Żółtooka powoli zbliżała się do granicy dwóch Klanów, a tu naglę…
Trzask!
Konwalia spojrzała w dół. Niech to szlak! Właśnie nadepnęła na gałąź. Jej serce zaczęło bić coraz szybciej, a żołądek podskoczył jej prawie do gardła. Ten dźwięk może obudzić inne koty. Rozejrzała się. Kot. Ktoś do niej właśnie idzie.
Ojć! Co teraz…? Trzeba się schować! – spanikowała w myślach.
Jednak nim zdążyła wskoczyć w pobliskie krzewy biały kształt pojawił się na horyzoncie. Szybko złapała zębami mech. Miała pomysł jak się wytłumaczyć z tej nie milej sytuacji.
Z każdą chwilą istota była coraz bliżej. Czarnuszka odwróciła się tyłem udając, że coś robi.
- Konwalio – czarna od razu rozpoznała znajomego. Był to Orlikowy Szept – Gdzie ty idziesz? – syknął – Jest noc i nie możemy pod żadnym pozorem wychodzić z obozu. Wiesz, co nam może zrobić Mokra Gwiazda?
Kotka upuściła kulkę mchu. Spojrzała na przyjaciela. Nic nie mówiła. Stała w bez ruchu. Strach przed tym, że jej tajemnica się wyda wręcz ją sparaliżował.
- C-co? – zdołała wydukać po kilku dobrych i długich chwilach.
- No… Konwalio.
- Ż-że ja? – spytała.
- Tak, a kto inny?
- J-jaaaa… t-tylko – jej łapy zaczęły drżeć – z-zrobiłam-m s-sob-bie nocny s-s-spacerek.
- Ale nie wolno nam wychodzić. A z resztą… Po co w nocy?
- M-musiałam s-sobie przemyśleć t-to i o-owo. – szepnęła – a-a w nocy n-najlepiej.
- A mech?
- M-mech… T-tak, mech… O-on… O-on jest mi potrzebny.
- Do czego?
- N-nooo, ż-żeby wymienić s-sobie p-posłanie. J-jest b-brudne. – mruknęła przestraszona.
Wojownik ruszył wąsami z rozbawienie i zdziwieniem. Po chwili spojrzał się poważnie na czarną.
- Przecież dzisiaj wymienialiście mech w legowisku, co nie? Nie pamiętasz?
- T-tak, ale moje jest brudne i n-nie mogę zasnąć… - szepnęła jeszcze bardziej przestraszona asystentka medyka.
- Serio?
- No.
- Tak szybko się ubrudziło? – zapytał zaskoczony.
- T-tak. No mówię, że tak.
- Lepiej wracajmy do legowiska. – mruknął przyglądając się bacznie czarnej.
Łaciata skinęła głową i złapała kłami na mech. Może dzisiaj powinna sobie odpuścić? I tak szczęście, że nie przyłapano ją na tajnym spotkaniu.
<Orlikowy Szept?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz