co czuje na co dzień i tego, co czuła w nocy. – Przez twoją głupotę wojownicy przestaną wierzyć w wasze powiązanie z Klanem Gwiazdy... No i mogło ci się coś stać! Mogli cię porwać albo... – Tak jak szybko wtrącił z udawaną troską, tak samo szybko zakończył mówić, widząc, jak oczka Wróżki się rozszerzyły – Tego chcesz, dla siebie i swoich braci? Być wytykana i uznawana za zły omen, ku uciesze... – Urwał. – A może to Klan Gwiazdy nakazał ci udanie się w nocy poza obóz? – spytał nieco głośniej, gdy zdał sobie sprawę, że Kozi Przesmyk przechodzi tuż obok nich. Srebrzysty kocur zastrzygł uchem. – Otrzymałaś przepowiednię, prawda? A może coś zobaczyłaś... Możesz mi powiedzieć. To głosy przodków kazały ci się udać...
– Nie tato. – Pokręciła łebkiem, kolejny raz rozczarowując ojca. – Po prostu potrzebowałam się przejść.
~~~
Skulona leżała w kącie legowiska medyków, po tym, jak uzupełniła zapasy mchu. W ciszy obserwowała przechodzących medyków po parterze, rozmyślając o swoich błędach i spotkaniu z czarnym kocurem, aż w końcu liliowe łapki zatrzymały się tuż przed jej pyskiem. Uniosła spojrzenie na Wdzięczną Firletkę, która miała dla uczennicy kolejne zadanie w związku z odbywaniem przez albinoskę kary.
– Pani Firletko... – miauknęła, nim szylkretka zdążyła się oddalić, by zająć się kolejnym pacjentem. – Czy mogę mieć do Pani prośbę? – spytała, zastanawiając się, czy tak naprawdę chciała poznać odpowiedź na nurtujące ją pytanie. Przełknęła ślinę. Ojciec będzie na nią zły, czuła to, jednak musiała otrzymać prawdziwe potwierdzenie, aby móc wypełniać powierzoną misję. Bo jeśli to wszystko zostało zbudowane na kłamstwie, tylko dlatego, że urodziła się w odpowiednim czasie, jaki był sens? – Czy podczas kolejnego spotkania medyków... Mogłaby pani zapytać wprost Klan Gwiazdy o to, czy Biały Paw... Czy ja i moi bracia naprawdę jesteśmy "specjalni"? Czy może jednak jesteśmy przekleństwem, tak jak to pozostałe koty uważają... – Potarła łapką pyszczek, pozbywając się z niego łez. Taka informacja rozwiałaby wątpliwości i być może sprawiła, że koty zaprzestałyby traktowania wyjątkowo zwykłe dziwne kocięta, gdyby Klan Gwiazdy uznał je oficjalnie za normalne, bez żadnych magicznych mocy. Bo czy naprawdę koty na Srebrzystej Skórze zdecydowałyby się tchnąć życie w trójkę kociąt, na dowód ich wielkości? Jeśli tak, to dlaczego cała trójka żyła w jednym klanie, a nie dwoje z nich w pozostałych klanach. Dlaczego Klan Burzy miał być tym wyjątkowym klanem, ukochanym przez Gwiezdnych. Im bardziej o tym myślała, zaczęła dostrzegać sprzeczności, a ból brzucha się nasilał.
Odwróciła się gwałtownie od kotki, by chwilę później pozbyć się zawartości żołądka. Medyczka poprosiła najmłodszego z asystentów, aby przyniósł łupinę z wodą i ziołem, by samej pomóc albinosce pozbyć się śluzu z pyska za pomocą mchu. Gdy kremowy z fuknięciem podsunął lekarstwo córce Leszczyny, koteczka pomału zaczęła chłeptać językiem wodę wymieszaną z ziołami, mającymi załagodzić wymioty i nudności.
Gdy poczuła się nieco lepiej, zdała sobie sprawę, że w odwiedziny przyszedł do niej Skrzypiąca Łapa. Mimo początkowo okazywanej dezaprobaty z powodu głupoty oraz nieodpowiedzialności młodszej kotki starał się umilić jej czas podczas kary i chwilowej niedyspozycji, opowiadając o tym, jak przebiegają treningi pozostałym uczniom. Podczas jego opowieści koteczka myślami odpłynęła poza granicę Klanu Burzy. Zaczęła się zastanawiać, jak wyglądają treningi uczniów w Klanie Wilka. Mieli trudniej, a może łatwiej? Kiedy jej kara się skończy, na pewno zapyta o to kocura, oczywiście, jeśli Klan Gwiazdy pozwoli im się spotkać jeszcze jeden raz.
<Mglisty Śnie? Co tam się wyrabia w Klanie Wilka podczas odbywania kary przez Wróżkę? W przyszłości powinni się znowu spotkać i trochę dłużej pogadać, Wróżka będzie pamiętać o przestrodze czarnego kolegi (i okres kary) i już bez zaproszenia nie przekroczy granicy>
P.S. jeśli Pani Medyczka Firletka by zechciała zadać pytanie Gwiezdnym, które nurtuje biedny mały puchaty obiekt niespełnionych ambicji ojca i podzielić się z Wróżką odpowiedzią, to Wróżka to bardzo doceni! (niekoniecznie jako sesja) Będzie przynajmniej mogła spać spokojnie. I może zachowałaby pouczyć ją o ziołach, aby tylko nie zbierała kurzu, to na pewno też się młoda ucieszy.
[trening wojownik – 1463 słowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz