*jeszcze przed ciążą*
Czarna kotka odetchnęła z ulgą. Było już po wszystkim. Czermień opuścił teren Owocowego Lasu. Jego groźba nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Od momentu, kiedy przestał być jednym z nich, miała gdzieś co się z nim stanie. A jeśli kiedyś powróci, będzie gotowa raz na zawsze się go pozbyć, żeby zapewnić spokojne dalsze funkcjonowanie swoim pobratymcom. Gorszym jednak był atak Klanu Nocy i tylko on dalej pozostał w jej pamięci sprawiając, że kotka była czujna na każde zagrożenie.
Stan Pędraka nie był może aż tak stabilny, ale istniała duża szansa, że przeżyje i przeniesie się do starszyzny. Już więcej nikt go nie skrzywdzi. Z tą myślą czarnulka spojrzała w stronę leża medyków. Bardzo współczuła kocurowi i była gotowa czuwać przy nim całymi dniami czekając, aż ponownie wróci do ich świata.
- Szyszko, jest mały problem. - miauknął Lśniący Księżyc, zbliżając się do przywódczyni.
Kotka zwróciła łagodne, żółte ślepia w stronę wojownika. O co mogło chodzić? Ten mysi móżdżek nie opuścił sadu? Lisy podeszły za blisko do Ogrodzenia? Pstrągowa Gwiazda w końcu zginęła? Było tyle możliwości, że jedynie pozostało jej czekać na odpowiedz kocura, która nadeszła dość szybko.
- Nie możemy nigdzie znaleźć Szkarłatnego Mrozu. - mruknął kocur. Jego ogon poruszył się ze zdenerwowania. - Podejrzewam, że polazł za bratem.
Faktycznie, był to problem. Kotka westchnęła ciężko, z niezadowoleniem poruszając koniuszkiem czarnego ogona. Szkarłatny Mróz był od powrotu z Klanu Nocy blisko z bratem, ale przywódczyni jabłek nie sądziła, że tak po prostu za nim polezie po tym wszystkim. W końcu nie miał chyba obojętnego zdania na krzywdę jaka spotkała Pędraka? A może on również udawał i cały czas był zagrożeniem, tylko działającym z cienia?
- Wyślij patrol. Niech kręcą się blisko Ogrodzenia. Jak wróci, od razu przyprowadźcie go do mnie. Podejrzewam, że wymknął się tylko porozmawiać z Czermieniem i lada chwila wróci. - miauknęła Szyszka.
Oczywiście niech rudy nie myśli, że nie spotkają go konsekwencje. Już nawet nie chodziło o pójście za bratem. Bardziej o złamanie zasady, jaką było nie opuszczanie Ogrodzenia bez jej zgody, albo jeśli nie było się medykiem. Kotka miała złe przeczucie.
Oczywiście niech rudy nie myśli, że nie spotkają go konsekwencje. Już nawet nie chodziło o pójście za bratem. Bardziej o złamanie zasady, jaką było nie opuszczanie Ogrodzenia bez jej zgody, albo jeśli nie było się medykiem. Kotka miała złe przeczucie.
Przeczucie Szyszki okazało się nie mylić. Szkarłatny Mróz nie wrócił do obozu, ani po upływie wyznaczonego czasu, ani kilka dni później. Treningiem Żuka zajęła się Gałąź, natomiast Tajfun dostała za nowego mentora, Klona.
- Cholerny zdrajca. - syknął Szakłak.
Akurat siedzieli obok siebie, wpatrzeni w poruszenie panujące w obozu. Uczniowie wrócili z treningu, natomiast wojownicy szykowali się do nadchodzącej zimy. Ten spokój sprawił, że kotka uśmiechnęła się lekko.
Ej ale Szkarłata to ty szanuj
OdpowiedzUsuń