— Dzień dobry, Jeżowa Ścieżko!
Zastrzygł uszami na znajomy głos. Skinął głową na powitanie Koniczynce i jej mentorowi. Domyślił się, że musieli wracać z treningu. Uznał, że nie warto im zawracać czasu. A może jednak? Zauważył jak wymieniają ze sobą spojrzenia.
— Pomóc ci? — miauknęli w tym samym czasie.
Czekoladowy kocur poruszył wąsami z rozbawieniem.
— Będę bardzo wdzięczny za pomoc. — ogonem wskazał na zebraną stertę ziół. — Sam nie dał rady ich wszystkich unieść.
— Dużo ich zebrałeś. — miauknęła Koniczynka.
Wyglądała na szczęśliwą. Cieszyło to młodego asystenta medyka. Zerknął na swojego brata. Ośle Ucho uśmiechnął się w jego kierunku, wyraźnie również zadowolony. Jeżowa Ścieżka zastanowił się, czy chodzi o spędzenie więcej czasu z nim, udany trening, czy może wizję, że lada moment znajdzie się przy boku Piaskowej Ścieżki. Kontakt dwójki kotów był bardzo dobry, co nie umknęło uwadze Jeżyka, Rzeki i Psianki, kibicujących im cicho.
— Zapasy są potrzebne. — odpowiedział Jeżyk. — Do Pory Nagich Drzew jeszcze kawał czasu, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może się coś przytrafić. Medycy muszą być przygotowani na każdą ewentualność.
Oprócz nawłoci do przeniesienia był również mniszek i szczaw. Jeżowa Ścieżka poczekał, aż Ośle Ucho i Koniczynka chwycą kilka roślin. Sam zebrał resztę. Obładowani skierowali się w stronę obozu, spokojnym, równym krokiem. Jeżyk bardzo cieszył się, że Koniczynka mu wybaczyła incydent ze Zgromadzeniem, na które zabrał jej syna i Melodyjkę, albo przynajmniej mu tego nie wypominała.
Będąc już w obozie, wszystkie potrzebne rośliny schowali w składziku. Później medycy zajmą się sortowaniem. Czekoladowy wyszedł na zewnątrz z towarzyszami, ciesząc się wiatrem, łagodnie muskającym jego futro.
— To do jutra, Koniczynko! — pożegnał się Ośle Ucho. Wojownik ruszył w stronę czekającej na niego Piaskowej Ścieżki.
Jeżyk zaśmiał się pod nosem. Ogonem trącił natomiast bok dawnej karmicielki, zwracając na siebie jej uwagę. Uśmiechnął się.
— Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
— Cieszę się, że mogliśmy się przydać.
Jeżowa Ścieżka skierował się za Koniczynką w stronę sterty ze zdobyczą. Po zapachu znosił, że musiała zostać złapana jeszcze dzisiaj, co znaczyło, że była świeża.
— W ogóle jak się czujesz? — miauknął nagle, sięgając po wróbla, którego położył przed łapami kotki. Sam wziął dla siebie mysz i wskazał miejsce, gdzie mogli usiąść, by trochę porozmawiać.
Oprócz nawłoci do przeniesienia był również mniszek i szczaw. Jeżowa Ścieżka poczekał, aż Ośle Ucho i Koniczynka chwycą kilka roślin. Sam zebrał resztę. Obładowani skierowali się w stronę obozu, spokojnym, równym krokiem. Jeżyk bardzo cieszył się, że Koniczynka mu wybaczyła incydent ze Zgromadzeniem, na które zabrał jej syna i Melodyjkę, albo przynajmniej mu tego nie wypominała.
Będąc już w obozie, wszystkie potrzebne rośliny schowali w składziku. Później medycy zajmą się sortowaniem. Czekoladowy wyszedł na zewnątrz z towarzyszami, ciesząc się wiatrem, łagodnie muskającym jego futro.
— To do jutra, Koniczynko! — pożegnał się Ośle Ucho. Wojownik ruszył w stronę czekającej na niego Piaskowej Ścieżki.
Jeżyk zaśmiał się pod nosem. Ogonem trącił natomiast bok dawnej karmicielki, zwracając na siebie jej uwagę. Uśmiechnął się.
— Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
— Cieszę się, że mogliśmy się przydać.
Jeżowa Ścieżka skierował się za Koniczynką w stronę sterty ze zdobyczą. Po zapachu znosił, że musiała zostać złapana jeszcze dzisiaj, co znaczyło, że była świeża.
— W ogóle jak się czujesz? — miauknął nagle, sięgając po wróbla, którego położył przed łapami kotki. Sam wziął dla siebie mysz i wskazał miejsce, gdzie mogli usiąść, by trochę porozmawiać.
<Koniczynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz