*przed porwaniem Kminek*
Świat zapełnił się na nowo kolorami. Polana usiana kwiatami malowała się przed jego ślepiami. Różnorodność barw gryzła go w ślepia.
— W gęstej trawie często kryją się gryzonie. — poinformowała go mentorka. — Tam gdzie kwiaty to i owoce. A owoce przyciągają zwierzynę.
Kurkowa Łapa niepewnie wstąpił na morze kwiatów. Jego łapy zawadzały o płatki, sypujące na niego swój pył. Strząsnął go z siebie z obrzydzeniem. Pachnąc niczym kotka spotka się z wyśmianiem.
— Maskowanie zapachu pomoże ci łatwiej obejść zwierzynę. — miauknęła liliowa.
Czarny położył po sobie uszy, odpuszczając zrzucanie z siebie kwiatowej woni. W labiryncie zapachów trudno było mu coś wyczuć. Krążył niespokojnie, irytując się coraz bardziej na swoją nieporadność.
— Musisz być cierpliwy. — głos mentorki dotarł do niego z oddali.
Cierpliwość nie była jego mocną stroną. Zirytowany uderzył w jeden z kwiatów maku. Cichy tupot łap rozległ się koło niego. Wytężył słuch, bacznie analizując otoczenie.
— A masz! — skrzeczący głos rozległ się za nim.
Niewielki kocurek o burym futrze skoczył na niego. Fuknął wściekle. Nadzieja, iż w gęstwinach kryje się mysz umarła szybciej niż myślał. A szansa, że teraz jakąś spotka spadła drastycznie. A wszystkiemu był winien on. Wlepił gniewny wzrok w młodzika. Prychnął, przyciskając go do ziemi. Skrzecząca Łapa pisnął zrozpaczony.
— Nie umiesz się bawić! — miauknął, próbując chapsnąć Kurkę w łapę.
Zirytowany czarny złapał pyskiem z jedną z łap burego. Na uderzenie serca dostrzegł obawę w pomarańczowych ślepiach. Zacisnął mocniej zęby, słysząc żałośny pisk ucznia.
— Nie rusz! Fe! — Nastroszone Futro wyskoczył buremu na pomoc. — Źródlany Dzwonku ogarnij swojego bezmózga zanim zeżre mi ucznia. — fuknął zirytowany.
— Kurkowa Łapo! Idziemy, już.
— W gęstej trawie często kryją się gryzonie. — poinformowała go mentorka. — Tam gdzie kwiaty to i owoce. A owoce przyciągają zwierzynę.
Kurkowa Łapa niepewnie wstąpił na morze kwiatów. Jego łapy zawadzały o płatki, sypujące na niego swój pył. Strząsnął go z siebie z obrzydzeniem. Pachnąc niczym kotka spotka się z wyśmianiem.
— Maskowanie zapachu pomoże ci łatwiej obejść zwierzynę. — miauknęła liliowa.
Czarny położył po sobie uszy, odpuszczając zrzucanie z siebie kwiatowej woni. W labiryncie zapachów trudno było mu coś wyczuć. Krążył niespokojnie, irytując się coraz bardziej na swoją nieporadność.
— Musisz być cierpliwy. — głos mentorki dotarł do niego z oddali.
Cierpliwość nie była jego mocną stroną. Zirytowany uderzył w jeden z kwiatów maku. Cichy tupot łap rozległ się koło niego. Wytężył słuch, bacznie analizując otoczenie.
— A masz! — skrzeczący głos rozległ się za nim.
Niewielki kocurek o burym futrze skoczył na niego. Fuknął wściekle. Nadzieja, iż w gęstwinach kryje się mysz umarła szybciej niż myślał. A szansa, że teraz jakąś spotka spadła drastycznie. A wszystkiemu był winien on. Wlepił gniewny wzrok w młodzika. Prychnął, przyciskając go do ziemi. Skrzecząca Łapa pisnął zrozpaczony.
— Nie umiesz się bawić! — miauknął, próbując chapsnąć Kurkę w łapę.
Zirytowany czarny złapał pyskiem z jedną z łap burego. Na uderzenie serca dostrzegł obawę w pomarańczowych ślepiach. Zacisnął mocniej zęby, słysząc żałośny pisk ucznia.
— Nie rusz! Fe! — Nastroszone Futro wyskoczył buremu na pomoc. — Źródlany Dzwonku ogarnij swojego bezmózga zanim zeżre mi ucznia. — fuknął zirytowany.
— Kurkowa Łapo! Idziemy, już.
Puścił łapę Skrzeczącej Łapy.
— Nie zbliżaj się więcej do niego. Jest starszy ode mnie, a nadal gnije jako uczeń. Jest porażką. Nie chce żebyś także się nią stał. — mruknął do ucznia niebieski.
Kurka wyszczerzył zęby i warknął na tamtą dwójkę.
— Nie możesz pozwolić sprowokować się debilom. Wykorzystają to przeciw tobie. — miauknęła spokojnie mentorka.
Lecz liliowy ogon krążył w powietrzu niespokojnie.
— Pójdziemy potrenować do lasu.
— Nie zbliżaj się więcej do niego. Jest starszy ode mnie, a nadal gnije jako uczeń. Jest porażką. Nie chce żebyś także się nią stał. — mruknął do ucznia niebieski.
Kurka wyszczerzył zęby i warknął na tamtą dwójkę.
— Nie możesz pozwolić sprowokować się debilom. Wykorzystają to przeciw tobie. — miauknęła spokojnie mentorka.
Lecz liliowy ogon krążył w powietrzu niespokojnie.
— Pójdziemy potrenować do lasu.
Postacie NPC: Skrzecząca Łapa
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz