Mimowolnie nerwowy dreszcz przeszedł po grzbiecie kotki. Spojrzała na zieloną koronę z niepokojem. Od czasu wypadku nawet nie zbliżała się do drzew. Czując jak łapa drży, wzięła głęboki wdech i wypuściła głośno powietrze.
— Nie za prędko ci na korony drzew, lisi bobku? — miauknęła, starając się ukryć niepokój. — Chcesz już na początku treningu połamać sobie łapy? — zadrwiła.
Kocurek prychnął z lekkim rozbawieniem.
— Kitrasz się? — zawołał, mierząc ją wzrokiem.
Nostalgia machnęła ogonem.
— Nie — prychnęła, podchodząc do drzewa. — Skoro ci tak spieszno do mamusi... — urwała, widząc jak uczeń marszczy pysk.
— Dobra, pokaż mi w końcu jak się poluje — mruknął.
Wojowniczka westchnęła i rozejrzała się uważnie. Teraz przez rudego lokatora Samuele wszyscy musieli się mieć na baczności. Chyba każdy wojownik już wyczekiwał dnia kiedy pogonią lisice z terytorium.
— Patrz uważnie, lisi bobku — mruknęła, przybierając łowiecką pozę.
Biały przyglądał się jej chwilę po czym dumnie sprezentował swoje wykonanie. Nie było złe, jednak zadem praktycznie szurał po ziemi.
— Trochę wyżej ten zadek — pouczyła go wojowniczka.
Uczeń mruknął coś pod nosem, ale Nostalgia udawała, że tego nie słyszała.
— No dobra, nieźle ci wyszło jak na pierwszy raz, lisi bobku — pochwaliła Bociana. — Może spróbujesz coś upolować?
Zielone ślipia ucznia zabłysły.
— Pewnie — mruknął dumnie, staranie ukrywając radość.
Mało kto wracał z pierwszego polowania ze zwierzyną, więc nic dziwnego, że chciał wypaść idealnie.
— Dobra to pójdziesz w tą stronę, a ja w tą — postanowiła kotka, dając uczniowi znak do wymarszu.
Nie powinni się rozdzielać, ale przecież parę lisich ogonów nie powinno zrobić różnicy. Kątem oka obserwowała jak uczeń znika w chaszczach. Dopiero gdy jego sylwetka całkowicie zniknęła za krzakami, wojowniczka ruszyła za nim. Uważnie stawiając łapy, zbliżała się do Bociana. Ten czaił się na coś, a jego biały ogon drżał delikatnie z podekscytowania. Pewnie i dorwałby tą mysz, gdyby jego mentorka nieszczęśliwie nie postawiłaby łapy na gałązce. Spłoszony gryzoń pospiesznie uciekł, a zielone ślipia spojrzały na nią z wyrzutem. Jednak duma Nostalgii nie pozwalała jej przyznać do błędu.
— Pamiętaj, że zawsze coś może za tobą zaskrzypieć lub trzasnąć, nie ma co zwlekać ze skokiem, lisi bobku — pouczyła ucznia, uderzając go przypadkowo ogonem w nos.
Bocian kichnął i spojrzał na kotkę z wyrzutem.
— Kto ostatni w obozie ten lisie łajno! — rzuciła, podrywając się do biegu.
Bocian ruszył za nią.
* * *
*nadal przed wojną*
Kolejne wschody słońca mijały przyjemnie. Ciepłe dni zdawały się być idealne na treningi, a chłodny strumień świetnie orzeźwiał zmęczone koty. Ruszali w głąb lasu, by potrenować skradanie się na szpaki. Starając się jak najbardziej trzymać cienia, przemierzali po cichu swoje tereny. Ich ślipia czujnie oberwały las, a uszy wyłapywały najmniejszy odgłos. Każdy członek Klanu Lisa zauważył, że aktywność lisa nie spadła, wręcz wzrosła. Coraz częściej podchodził w okolice obozu, niepokojąc jego mieszkańców. Pokojowa wiara Horyzonta, że mogą żyć w pokoju zdawała się przechodzić w niepamięć. Gdyby nie upalne dni już dawno ruszyliby na rudzielca, ale w porze szczytowania słońca mało kto odważył się opuścić legowisko.
— Co czujesz? — mruknęła do ucznia.
Kocurek zaciągnął się suchym powietrzem. Zakaszlał, zakrywając nos.
— Ale smród... — urwał, spoglądając na mentorkę z niepokojem.
Obydwoje wiedzieli co ten smród znaczył.
Lis był w pobliżu.
Nostalgia czuła jak serce jej niebezpiecznie przyspiesza.
— Nie — miauknęła do samej siebie. — To nie może się powtórzyć
Rozejrzała się nerwowo.
Drzewo.
— Szybko! — krzyknęła na Bociana, popychając go w stronę pnia. — Właź, lisi bobku! Właź! — rozkazała.
— Nie umiem!
— To się zaraz nauczysz, patrz łapa tak, a ta tak — starała się mu streścić naukę w chodzenia na drzewo.
Jednak patrzące na nią zielone ślipia wręcz mówiły, że nic nie rozumie.
— Wejdź na mnie i podskocz do tej gałęzi — rozkazała mu, mając nadzieję, że Bocianowi uda się doskoczyć.
— A ty? — zapytał.
— No właź, lisi bobku!
Kocurek w końcu zaczął się wspinać. Nieco ślamazarnie wszedł na grzbiet kotki, która niemal nie upadła, po czym przymierzył się do skoku. Przeraźliwy smród coraz bardziej wypełniał powietrze. Serce Nostalgii biło jak oszalałe, a płuca z trudem łapały kolejny oddech. Baczne żółte ślipia próbowały wychwycić najmniejszy ruch. Coś zaszemrało w krzakach.
— Nostalgio! — zawołał Bocian z niskiej gałęzi. — Wespnij się, a nie się gapisz — burknął na nią.
Kotka uśmiechnęła się licho.
— Nie słyszałeś o tym jak sobie połamałam łapy? — miauknęła do wpatrującego się w nią ucznia. — Od tamtego czasu nie wchodzę na drzewa — dodała słabo.
Drzewa zawsze sprowadzały się do złych rzeczy. Jej upadku, ucieczki Iskry... w drzewach nie było nic dobrego. Przynosiły tylko smutek.
— Nostalgio! — zawołał kocurek.
Wojowniczka poczuła jak pojedyncza łza wypływa jej z oka. Nie sądziła, że ma jakieś szanse z lisem. Istota w krzewie coraz bardziej szamotała się chaotycznie. Lada chwila miała go opuścić. Nostalgia wzięła głębszy wdech, ciesząc się, że chociaż tym razem jej uczeń nie ucierpi. Rudy kłębek futra wypadł z krzaka. Niewielkie lisiątko przyglądało się im swymi brązowymi ślipiami. Kotka odetchnęła z ulgą. Maluch był całkowicie niegroźny. Przynajmniej na razie.
— Zmywajmy się stąd zanim jego mama nas znajdzie, lisi bobku — zawołała do sterczącego na gałęzi ucznia.
Ten nadal oszołomiony w końcu zeskoczył z gałęzi.
— Ale się obsrałeś, lisi bobku — zaśmiała się licho wojowniczka, starając się zamaskować własny strach.
— Zmywajmy się stąd zanim jego mama nas znajdzie, lisi bobku — zawołała do sterczącego na gałęzi ucznia.
Ten nadal oszołomiony w końcu zeskoczył z gałęzi.
— Ale się obsrałeś, lisi bobku — zaśmiała się licho wojowniczka, starając się zamaskować własny strach.
<Bocianie?>
Ej weź, już się bałam, że mi siostrę zabijesz xd
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę podycha xd
Usuń