Mrówka przejechała niedbale językiem po swojej sierści. Czyściła ją zaledwie kilka uderzeń serca wcześniej, jednak spadające płatki śniegu utrudniały zachowanie jej czystości. Zmrużyła ślepia, unosząc pyszczek w stronę nieba i przyglądając się kolejnym spadającym płatkom. Tańczyły delikatnie, wirując na wietrze. Jeden spadł na jej nos, powodując kichnięcie u kotki. Pora Nagich Drzew wyróżniała się zawsze gęstym śniegiem. Mrówka mruknęła pod nosem niezadowolona. Miękki biały puch utrudniał poruszanie, zimno otulały kocie łapy, chłód nieprzyjemnie mierzwił futro. Warunki były trudne i niekorzystne dla wszystkich mieszkańców Owocowego Lasu. Samo znalezienie zwierzyny wymagało sporego wysiłku. Mrówka zadrżała na całym ciele od zimna. Półdługa sierść dawała trochę ciepła, ale przez dłuższe stanie na zewnątrz nawet to z czasem okazywało się niewystarczające. Mrówka poruszyła ogonem, czując rosnące zirytowanie takim stanem pogodowym. Pora Nagich Drzew miała trwać jeszcze księżyc, może dwa, ale już raczej każdy mieszkaniec marzył o nadejściu Pory Nowych Liści. Chociaż z doświadczenia złota kotka wiedziała, że ta również może być nieprzyjemna. Zdarzała się deszczowa wiosna. Mrówka chciałaby taką bez burz i silnych wiatrów oraz pozbyć się uczucia mokrego futra. Najchętniej przyjęła ciepło promieni słońca i odpoczynek w obozie. Jednak takie życzenia mogła sobie wsadzić w nos, niestety żaden kot nie mógł kontrolować pogody, tak pewnie zawsze panowałoby ciepło, spokój i przyjemność.
Złota kotka zwróciła wzrok na smukłą rudą kotkę o uroczych pędzelkach na uszach i morskich intensywnych oczach. Wypuściła powietrze ze świstem. Komar często działał jej na nerwy swoimi decyzjami, ale jeszcze bardziej jego zastępcy. Mrówka należała do upartych kotów i często odpowiadała zaczepkami na rozkazywanie. Była również dobrą obserwatorką i gdy tylko usłyszała o patrolu z Daglezją, wiedziała, że to złe połączenie. Czujna Mrówka umiała trzymać język za zębami, ale jeśli zostanie sprowokowana, to odpowie równie mocnym atakiem. Daglezja była znana ze swojego ciętego języka, ostrego niczym sople lodu. Oceniające spojrzenie córki Orła zlustrowało jej sylwetkę. Towarzyszka poruszała się pewnie, jakby chciała komuś przyłożyć, ale wydawała się być w dobrym nastroju. Ze swoich wcześniejszych obserwacji wiedziała, że Daglezjowa Igła uwielbia się kłócić i zaczepiać, to była podstawa jej charakteru i często można było podsłuchać jakąś kłótnie kotki. Z pewnością jej wrogowie łatwego życia nie mieli. Każdemu się kiedyś skończą argumenty i wtedy kłótnia ciągnie się o byle co, byle nic. Ostatnim na co miała ochotę była kłótnia z impulsywną kocicą, więc Mrówka przemilczała fakt swojego długiego oczekiwania aż wojowniczka ruszy się do udziału w tym krótkim patrolu. Miały jedynie obejrzeć najbliższą okolicę i wrócić. Mrówka poruszyła lekko wąsami. Taki patrol był dla niej dobrym rozwiązaniem, bo lubiła wykonywać swoje wojownicze obowiązki. Mrówka wstała, rozprostowując łapy i przeciągając się pośpiesznie. Mogłaby tutaj zamarznąć i wcale nie żartowała.
- Nie uważasz, że czasami fajnie byłoby mieć wpływ na pogodę? - odezwała się starsza wojowniczka, kiedy tylko Daglezjowa Igła podeszła bliżej i mogły zamienić kilka słów przed wyruszeniem na patrol.
<Daglezjowa Igło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz