Teraz tylko znaleźć takiego. Zaczęła niuchać. Nos wetknęła niemal w ziemię, wyczuwając nagle coś lepszego od ptaka bo wiewiórke!
Rudy gnojek zaraz będzie leżał martwy u jej łap, tego była pewna.
Poszła śladem zapachu, po chwili dostrzegając tego małego włochatego kolegę. Właściwie nie kolegę, bo jej następny posiłek.
Poczuła w żyłach nieznaną energię. Jej mięśnie po raz pierwszy nie rwały się jak szalone, byleby jak najszybciej udusić ofiarę. Tym razem działały tak, jak działają u wprawnego wojownika.
Kroczyła powoli oraz ostrożnie, uważnie obserwując otoczenie. Czuła, jak jej krew wrzeje, serce przyspiesza. Wybiła się z tylnych łap. Zwierzątko zaczęło uciekać, a ona w krok za nim. Złapała jego ogon, ciągnąc mocno ku sobie, by po chwili przyszpilić do ziemi i udusić.
Krew skapnęła z jej pyska, a ona spojrzała zielonymi oczami, w których teraz iskrzyła się najprawdziwa duma z samej siebie.
Udało jej się! Miała to! Była najlepszym myśliwym w całym sadzie!
N a j l e p s z y m!
Wzięła ją w zęby, ciągnąc powoli ku mentorce, która okazała się być dużo bliżej, aniżeli myślała. Pewnie ją śledziła! A to kupa futra wredna!
Cicha zmarszczyła brwi, nadal trzymając wiewiórke. Podeszła jednak do czarnulki, która z aprobatą machnęła ogonem.
- Świetnie. Twoja pierwsza zdobycz! - Pochwaliła ją, a Cicha zamruczała bezgłośnie.
Wróciły do obozu, gdzie Cicha swoją zdobycz zjadła sama. Znaczy, nie dała rady całej wiewiórce, więc poszła do Leszczyny. Kotka pochwaliła ją, a potem szylkretka dała jej resztę swojej pierwszej ofiary.
Całą resztę dnia puszyła się jak tylko mogła, każdemu pokazując swoje nowo nabyte umiejętności. Nie obyło się oczywiście bez polowania na rodzeństwo.
~*~
Nadszedł ten czas. Nauka walki! Oczywiście Szyszka nim powiedziała jej o swoich planach, kazała jeszcze z milion razy powtórzyć pozycje łowiecką, która Cichej już uszami wyłaziła.
W każdym razie teraz, po tym długim czasie proszenia i rzucania się na mentorkę dostała czego chciała.
Oczami wyobraźni widziała te genialne ruchy, jakie obserwowała u starszych kotów. Chciała być jak oni! Lepsza! Być nad nimi i pokazać, że nie jest słabym niemym kociakiem!
Kiedy Szyszka rano przyszła po nią, była już gotowa. Cała w skowronkach, z wysoko uniesionym ogonem poszła xa czarną, która kręciła głową na nadmiar entuzjazmu u uczennicy.
Chciała zapytać ją, kiedy zaczną? Cicha mogła zacząć się bić już w obozie! Jednak Szyszka ją gdzieś prowadziła. Chyba nie chciała, by inni widzieli jak przekazuje swoje fajowe ruchy młodej szylkretce. Tak, to na pewno to!
Kiedy w końcu się zatrzymały, Cicha spojrzała na nią wyczekująco, a jej ogon drżał z radości. Była bardzo niecierpliwa. Najlepiej, jeśli jej mentorka ominie całą paplaninę i przejdzie od razu do walki! Przecież tylko to się w tym liczy, prawda?
<Szyszka? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz