Sytuacja się skomplikowała. Biały Kieł przeszedł ościową terapię, ale niestety nadal seplenł. Cóż, z Malinki nie wyrośnie medyk, ale przynajmniej miała dobre intencje. Wspaniałe, szlachetne i miłe, jak ona sama i kochany Kaczorek. Szkoda, że mama sama nie rozumiała toku myślenia swoich własnych dzieci i ciągle siedziała z Jesiotrem. To przez niego Brzoskwiniowa Bryza i Jesionowy Wicher ciągle karali karzełki! Ten klfiakowy odrzutek wchodził do ich głów i im mieszał! Nie pozwalał na myślenie, sam narzucał rodzicom swoje chęci!
Kotka musiała podzielić się o tym z rudzielcem, ale trwała operacja: "Uciec przed rozwścieczoną karmicielką i jej zemstą". Nadal nie potrafiła zdzierżyć swojej ościowej porażki, jednak znajdzie się w gorszej sytuacji, gdy mama dorwie i ją, i Kaczorka.
- Masz kolejny pomysł? - zapytał się brat.
- Ojej... Poczekaj, poczekaj... Muszę pomyśleć... Powinniśmy podkopać się pod żłobkiem! Tylko mamy za mało czasu - miauczała roztrzęsiona szylkretka. Szurała lekko łapkami, próbując złapać jakiś jeden tok myślenia, zamiast czuć w głowie plątaninę lepszych i gorszych pomysłów. Lada moment mama znajdzie się tuż przy ich kryjówce i wspólne zabawy skończą się na kilka dni co najmniej.
- Już wiem! - miauknęła. - Posłuchaj, to ściśle tajne. Poturlajmy się do legowiska Pstrągowej Gwiazdy!
- Eeee.. Trochę się jej obawiam... Lepiej do starszyzny! Tam nas nie znajdą - dodał swoje miauknięcie do planu kocurek.
- Dobra! Planowanie z tobą to czysta przyjemność - odpowiedziała z uśmiechem szylkretka.
Duet chaosu położył się na ziemi i rozpoczął szalone turlanie się do ziemi w kierunku legowiska starszyzny. Malinka usłyszała gdzieś w tle krzyki Brzoskwiniowej Bryzy, ale nie przejmowała się tym. Przebywała poza żłobkiem! Po raz kolejny zasmakowała wolności! I to bawiąc się w najlepsze!
Turlała się jak szalona, chcąc być szybciej od Kaczorka na miejscu. Świat wirował przed oczami córki Jesionowego Wichru w niesamowicie szybkim tempie. Najpierw kolory zlały się w całość, następnie kontury chmur na niebie i elementy obozu. Ktoś miauknął zaskoczony, omijając rozpędzone kuleczki, pozwalając im kontynuować turlanie się.
W końcu dotarli. Kotka położyła się na brzuchu na terenie legowiska starszyzny. Kręciło jej się w głowie. Świat sam zaczął się turlać i nie zamierzał się zatrzymać. Malinka zamknęła oczy, ale przed sobą zauważyła tylko migające w ciemności kolory, jaśniejące i rażące kotkę. Do tego brzuszek wydawał dziwne dźwięki. Próbowała wstać, ale krzywo postawiła łapki, w wyniku czego wylądowała płasko na ziemi.
- Kaczorku... Kaczorku? - mówiła nad uchem brata, który leżał praktycznie tuż obok niej. KACZORKU?! KACZOREEEEK!!! ODEZWIJ SIĘ!!!! NIEEEE! NIE UMIERAJ!!!! NIE TERAZ!!! - Kotka darła się, czując bardzo, bardzo dziwne uczucie, którego nie znała wcześniej. Przebijało się przez chęć wymiotowania posiłku i kręcenie w głowie. Futerko pod oczami szylkretki zawilgotniało od dziwnej wody, lekko lecącej z brązowych oczu. - Fuj! Jestem od czegoś mokra!
- M-Malinka? TO BYŁO ŚWIETNE! - miauknął niespodziewanie Kaczorek. Szylkretka pisnęła z zaskoczenia, przewracając się na tyłek. - Ty płaczesz?
Kotka przekrzywiła głowę. Nie miała bladego pojęcia, co to ten dziwny płacz i kropelki wody z oczu. Od razu naskoczyła na rudego z radością.
- Ty żyjesz! Zachowywałeś się jak nieżywy! Nigdy mi nie umieraj. Słyszysz? - mówiła wprost do ucha Kaczorka siostrzyczka. - NIE UMIERAJ!!!!!!! Bo... Bo... Bo dam ci karę jak tata i mama!
Kotka musiała podzielić się o tym z rudzielcem, ale trwała operacja: "Uciec przed rozwścieczoną karmicielką i jej zemstą". Nadal nie potrafiła zdzierżyć swojej ościowej porażki, jednak znajdzie się w gorszej sytuacji, gdy mama dorwie i ją, i Kaczorka.
- Masz kolejny pomysł? - zapytał się brat.
- Ojej... Poczekaj, poczekaj... Muszę pomyśleć... Powinniśmy podkopać się pod żłobkiem! Tylko mamy za mało czasu - miauczała roztrzęsiona szylkretka. Szurała lekko łapkami, próbując złapać jakiś jeden tok myślenia, zamiast czuć w głowie plątaninę lepszych i gorszych pomysłów. Lada moment mama znajdzie się tuż przy ich kryjówce i wspólne zabawy skończą się na kilka dni co najmniej.
- Już wiem! - miauknęła. - Posłuchaj, to ściśle tajne. Poturlajmy się do legowiska Pstrągowej Gwiazdy!
- Eeee.. Trochę się jej obawiam... Lepiej do starszyzny! Tam nas nie znajdą - dodał swoje miauknięcie do planu kocurek.
- Dobra! Planowanie z tobą to czysta przyjemność - odpowiedziała z uśmiechem szylkretka.
Duet chaosu położył się na ziemi i rozpoczął szalone turlanie się do ziemi w kierunku legowiska starszyzny. Malinka usłyszała gdzieś w tle krzyki Brzoskwiniowej Bryzy, ale nie przejmowała się tym. Przebywała poza żłobkiem! Po raz kolejny zasmakowała wolności! I to bawiąc się w najlepsze!
Turlała się jak szalona, chcąc być szybciej od Kaczorka na miejscu. Świat wirował przed oczami córki Jesionowego Wichru w niesamowicie szybkim tempie. Najpierw kolory zlały się w całość, następnie kontury chmur na niebie i elementy obozu. Ktoś miauknął zaskoczony, omijając rozpędzone kuleczki, pozwalając im kontynuować turlanie się.
W końcu dotarli. Kotka położyła się na brzuchu na terenie legowiska starszyzny. Kręciło jej się w głowie. Świat sam zaczął się turlać i nie zamierzał się zatrzymać. Malinka zamknęła oczy, ale przed sobą zauważyła tylko migające w ciemności kolory, jaśniejące i rażące kotkę. Do tego brzuszek wydawał dziwne dźwięki. Próbowała wstać, ale krzywo postawiła łapki, w wyniku czego wylądowała płasko na ziemi.
- Kaczorku... Kaczorku? - mówiła nad uchem brata, który leżał praktycznie tuż obok niej. KACZORKU?! KACZOREEEEK!!! ODEZWIJ SIĘ!!!! NIEEEE! NIE UMIERAJ!!!! NIE TERAZ!!! - Kotka darła się, czując bardzo, bardzo dziwne uczucie, którego nie znała wcześniej. Przebijało się przez chęć wymiotowania posiłku i kręcenie w głowie. Futerko pod oczami szylkretki zawilgotniało od dziwnej wody, lekko lecącej z brązowych oczu. - Fuj! Jestem od czegoś mokra!
- M-Malinka? TO BYŁO ŚWIETNE! - miauknął niespodziewanie Kaczorek. Szylkretka pisnęła z zaskoczenia, przewracając się na tyłek. - Ty płaczesz?
Kotka przekrzywiła głowę. Nie miała bladego pojęcia, co to ten dziwny płacz i kropelki wody z oczu. Od razu naskoczyła na rudego z radością.
- Ty żyjesz! Zachowywałeś się jak nieżywy! Nigdy mi nie umieraj. Słyszysz? - mówiła wprost do ucha Kaczorka siostrzyczka. - NIE UMIERAJ!!!!!!! Bo... Bo... Bo dam ci karę jak tata i mama!
<Kaczorku?>
Awww <3
OdpowiedzUsuń