— Co się stało, Tańcząca Zorzo? — spytał czekoladowy.
Podniósł się na równe łapy, dając Stokrotce znak, by zrobiła to samo.
— Rzeka... Rzeka zaczęła... rodzić. — wymiauczał wojownik.
Ta wiadomość sprawiła, że na pysku Jeżowej Ścieżki pojawił się szeroki, szczery uśmiech. Kolejny raz zostanie wujkiem! Cudowna wiadomość! Położył na chwilę ogon na barku zestresowanego Tańczącej Zorzy. On zostanie ojcem. A jeszcze nie tak dawno sam przyszedł na świat. Czas szybko leciał.
— Zajmę się nimi. — obiecał medyk.
Szybko skierował się do składziku z ziołami. Chwycił potrzebne medykamenty oraz jakiś patyk. Stokrotkowa Łapa podążyła za nim do żłobka. Koteczka powiedziała uparcie, żeby Taniec został na zewnątrz, za co otrzymała dziękujące spojrzenie mentora. Jeżyk zdał sobie sprawę, że pierwszy raz odbierze poród właściwie sam. Nie było Zajęczej Stopy, która zawsze była w pobliżu, gotowa na wszelki wypadek pomóc. Ani Konwaliowego Serca, znającej się już na przyjmowaniu na świecie nowych kociaków. Jeżowa Ścieżka oczywiście wiedział, jak ma postępować, by wszystko przebiegło dobrze, ale i tak dziwna była myśl, że dwie towarzyszki nie mogły być przy nim. No cóż. Jeżyk sam odbierze poród swojej siostry, a Stokrotka nauczy się czegoś nowego i sama w przyszłości poradzi sobie w takiej sytuacji.
Wchodząc do żłobka, od razu poczuł przyjemne ciepło oraz zapach mleka. Rzeczny Nurt leżała na swoim posłaniu, oddychając ciężko i z trudem. Skurcze przechodziły przez jej ciało, a ona sama pojękiwała co jakiś czas z bólu. Na widok brata, uśmiechnęła się jednak radośnie i z pewną ulgą. Wiedziała, że doświadczony medyk jej pomoże.
Jeżowa Ścieżka usiadł obok niej i podsunął kocicy patyk.
— Zaciśnij na nim zęby. Oddychaj, Rzeczko, wkrótce będzie po wszystkim. — zapewnił ją czekoladowy kocur.
Rzeczny Nurt ufnie wykonała polecenie. Jeżowej Ścieżce pozostało przyjąć poród i powitać na świecie kolejnych członków Klanu Burzy, będących także jego siostrzeńcami. Na tą myśl poczuł dumę. Przystąpił do działania.
Wraz z zachodzącym słońcem, było po wszystkim. Ciąża Rzecznego Nurtu, trwała zbyt długo, poród więc również nie należał do najkrótszych i najłatwiejszych. Kotka sporo się wycierpiała. Stokrotkowa Łapa musiała często lecieć po mech nasączony wodą, gdyż królowa była zmęczona. Gdy było po wszystkim, rzuciła krótkie "dziękuję" do Jeżyka, który cały czas był obok. Jeżowa Ścieżka z uśmiechem spojrzał na trójkę kociąt, wijących się przy brzuchu matki. Koteczka była do niej bardzo podobna, natomiast kocurkom nie można było odmówić stwierdzenia, że wyglądali jak bliźniacy. Jego siostrzeńcy i siostrzenica! Jeżyk zamruczał zadowolony. Gdyby mama i tata mogli ich teraz zobaczyć. I Psianka. Rodzina im się powiększyła. Czekoladowy liznął za uchem siostrę.
— Byłaś bardzo odważna. Teraz możesz już odpocząć. Gratuluję, są zdrowe. — miauknął.
Kolejny udany poród. Był zadowolony. Odwrócił się i wraz z uczennicą opuścił żłobek. Tańcząca Zorza czekał przed nim cały czas, podobnie jak kilka księżyców wcześniej Ośle Ucho. Na widok medyka wstał.
— Wszystko z nimi w porządku?
— Tak, nie musisz się o nic martwić. Masz córeczkę i dwóch synów. Idź do niej, oboje powinniście cieszyć się tą chwilą. — miauknął Jeżowa Ścieżka.
Tańcowi dwa razy powtarzać nie trzeba było i zaraz wbiegł do kociarni. Jeżowa Ścieżka natomiast, wrócił do legowiska medyków, pełny nadziei na lepszą przyszłość klanu.
Podniósł się na równe łapy, dając Stokrotce znak, by zrobiła to samo.
— Rzeka... Rzeka zaczęła... rodzić. — wymiauczał wojownik.
Ta wiadomość sprawiła, że na pysku Jeżowej Ścieżki pojawił się szeroki, szczery uśmiech. Kolejny raz zostanie wujkiem! Cudowna wiadomość! Położył na chwilę ogon na barku zestresowanego Tańczącej Zorzy. On zostanie ojcem. A jeszcze nie tak dawno sam przyszedł na świat. Czas szybko leciał.
— Zajmę się nimi. — obiecał medyk.
Szybko skierował się do składziku z ziołami. Chwycił potrzebne medykamenty oraz jakiś patyk. Stokrotkowa Łapa podążyła za nim do żłobka. Koteczka powiedziała uparcie, żeby Taniec został na zewnątrz, za co otrzymała dziękujące spojrzenie mentora. Jeżyk zdał sobie sprawę, że pierwszy raz odbierze poród właściwie sam. Nie było Zajęczej Stopy, która zawsze była w pobliżu, gotowa na wszelki wypadek pomóc. Ani Konwaliowego Serca, znającej się już na przyjmowaniu na świecie nowych kociaków. Jeżowa Ścieżka oczywiście wiedział, jak ma postępować, by wszystko przebiegło dobrze, ale i tak dziwna była myśl, że dwie towarzyszki nie mogły być przy nim. No cóż. Jeżyk sam odbierze poród swojej siostry, a Stokrotka nauczy się czegoś nowego i sama w przyszłości poradzi sobie w takiej sytuacji.
Wchodząc do żłobka, od razu poczuł przyjemne ciepło oraz zapach mleka. Rzeczny Nurt leżała na swoim posłaniu, oddychając ciężko i z trudem. Skurcze przechodziły przez jej ciało, a ona sama pojękiwała co jakiś czas z bólu. Na widok brata, uśmiechnęła się jednak radośnie i z pewną ulgą. Wiedziała, że doświadczony medyk jej pomoże.
Jeżowa Ścieżka usiadł obok niej i podsunął kocicy patyk.
— Zaciśnij na nim zęby. Oddychaj, Rzeczko, wkrótce będzie po wszystkim. — zapewnił ją czekoladowy kocur.
Rzeczny Nurt ufnie wykonała polecenie. Jeżowej Ścieżce pozostało przyjąć poród i powitać na świecie kolejnych członków Klanu Burzy, będących także jego siostrzeńcami. Na tą myśl poczuł dumę. Przystąpił do działania.
Wraz z zachodzącym słońcem, było po wszystkim. Ciąża Rzecznego Nurtu, trwała zbyt długo, poród więc również nie należał do najkrótszych i najłatwiejszych. Kotka sporo się wycierpiała. Stokrotkowa Łapa musiała często lecieć po mech nasączony wodą, gdyż królowa była zmęczona. Gdy było po wszystkim, rzuciła krótkie "dziękuję" do Jeżyka, który cały czas był obok. Jeżowa Ścieżka z uśmiechem spojrzał na trójkę kociąt, wijących się przy brzuchu matki. Koteczka była do niej bardzo podobna, natomiast kocurkom nie można było odmówić stwierdzenia, że wyglądali jak bliźniacy. Jego siostrzeńcy i siostrzenica! Jeżyk zamruczał zadowolony. Gdyby mama i tata mogli ich teraz zobaczyć. I Psianka. Rodzina im się powiększyła. Czekoladowy liznął za uchem siostrę.
— Byłaś bardzo odważna. Teraz możesz już odpocząć. Gratuluję, są zdrowe. — miauknął.
Kolejny udany poród. Był zadowolony. Odwrócił się i wraz z uczennicą opuścił żłobek. Tańcząca Zorza czekał przed nim cały czas, podobnie jak kilka księżyców wcześniej Ośle Ucho. Na widok medyka wstał.
— Wszystko z nimi w porządku?
— Tak, nie musisz się o nic martwić. Masz córeczkę i dwóch synów. Idź do niej, oboje powinniście cieszyć się tą chwilą. — miauknął Jeżowa Ścieżka.
Tańcowi dwa razy powtarzać nie trzeba było i zaraz wbiegł do kociarni. Jeżowa Ścieżka natomiast, wrócił do legowiska medyków, pełny nadziei na lepszą przyszłość klanu.
Rzeka buba moja💓
OdpowiedzUsuń