Przez ten jego kaszel, był zmuszony do pozostania w legowisku medyka, przez kilka dni, ponieważ mógłby zarazić swoje siostry. Był więc skazany na siedzenie w jednym miejscu całymi dniami. Było to strasznie nudne! Cieszył się, że musi oglądać mamy i Lawendy, ale nie myślał, że praca medyka będzie aż tak nudna. Gęsi Wrzask codziennie tylko układał zioła, tak samo jak Kunia Norka. I to wszystko przez Lawendę! Przez to, że powiedziała mamie, że chce siedzieć na deszczu. Prawie go zabiła! I teraz musiał tu siedzieć i słychać narzekania, przekleństw, oraz innych rzeczy. W pewnym momencie przyszedł Gęsi Wrzask. Śnieżek od razu się cofnął na skraju swojego posłania. Liliowy był podejrzany, według vana. Sprawiał wrażenie bardzo chłodnego i cichego kota. Też podejrzanie się zachowywał. Co chwilę tylko grzebał w ziołach i przeklinał pod nosem. Śnieżek, dla bezpieczeństwa i mniejszej szansy na zjedzenie zatrutego zioła, postanowił nie wchodzić w żądną interakcję z kocurem. Gęsi Wrzask dał mu jakieś kolejne zioło i opuścił legowisko, a na jego miejsce przyszła czarna kotka. W pysku miała zioła, które szybko odłożyła i podeszła do małego pacjenta. Śnieżek spojrzał na nią brązowymi oczami, czekając, aż ta przemówi. Odkąd tu trafił, zauważył, że kotka o wiele bardziej lubi rozmawiać z innymi, niż sam medyk. Van na początku z nią nie rozmawiał, ale dziś postanowił to zmienić, tak po prostu z nudów.
- Jak się czujesz promyczku? - zapytała, znowu mówiąc do niego dziwnymi słowami, jak "słoneczko", "kochanie", czy "maluchu". Nigdy nikt tak do niego nie mówił i nikt się jeszcze nie przejmował jego stanem, może nie licząc Gryki, ale teraz chodziło mu o matkę, czy ojca, którego w ogóle nie poznał.
- Dobrze - odpowiedział - A czemu pani mówi do mnie tak dziwnie?
- W sensie "słoneczko"? - zapytała, dziwiąc się.
- No tak. Nikt do mnie tak nie mówił, nigdy. Nikt też, nie licząc mojej siostry, nie pytał, czy wszystko dobrze.
Kotka spojrzała na niego pytająco. Zdziwiła się. Myślał, że każdy wie, że jest takim "wyrzutkiem" w rodzinie. Zawahał się na chwilę. "Powiedzieć jej o tym?" - zastanawiał się i w końcu się zdecydował.
- No bo, wie pani. Nikt z mojej rodziny mnie nie lubi... - powiedział, pierwszy raz mówiąc o tym komukolwiek, myśląc, że każdy wie - Ponieważ jestem kocurem...
<Kunia Norko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz