pod koniec opka pojawia się kilka przekleństw, tak tylko ostrzegam
Dziura powiększała się, a zapach ojca docierał do jej małego noska coraz bardziej. Poczuła zęby taty na swoim karku, chociaż nadal machała łapkami jak szalona, chcąc odgonić od siebie zbliżającą się ciemność. Została położona na ziemi. Wzięła kilka szybkich oddechów, powoli otwierając oczy. Przymknęła brązowe ślepia, jednak chwilę potem widziała przed swoim pyszczkiem Jesionowy Wicher
- Boli cię coś? - zapytał kocur.
Szylkretka wstała na cztery łapki. Skoro tata się pytał, a nikt nie patrzył, to udzieli jak najbardziej prawidłowej odpowiedzi. Machnęła kilka razy ogonem, podskoczyła wysoko w górę i położyła się na plecy, obracając się raz w prawo, raz w lewo, pokazując białe futro na brzuchu.
- Kochanie, nie ruszaj się tak! Zakręci ci się w głowie! - miauknął czekoladowy z paniką w oczach.
- Tato, robiłam z Kaczorkiem znacznie lepsze rzeczy niż to! Umiem robić fikołki? Pokazać ci? Pokazać, pokazać, pokazać? - zapytała się. Mała torpeda dreptała łapkami w miejscu, a następnie zaczęła okrążać rodzica. Zapomniała o tym, co przed chwilą przeżyła. Strach w żaden sposób nie ostudził jej zapału, a wręcz pezeciwnie, podsycił go. - Nieważne! Pokażę ci!
Czekoladowa pochyliła się i poturlała w przód, od razu siadając. Zaśmiała się, widząc przed sobą wirujące kolorki. Rozglądała się, chcąc zapamiętać to wszystko, aby opowiedzieć o tym Kaczorokowi. Czuła się prawie tak samo, jak podczas jedzenia ziół w noc zgromadzenia.
- Córeczko, nigdy więcej tak nie rób! - miauknął oburzony Jesionowy Wicher. - Inaczej będzie kara!
- Nieeeeeeee! Nieeee! Nie chcę kary. Kary są nudne. Wiesz, kto jest jeszcze nudny? Truskawek. Ugryzłam mu ogon, a on tylko mnie wygonił - opowiedziała okropną sytuację. Może tatuś zdoła ukarać tego dupka za to, co on zrobił?
Zamiast obietnicy ukarania złego łamagi, czekoladowy westchnął, poruszając kilka razy ogonem.
- Córciu, kochanie, nie gryzie się ogonów innych kotów, bo im odpadną - wytłumaczył cierpliwie.
- O retyyyyy, nie przesadzaj. Nie wiesz na pewno, że niektóre ogony cuchną jak łajno, a inne jak mama po myciu. Uwierz! Znam się na smakach i zapachach ogonów. Tatusiu, miałeś mnie nauczyć dusić rybą. Chcę to zrobić z Truskawkiem. Albo z Jesiotrem! - mówiła Malinka, gotowa do nauki.
- Nie, wracamy do żłobka. Mama będzie zła, że jesteśmy poza nim - powiedział czekoladowy. - Pójdź o własnych łapkach, albo wezmę cię za kark.
Ojej, tata robił się groźny. Malinka wiedziała jednak, co ma zrobić. Usiadła centralnie przed niebieskimi oczami wojownika i użyła swojej tajnej broni, która zawsze działała: oczy słodkiej kici-córci. Tatuś i mamusia prawie zawsze im ulegali.
- Nie bierz mnie za kar. Jestem grzeczna. I zdrowa. I kochana... I mięciutka... I malusiamalusiamalusiamalusia... - miauczała smutno, aby wzbudzić w wojowniku litość.
- Kochanie, nie rób tego... - odpowiedział Jesionowy Wicher.
- Ehhhh... Nie to nie - miauknęła szylkretka, rezygnując z dalszego używania słodkich oczu. Za bardzo nie chciała dzisiaj nadużywać tej broni - Aaaa, tatoooo... A co oznacza słowo kurwa? A dupa? Niektórzy bardzo często to powtarzają. Mają naprawdę fajowe brzmienie! Kurwa, kurwa, kurwa. Wiesz, że miauczą je wtedy, gdy się pojawiam? Mówią: "Kurwa, znowu ona" - miauczała zafascynowana nowymi słowami kotka, kompletnie nie znając ich znaczenia.
Dziura powiększała się, a zapach ojca docierał do jej małego noska coraz bardziej. Poczuła zęby taty na swoim karku, chociaż nadal machała łapkami jak szalona, chcąc odgonić od siebie zbliżającą się ciemność. Została położona na ziemi. Wzięła kilka szybkich oddechów, powoli otwierając oczy. Przymknęła brązowe ślepia, jednak chwilę potem widziała przed swoim pyszczkiem Jesionowy Wicher
- Boli cię coś? - zapytał kocur.
Szylkretka wstała na cztery łapki. Skoro tata się pytał, a nikt nie patrzył, to udzieli jak najbardziej prawidłowej odpowiedzi. Machnęła kilka razy ogonem, podskoczyła wysoko w górę i położyła się na plecy, obracając się raz w prawo, raz w lewo, pokazując białe futro na brzuchu.
- Kochanie, nie ruszaj się tak! Zakręci ci się w głowie! - miauknął czekoladowy z paniką w oczach.
- Tato, robiłam z Kaczorkiem znacznie lepsze rzeczy niż to! Umiem robić fikołki? Pokazać ci? Pokazać, pokazać, pokazać? - zapytała się. Mała torpeda dreptała łapkami w miejscu, a następnie zaczęła okrążać rodzica. Zapomniała o tym, co przed chwilą przeżyła. Strach w żaden sposób nie ostudził jej zapału, a wręcz pezeciwnie, podsycił go. - Nieważne! Pokażę ci!
Czekoladowa pochyliła się i poturlała w przód, od razu siadając. Zaśmiała się, widząc przed sobą wirujące kolorki. Rozglądała się, chcąc zapamiętać to wszystko, aby opowiedzieć o tym Kaczorokowi. Czuła się prawie tak samo, jak podczas jedzenia ziół w noc zgromadzenia.
- Córeczko, nigdy więcej tak nie rób! - miauknął oburzony Jesionowy Wicher. - Inaczej będzie kara!
- Nieeeeeeee! Nieeee! Nie chcę kary. Kary są nudne. Wiesz, kto jest jeszcze nudny? Truskawek. Ugryzłam mu ogon, a on tylko mnie wygonił - opowiedziała okropną sytuację. Może tatuś zdoła ukarać tego dupka za to, co on zrobił?
Zamiast obietnicy ukarania złego łamagi, czekoladowy westchnął, poruszając kilka razy ogonem.
- Córciu, kochanie, nie gryzie się ogonów innych kotów, bo im odpadną - wytłumaczył cierpliwie.
- O retyyyyy, nie przesadzaj. Nie wiesz na pewno, że niektóre ogony cuchną jak łajno, a inne jak mama po myciu. Uwierz! Znam się na smakach i zapachach ogonów. Tatusiu, miałeś mnie nauczyć dusić rybą. Chcę to zrobić z Truskawkiem. Albo z Jesiotrem! - mówiła Malinka, gotowa do nauki.
- Nie, wracamy do żłobka. Mama będzie zła, że jesteśmy poza nim - powiedział czekoladowy. - Pójdź o własnych łapkach, albo wezmę cię za kark.
Ojej, tata robił się groźny. Malinka wiedziała jednak, co ma zrobić. Usiadła centralnie przed niebieskimi oczami wojownika i użyła swojej tajnej broni, która zawsze działała: oczy słodkiej kici-córci. Tatuś i mamusia prawie zawsze im ulegali.
- Nie bierz mnie za kar. Jestem grzeczna. I zdrowa. I kochana... I mięciutka... I malusiamalusiamalusiamalusia... - miauczała smutno, aby wzbudzić w wojowniku litość.
- Kochanie, nie rób tego... - odpowiedział Jesionowy Wicher.
- Ehhhh... Nie to nie - miauknęła szylkretka, rezygnując z dalszego używania słodkich oczu. Za bardzo nie chciała dzisiaj nadużywać tej broni - Aaaa, tatoooo... A co oznacza słowo kurwa? A dupa? Niektórzy bardzo często to powtarzają. Mają naprawdę fajowe brzmienie! Kurwa, kurwa, kurwa. Wiesz, że miauczą je wtedy, gdy się pojawiam? Mówią: "Kurwa, znowu ona" - miauczała zafascynowana nowymi słowami kotka, kompletnie nie znając ich znaczenia.
<Tato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz