Podczas patrolu kocur pokaleczył sobie łapę, sam nawet nie wiedząc, kiedy do tego doszło. O kwitnącej czerwienią ranie na jego łapie uświadomił go dopiero Srebrna Łapa, który wydał z siebie zaniepokojone piśnięcie, kiedy tylko go zobaczył. Cóż, rzeczywiście, łapa nie wyglądała najlepiej, a sącząca się przez całą drogę krew zdążyła poplamić większą część jego kończyny, więc zaskoczenie ucznia było jak najbardziej zrozumiałe. Nie był to jednak pierwszy taki przypadek. Malwinkowi nie raz zdarzyło się nieświadomie o coś skaleczyć, a że krwawił dość obficie, niejeden kot zdążył się wystraszyć. Było to też powodem, dla którego Hiacynt tak szczegółowo go za każdym razem oglądał, bojąc się, że jego brat znowu coś sobie zrobił.
– Dzień dobry – odpowiedział mu głos z ciemności.
Kremowy zamrugał zdezorientowany. Czyżby to sam Klan Gwiazdy do niego przemówił? Wielkie oczy kocura aż zalśniły na tę myśl. Niestety, została ona szybko zweryfikowana przez rzeczywistość, kiedy spośród mroków spowijających wnętrze drzewa wydobyła się mała, kształtna mordeczka, o proporcjach podobnych do jego własnych. Brązowe ślepka od razu utkwiły w jego umorusanej łapie.
– Na wszystkich przodków, coś ty zrobił! – miauknęła, doczołgując się bliżej. – I dlaczego się tak dziwnie patrzysz? Co, kaleki nie widziałeś? – fuknęła, grzebiąc jednocześnie w jego gęstym futrze w poszukiwanie rany.
Niebieskooki zdębiał.
– Nie, nie, nie o to chodzi! – pisnął zawstydzony, kręcąc energicznie głową. – Przepraszam! – dodał, obawiając się, że kotka poczuła się urażona, a jemu głupio było tłumaczyć, że pomylił jej głos z głosami Klanu Gwiazdy.
Ku jego zdziwieniu z jej pyszczka uciekł cichy chichot.
– Jejku, tylko żartowałam. Nie panikuj tak! – parsknęła, wywracając brązowymi oczami.
Kocur odetchnął z ulgą, przyglądając się uważnie poczynaniom kotki. Właściwie, był to chyba pierwszy raz kiedy ona się nim zajmowała. Wcześniej zawsze robiła to Wiśniowa Iskra, jedna z najstarszych kotek w klanie. Malwowy Rozkwit podziwiał, że kotka miała w sobie tyle krzepy, żeby nadal sprawować swoją rolę.
– No w końcu! – rzuciła triumfalnie. – Ile można grzebać w czyimś futrze, szukając zwykłej rany… – kotka odsunęła się od niego, ruszając w kierunku stosików ziół.
Uśmiechnął się niepewnie, odprowadzając młodszą wzrokiem. Już chciał zobaczyć, do czego doszła medyczka, jednak ta szybko go upomniała.
– A-a-a! Niczego nie ruszaj, bo znowu pokudłasz!
Słysząc te słowa, wojownik posłusznie odsunął swój pysk od rany. Nie wyglądała na poważną, dlatego nie wiedział skąd u niego tyle krwi. W porównaniu do jej wielkości, ilość cieczy jaka posklejała jego futro była nieporównywalna. Czarna po skończonych poszukiwaniach roślinek, zajęła miejsce obok niego, w pysku trzymając kilka dębowych liści i pajęczynę. Po przeżuciu ziół, zrobioną z nich papkę nałożyła na zdobiącą jego łapę szramę. Zerknęła ku górze, oczekująco wpatrując się w intensywnie niebieskie ślepia kocura.
– Czemu nie krzyczysz? – zapytała po chwili milczenia, przekrzywiając łebek.
– A powinienem? – odpowiedział pytaniem na pytanie kocur, unosząc kąciki pyska.
– Nie, po prostu… Zwykle koty wykazują większą reakcję. Uwierz, słyszę bolesne jęki częściej niż bym sobie tego życzyła. Jesteś pewny, że cię nie piecze? I że nic poza tym ci się nie stało? – dopytywała, nie do końca wierząc kocurowi.
Malwowy Rozkwit wzruszył ramionami. Tak naprawdę, bardzo rzadko kiedykolwiek go coś bolało, nawet jeśli obrażenia były bardziej poważne niż to rozcięcie. Oczywiście, zdarzyło się mu odczuwać ból, jednak w większości przypadków o jego uszkodzeniu uświadamiał go ktoś inny. Jemu samemu zwykle to umykało.
– Skoro tak mówisz… – zaczęła, przerywając niespodziewanie, łapą wciskając papkę głębiej w ranę. – Buuh! – zakrzyknęła, wyciągając do niego szyję.
Kocur wzdrygnął się, jednak bardziej z zaskoczenia zachowaniem uczennicy, niż z bólu.
– Nadal nic – mruknął rozbawiony, uśmiechając się ciepło do kotki.
– Jesteś straszny, wiesz? – fuknęła łaciata, przechodząc do zawijania jego łapy w pajęczynę.
Malwinek już nic nie odpowiedział, w ciszy obserwując ruchy młodej uczennicy medyka.
Wyleczeni: Malwowy Rozkwit
<Słonko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz