- Kupfa! Fszysfy sie bojo tych lisuf! strachajła! - rzucił podświadomym oskarżeniem w stronę kotki, co napełniło go satysfakcją.
- Nie strachajła, skarbie. Lisy to niebezpieczne stworzenia, zabiły nie jednego doświadczonego w boju kota. Poza tym poza Ogrodzeniem czeka również wiele innych niebezpieczeństw. - miauknęła miło Szyszka.
Piorun zmrużył ślepka. Napuszył futerko, natomiast jego ogonek poruszył się z wkurzenia. Czarnulka chciała go jakoś uspokoić, ale widocznie młodzieniec miał taki charakter.
- Ja sie nie boje lisuf! Kupfa! Boidupy!
Szyszka westchnęła. Czekała ją i Sarnią Pręgę długa droga, by wychować tego kocurka, na grzecznego i porządnego wojownika, mającego być przyszłością ich Owocowego Lasu.
***
Piorun nie był już malutkim, nerwowym kociakiem. Stał się uczniem. Szyszka sama go mianowała i przydzieliła pod opiekę Konopi wierząc, że ta da radę poradzić sobie z jego charakterkiem. Poza tym szylkretka była gotowa na pierwszego ucznia i bardzo przyczyniły się ich domu, co czyniło ją także świetną wojowniczką i pobratymką. Piorun będzie miał dobry przykład.
W życiu Szyszki, też zdołało się wiele zmienić. Poza treningami Cichej, doszły również inne obowiązki, mianowicie oczekiwanie na narodziny swojego potomstwa. Brzuch czarnulki był duży i nawet z daleka można było zrozumieć, że spodziewała się kociaków.
Akurat miała jeden z lepszych dni. Sokół i Leszczyna padli wykończeni po całej nocy uspokajania czarnulki, która rozpłakała się na widok ostatniego w tym sezonie liścia. Humorki mocno dawały jej się we znaki. Do tego ciągle życzyła sobie nowe menu, obfitujące w coraz to bardziej oryginalne potrawy. Szyszka obserwowała tętniący życiem obóz. Ogon otoczyła wokół własnych łap, chłonąc również przyjemne zimno. Śnieg jednak wchodził jej między łapy i czarna musiała się wreszcie ruszyć. Na horyzoncie dostrzegła w niemal tym samym momencie, gdy podniosła swoje zacne cztery litery, wracających do obozu Konopię i Pioruna. Podeszła do nich, zaniepokojona, że szylkretka jest cała w śniegu, natomiast uczeń wygląda, jakby wstał lewą łapką.
- Co się stało? - spytała obojgu.
<Piorun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz