przed zgromadzeniem
Gęgawa musiał przyzwyczaić się do zimnej pogody, śniegu i wszystkiego, co przychodziło wraz z porą nagich drzew. Nie był amatorem tego czasu, ale nie w jego typie było narzekanie. Taka była kolej rzeczy, a bez tej pory zaburzyłaby się równowaga tego świata. Tak przynajmniej mu się wydawało. To był powtarzający się cykl, więc nie mógł być bez powodu. Zawsze istniał powód.
Nie spał jak inni uczniowie, pomimo, że jeszcze miał z kilka minut, a do tego wcale się nie wyspał. Wyciagnął się, wciąż leżąc i ziewnął. Zadrżała i po chwili również ziewnęła Świergot, budząc się przedwcześnie.
— Nie śpisz? — spytała, uważając, by przypadkiem nie spaść z gałęzi.
— Chyba nie wyglądam, jakbym spał — odparł.
— Brr, chłodno — mruknęła liliowa oraz rozpoczęła się rozglądać się wokół. Nadstawiła zaraz uszu i spojrzała w dół, a za nią Gęgawa. — Wygląda na to, że długo nie poleżymy.
— Idą, prawda?
— Idą.
Słyszał subtelne dźwięki wbijania się i wchodzenia po pniu. Zaraz na kasztanowcu mignęło mu czarne futro. Zaraz rozbrzmiał głos wojowniczki:
— Świergocie — miauknęła Jaskółka, wdrapując się na drzewo, — wstawaj. Czas na trening.
— Nie śpię. — Siostra Gęgawy wstała bez ociągania się z miejsca i podeszła do mentorki, a za nią wyjrzał czarny.
— Przygotuj się na dłuższy spacer. Nie jest dziś bardzo ślisko, więc pójdziemy trenować na konającym buku — wyjaśniła szybko plan dnia kocica. Świergot rzuciła ostatnie spojrzenie bratu zanim zniknęła wraz z mentorką. Gęgawa miał za to nadzieję, że Komarnica nie okaże się być takim sadystą.
Myślał, że już na drzewo wskoczył jego mentor, ale te białe plamy na futrze należały do Mleczyka. Z twardą, strudzoną osiadłym na niej śniegiem mordką bez słowa szturchnęła niedelikatnie Bryzę. Kocur chaotycznie zerwał się z miejsca przerażony, jak gdyby nagle go coś ugryzło.
— Jestem!
— To świetnie — zmrużyła oczy Mleczyk. — Więc lepiej zbieraj się szybko.
— Gęgawo. — Na wspomnienie jego imienia Gęgawa odwrócił się, by zauważyć, że stoi za nim Komarnica. Nie słyszał, jak tu wchodził!
— Jestem — mruknął uczeń, czym prędzej się zbierając i opuszczając wygodne legowisko za mentorem, który prowadził go w stronę lasu. Przez Gęgawę przeszedł krótki, lecz gwałtowny dreszcz z zimna. Musiał się przyzwyczaić.
Śnieg wyglądał jak miękki puch, jednak taki sam nie był w odczuciu. Gęgawa cicho syknął, czując jak zaczynają mu w połowie drogi odmarzać łapy.
— Co dziś będziemy trenować?
— Polowanie. A może bardziej tropienie — westchnął, ale ze złośliwym tonem Komarnica. — Będę zadowolony, jeżeli uda ci się coś złapać.
Gęgawa mu przytaknął.
***
Czuł się z siebie dumny, jak i wymęczony do cna. Ta mysz niesiona w pysku była udowodnieniem, że sobie poradził z zadaniem narzuconym przez Komarnicę. Mentor polecił mu zaniesienie jej do kociarni. Wszedł więc do żłobka i zauważył czarnego kocurka, z nudów kopiącym kulkę mchu i niedaleko jego przysypiające siostry.
— Cześć — mruknął Gęgawa. — Przyniosłem coś dla... widocznie ciebie.
Odłożył mysz przy Borówku. Kocurek tylko zerknął na niego, wyłupiając ciemnozielone oczy. W zaroślach dalej leżała jednak matka, która widocznie zmierzyła ich lśniącym w półmroku wzrokiem.
<Miodunko?>
POSTACIE NPC: Świergot, Komarnica, Jaskółka, Borówek
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz