Jego mentorka była super! Chociaż nie rozumiał, czemu tak się zdenerwowała. To, że przekręcił jej imię było czymś normalnym, w końcu dopiero ją poznał, a pamięci do imion dwuczłonowych kompletnie nie miał. Przypomniał sobie, jak trudno mu było przyzwyczaić się do wojowniczego imienia Daliowej Łapy albo do uczniowskim imion jego rodzeństwa.
Ciesząc się z czasu wolnego od razu pobiegł do brata. Nawiązując z nim krótką rozmowę i obiecując przynieść mu pyszną i wielką zwierzynę, udał się do swojego nowego legowiska. Ach... Będzie brakować mu matczynego ciepła. Ale takie uroki bycia dorosłym! No nic. Postanowił przespać się obok siostry, tak dla zasady. Zmiana była dla niego dziwna, jednak nie narzekał. W końcu zostanie wojownikiem! Tylko musiał wcześnie wstać... Równo ze świtem... Ale jak miał rozpoznać, że już świta? Gdy kot spał nie sprawdzał, która jest aktualnie pora. Może poprosi jakiegoś wojownika, który nie będzie spał całą noc aby, gdy nadejdzie świt, go obudził? Tak. To był wspaniały pomysł! Musiał tylko go znaleźć.
Niestety, tak był zmęczony dzisiejszym dniem, że usnął wcześniej niż przypuszczał, a co za tym idzie, zapomniał o poinformowaniu kogoś o pobudce. Może Zroszona Łapa będzie tak miła i go wybudzi? Pewnie też ma na wczesną porę.
Tak jak się spodziewał zaspał. Utwierdził go widok opustoszałego legowiska. O nie! Zerwał się na równe łapy. Czemu siostra go nie obudziła? Myślała, że miał trening na późniejszą porę? Właśnie! Mysi móżdżek z ciebie! Nawet nie podzielił się tą prośbą z kotką, więc teraz miał poważny problem. Tańcząca Pieśń się wkurzy; o ile już nie była. Szybko wystrzelił na zewnątrz i rozejrzał się. Było kilkaset uderzeń serca po świcie. No to był w czarnej dziurze! Musiał teraz odnaleźć mentorkę! Gdzie kazała się spotkać? Myśl! Coś mówiła? Nie? Nie przypominał sobie! Jak w takich warunkach miał znaleźć wojowniczkę? Przeszukanie obozu też zajęłoby dużo czasu. Co robić, co robić? Dostrzegł z oddali wkurzony pysk kocicy! Tak! Znalazł ją! To było proste! Siedziała nad klifem... Co było nieco niepokojące. Może chciała go zrzucić za karę? Musiał przybrać dobrą minę do złej gry, więc szybko do niej podszedł.
- Jestem! - zawołał.
- Spóźniłeś się! - warknęła rozeźlona wojowniczka.
- Em... Naprawdę? - miauknął.
Przecież to wiedział! Czemu go uświadamiała? A może grała z nim w jakąś grę wstępną? Postanowił jak na razie zamilknąć i poobserwować otoczenie, tak jak to robiła przed chwilą jego mentorka.
- Ładny widok, prawda? - w końcu miauknął. - Podobają mi się tamte dziwne coś. Takie niebieskie, co świeci - Wskazał łapą na odległą rzekę. - Pójdziemy tam? To nasze tereny? - zaczął lawinę pytań.
<Tańcząca Pieśń?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz