Kremówka tarzała się ze śmiechu na miękkiej podłodze, gdy niewielkie ząbki jej braciszka zacisnęły się jej na nodze. Rety, ale Kos był zabawniutki! Może i trochę dziwny, bo nie za bardzo chciał się bawić z nią i rodzeństwem, ale na swój sposób kochaniutki.
— Kosie, co ty wyrabiasz? — zaniepokoiła się Cynamonka, w momencie, gdy łaciaty gryzł lekko tylną łapę swojej siostry, która chichrała się pod różowym noskiem.
— Mamusia! — ucieszyła się szylkretka, gramoląc się niczym robak na plecach do łap rodzicielki. Posłała jej szczerbaty uśmieszek. — Kos się tylko ze mną bawi!
— To nie była tylko zabawa! — prychnął pod nosem łaciaty, unosząc w wyrazie obrazy pyszczek do góry. — Trenuję na prawdziwego, odważnego samotnika!
— Trele-morele, głuptasie! Przerażający to ty wcale nie jesteś — roześmiała się płowa, przenosząc wzrok na brata. — Nawet muchy się ciebie nie boją! Poza tym, muchy są superaśne. Takie fajne i bzyczące. O, już wiem!
Tortie uniosła się na kluskowatych łapach, prawie tracąc przy tym równowagę i rzuciła mu pewne siebie spojrzenie.
— Pobawimy się w muchy! Bzz, bzz, uciekaj! — krzyknęła, z wielkim uśmiechem na pyszczku rzucając się w zdezorientowanego czarno-białego, którego znowu powaliła swoim kocięcym ciałkiem.
— Dobrze, może już wystarczy — westchnęła Cynamonka, delikatnie chwytając za kark swoją córkę i odstawiając ją na bok. Zauważając jej nieco tępe i maślane spojrzenie, przez chwilę zastanawiała się, co z niej wyrośnie, ale niezadowolone fuknięcie Kosa otrząsnęło ją z zamyślenia. — A co wy na to, by na razie zostawić zabawy związane z walką? Ostatnio dwunożni kupili nam wiele nowych zabawek. Na pewno znajdziecie coś dla siebie.
Kremówce nie trzeba było dwa razy powtarzać. No, może często nie potrafiła się skoncentrować na słowach rozmówcy i wtedy faktycznie zachodziła taka potrzeba, ale w kwestii frajdy była niezwykle bystra i zdeterminowana.
— Ooo, tak, tak, tak! Jesteś super, mamusiu! — zachwyciła się płowa, po czym poleciała w stronę kolorowego kosza wypełnionego masą śmiesznych gadżetów.
Uważnie przyjrzała się każdej zabawce po kolei - w końcu to była naprawdę poważna decyzja! Jeśli wybrałaby złego pluszaka, całe jej życie mogło przerodzić się w pasmo niepowodzeń, a tego przecież nie chciała.
— O ja cię! Kos, patrz, patrz! — podekscytowała się, gdy z pudła wyciągnęła niewielkich rozmiarów pluszankę w kształcie krowy. Jej milutkie futerko sprawiło, że zielonooka zamruczała z przyjemności. — Ale jaja, wygląda zupełnie jak ty!
<Braciszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz