Miał zamiar spędzić nieco czasu ze swoimi szkrabami, co bardzo ucieszyło zmęczoną Brzoskwiniową Bryzę. Jego potomstwo było istnym wulkanem energii, który siał spustoszenie, gdziekolwiek się pojawił. Nic dziwnego, że ukochana chciała odpocząć. Odkąd skończył trening Króliczej Łapy, znanego pod imieniem Króliczego Serca, miał mnóstwo czasu wolnego, który mógł spożytkować na ojcostwo. Zależało mu na tym, aby dzieci się między sobą dogadywali, ale z tego co się orientował Kaczorek i Malinka, nie lubiły trzymającego się zasad Jesiotra. Nie mógł jednak zaniedbać i najmłodszego synka, dlatego całą trójką wybrali się na wycieczkę po obozie. Jego najstarszy syn i córka, szaleli dookoła jego łap, bawiąc się w najlepsze, co nie podobało się zbytnio Jesiotrowi, który wolał na spokojnie przyjrzeć się obozowi i mieszkańcom.
- Co to za kot, o tam? - zapytał kremowy, wskazując na Pigwowego Kła, który siedział ze spuszczonym łbem.
Widok byłego przyjaciela zawsze coś w nim rozbudzał. Były to różne emocje od smutku, troski kończąc na bezsilności. Nie rozumiał dlaczego tak nagle kocur się od niego odsunął. Wiedział, że nie przepadał za nim, przez co ograniczył ich kontakt do minimum. Nie mógł jednak obojętnie przejść widząc, że coś go trapi. Pod tym względem była to jego słabość. Dobro innych ponad swoje własne. Brzmiało to śmiesznie i pewnie wielu klanowiczów nie zgodziłoby się z nim, aby zrzucać na swoje barki takie postępowanie. Zwłaszcza gdy chodziło o kogoś takiego, kto dobitnie oświadczył, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Może i był głupi, w końcu żył nadzieją, że nadejdzie moment, gdy Pigwowy Kieł mu wybaczy i będą mogli kiedyś się z tego śmiać. Jednak po każdej rozmowie z kocurem czuł, że sprawa była na przegranej pozycji.
Wziął głęboki oddech i podszedł do biało-czarnego. Miał nadzieję, że nie skończy się na kłótni przy dzieciach.
— Co jest, Pigwowy Kle? — zwrócił się do kocura, który odwrócił się w jego stronę.
Jesionek przyglądał mu się, a trójka kryjących się za nim szkrabów masakrowała ogon ojca.
— Tato! Weź nas już nad wodę! Chcemy się nauczyć po niej chodzić! — wrzasnęło któreś z nich.
Jesionek przyglądał mu się, a trójka kryjących się za nim szkrabów masakrowała ogon ojca.
— Tato! Weź nas już nad wodę! Chcemy się nauczyć po niej chodzić! — wrzasnęło któreś z nich.
Szybko spojrzał na Kaczorka, który wskoczył mu na grzbiet, chcąc go uświadomić, że są ważniejsi od jakiegoś smutnego wojownika.
- Kaczorku - westchnął zwracając się do syna. - Obiecałem, że nauczę cię tego, gdy będziesz nieco starszy.
- Ale ja chcę teraz! - krzyknął rozeźlony i zeskoczył z niego na ziemię.
Już chciał jakoś odciągnąć myśli kociaka, kiedy spostrzegł, że Pigwowy Kieł odszedł w inne miejsce. Nawet mu nie odpowiedział na pytanie! Chyba naprawdę był szalony, że chciał go gonić i ponowić pytanie. Ignorowanie go to nie było wyjście! Nagle spostrzegł, że brakuje mu jednego z kociąt.
- Gdzie Malinka? - Spojrzał na swoich synów, którzy zaczęli się rozglądać za małą rozbójniczką.
- MAM GO! NIE UCIEKNIESZ! - rozległ się krzyk jego córki.
Pędem pognał w tamtą stronę, dostrzegając dziwny widok. Jego kocię wbiło się w grzbiet Pigwowego Kła, który starał się jakoś ją z siebie zrzucić.
- Malinko! Zejdź z tego pana! - Sprawdzając czy nie zgubił reszty swoich dzieci, podbiegł do Pigwy i z przepraszającym wzrokiem, zdjął małą z jego ciała.
- Zostaw mnie! On uciekał! Złapałam go! - piszczała kotka, szarpiąc się w uścisku ojca.
Jesionowy Wicher wypluł ją na ziemię, a widząc, że ta jest w bojowym nastroju, przytrzymał ją łapą.
- Przepraszam cię za nią... - nie dokończył, widząc jak Kaczorek zachęcony walką siostry, skrada się, aby sam zaatakować wojownika.
Jesiotr widząc jak ojciec się męczy z tymi dwoma, postanowił mu pomóc i rzucił się na Kaczorka, przygniatając go do ziemi, zanim spełnił swój niecny zamiar.
- Wybacz... Wiesz... Dzieci. Jesteś cały? Malinka potrafi mocno ugryźć, gdy jest zła. - I na potwierdzenie swoich słów, mała dziabnęła go w łapę.
<Pigwowy Kle?>
Grrr Jesiotr, zaraz oberwiesz >:(
OdpowiedzUsuń