Jak co rano, zajrzał do legowiska wojowników, żeby przekazać, kto ma wyruszyć na dzisiejsze patrole. Grzmiący Potok już nie spał, co zastępca przyjął z ulgą. Nie żeby bał się rozmowy z kimkolwiek innym, niż srebrny, po prostu… Nie miał na to siły. Nie miał ochoty uśmiechać się do kogokolwiek, kto za plecami życzył mu śmierci.
Gdyby te lisie łajna przeżyły chociaż ułamek tego, co on…
Właśnie bawił się z dziećmi przed kociarnią (rośli tak szybko… Ani się obejrzy, a zostaną uczniami), kiedy spostrzegł idącego w ich stronę srebrnego wojownika.
- Poczekajcie na mnie - miauknął do dzieci, posyłając im trochę sztuczny uśmiech. Podszedł do wojownika, spodziewając się kłopotów. Poprzednio gdy kocur odwiedził go w żłobku, to właśnie miało miejsce. Spojrzał na przybysza, z kiepsko maskowanym niepokojem w oczach.
- Ostrokrzewiowy Cierń odmówił pójścia na patrol. - W jego ślepiach dostrzegł coś na kształt współczucia. - Łabędzia Szyja i Wężowy Wrzask też.
Westchnął, pełen coraz gorszych przeczuć. Nie mogli sobie na to pozwolić, nie teraz, gdy w głębi lasu, niedaleko granicy z Klanem Burzy zaobserwowali wilka-samotnika.
- Prowadź.
Wiele był w stanie znieść. Kolejne kłamstwa wymyślane przez Sosnowy Zagajnik i bezmyślnie powtarzane przez inne koty (najbardziej ranił go długi język Białego Puchu, która jeszcze niedawno zasypywała go gradem pytań, towarzysząc mu w podróży do klanu jako Pierzynka), nienawistne spojrzenia, z którymi niektórzy powoli przestawali się kryć. Ale usłyszał słowa Ostrokrzewiowego Ciernia, który z obrzydliwym uśmiechem na pysku i wesołymi iskierkami opowiadał zebranym wokół kotom, jak to widział, jak Pójdźka, jego mała córeczka, wymykała się w nocy od medyczek, na schadzkę, żeby…
Świat przed nim zalała czerwień. W uderzenie serca doskoczył do kremowego, razem z nim znajdując się na ziemi. Kremowego uratowało tylko odruchowe zasłonięcie się łapą. Zacisnął szczękę, ruchem przeznaczonym dla jego karku. Kocur krzyknął zaskoczony. Dopiero to otrzeźwiło stojących obok. Dwa koty rzuciły się na niego, próbując odciągnąć go od pointa. On jednak nie zwracał uwagi na ból. Drapał i kąsał, mając tylko jeden cel. Zabić. Zabić za obrażenie Pójdźki.
- ONA. NIGDY. BY. TEGO. NIE. ZROBIŁA. - W jego ślepiach płonęło szaleństwo.
- Wilcze Serce, uspokój się! - miauknął ktoś obok, próbując rozdzielić jego i walczących. Odepchnął go, tak samo jak blokującego go Grzmiący Potok. Zabić. Tylko to wiedział.
Ktoś uderzył go w głowę. Zamrugał zaskoczony, próbując odgonić latające mu przed oczami punkciki. Ten moment wykorzystał kremowy, by zrzucić go z siebie. Na tym nie poprzestał. Czarnego zasypał grad ciosów. Nie wiadomo skąd pojawiły się kolejne koty, mieszające się w walkę. To już nie była szamotanina zastępcy z wojownikiem, stał w centrum regularnej bitwy. Rozległy się krzyki. Kątem oka zauważył Grzmiącego, który próbował mu pomóc. Na próżno. Otoczyli ich. Walka zamieniła się we wściekły lincz.
- Przestańcie! - rozpoznał głos Szafirowego Potoku. - Przestańcie, proszę!
Rozległo się rozpaczliwe miauknięcie. Nie zwrócił na nie uwagi, kuląc się pod spadającymi na niego pazurami. Czuł tylko ból, wściekłość gdzieś zniknęła, ustępując miejsca zdumieniu, że oto właśnie umrze, u boku Grzmiącego Potoku, zabity przez własnych wojowników. Zanim zemdlał, doszedł do niego jeszcze głos lidera. Wściekłego, jak nigdy wcześniej.
Ocknął się niedługo później. Od uderzenia szumiało mu w głowie. Ze zdumieniem dostrzegł wokół siebie niemal cały klan. Dopiero teraz dotarło do niego, co właśnie zrobił. Poszukał wzrokiem lidera. Wyglądał jak uosobienie furi, krążąc wokół Ostrokrzewiowego Ciernia, Wężowego Wrzasku, Łabędziej Szyi i Białego Puchu. Obok niego stał Grzmiacy Potok, oszczędzając tylną nogę. Kawałek dalej ktoś leżał. Kocur wytężył wzrok i… Reszta jego zmysłów w końcu zaczęła działać.
- ZEJDŹCIE MI Z OCZU! NATYCHMIAST!
Krew. Śmierć. Gniew.
Co on najlepszego narobił.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś najgorszym ojcem na świecie. A pójdę! Właśnie że pójdę!
- To idź! Wszyscy się wynoście, już!
- A-ale…
- NATYCHMIAST! A jak komuś coś nie pasuje, to może się wynosić razem z wami! No?!
Słowa lidera zawisły w powietrzu. Jego ślepia ciskały gromy, a ogon bił wściekle na boki.
Wilczemu Sercu zrobiło się słabo. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie był w stanie.
Ciszę przerwały słowa Owocowej Pogoni.
- To nie oni powinni zostać ukarani. Wszystko to jego wina - wskazała końcem ogona na Wilcze Serce.
- Bzdura - warknął lider.
Kotka pokręciła głową. Chciała coś powiedzieć, ale point ją ubiegł.
- Możesz pożegnać się ze stosem ze zwierzyną na trzy dni. Ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości?
- Ale Iglasta Gwiazdo, to prawda, że… - zaczął niepewnie Nagietkowa Pręga.
- MILCZ! Nie chcę więcej tego słyszeć! Nawet nie potraficie się przyznać! Wojownik miałby chociaż tyle honoru, żeby przyznać się do… do… - głos mu się załamał. Szybko się jednak pozbierał i skinął na medyczkę.
- Zajmij się nim - wskazał Wilcze Serce.
- Nie - odparła.
- Słucham?! - warknął Igła, patrząc jej w oczy.
- Nie. Nie mam zamiaru pomagać zdrajcy.
Ze wszystkich stron rozległy się pomruki aprobaty. “Zdrajca”. “Morderca”.
“Nie powinien być zastępcą.”
- To nie jest żaden zdrajca, tylko zastępca. A ja, jako twój lider, rozkazuję ci…
- W takim razie ty też jesteś zdrajcą - miauknęła.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie.
Ktoś szturchnął Wilcze Serce, inny nadepnął Iglastej Gwieździe na ogon. Grzmiący Potok szybko zrozumiał, co się dzieje. Spróbował rozdzielić walczących od zastępcy, ale za późno.
Rozpętało się piekło.
Była tylko masa kłów i pazurów, wściekłość i krew. Ścigano go. Nigdy nie biegł tak szybko. Sam nie wiedząc jak, cudem dotarł do kociarni. Tuż za nim do legowiska na sztywnych łapach wpadł Igła, szybko robiąc miejsce dla kulejącego Grzmiacego Potoku.
Ich prześladowcy nie odważyli się przekroczyć progu żłobka. Przynajmniej na razie. Słyszeli gniewne pomruki dochodzące z zewnątrz, z mięśniami napiętymi do granic możliwości. Nie mogli być pewni tego, co wydarzy się za uderzenie serca.
- Wilk?
Spojrzał w granatowe ślepia Cętki zastanawiając się, co się właśnie do cholery stało.
<cdn>
Przebieg wydarzeń:
Ostrokrzewiowy Cierń, Łabędzia Szyja i Wężowy Wrzask odmawiają pójścia na patrol > Wilcze Serce w towarzystwie Grzmiącego Potoku idzie z nimi porozmawiać > Ostrokrzewiowy Cierń obraża Pójdźkę, plotkując o niej z Łabędzią Szyją, Wężowym Wrzaskiem i Białym Puchem > Wilcze Serce rzuca się na Ostrokrzewiowego Ciernia > pozostałe koty próbują ich rozdzielać szczególnie Szafirkowy Potok > dochodzi do bijatyki, Szafirkowy Potok dostaje tak niefortunnie, że umiera, ale nikt tego nie zauważa > pojawia się Iglasta Gwiazda, Wilcze Serce mdleje > wściekły lider wypędza z klanu Ostrokrzewiowego Ciernia, Łabędzią Szyję, Wężowy Wrzask i Biały Puch, zabraniając stawiającej mu się Owowcowej Pogoni trzy dni jeść ze stosu i degradując Nagietkową Pręgę > Wilcze Serce się budzi, Sosnowy Zagajnik odmawia udzielenia mu pomocy > wojownicy protestują, domagając się ukarania zastępcy > dochodzi do przepychanek > wywiązuje się z tego walka, Iglasta Gwiazda, Wilcze Serce i Grzmiący Potok uciekają do żłobka
Klan Wilka dzieli się na dwa obozy:
- Iglasta Gwiazda, Wilcze Serce, Miedziana Iskra, Cętkowany Liść, Grzmiący Potok
- Sosnowy Zagajnik, Strzyżykowa Łapa, Ostrokrzewiowy Cierń, Świetlikowe Skrzydło, Łabędzia Szyja, Wężowy Wrzask, Owocowa Pogoń, Biały Puch
Pozostałe koty pozostają neutralne lub nie wiedzą o konflikcie
Kurczę, dlaczego nie jestem do KW? ._. Jest tam tak mało NPC'ów i w dodatku zawsze coś się dzieje
OdpowiedzUsuńNajwięcej się dzieje w kn, uwierz. Drama w kw to większy przewrót od dłuższego czasu, a wątek z pójdźką dotyczył głównie dwóch postaci z kw
Usuńzawsze możesz się teleportować do innego klanu
UsuńAww, mój Ostrokrzew jaki waleczny <3
OdpowiedzUsuń*kibicuje w najlepsze stronie plotkarskiej÷