Była noc. Ciemna i chlodna. Wiatr wiał delikatnie. W żłobku panowała cisza, co zdawało się dziwne przez obecność dwóch diabłów wcielonych.
Szkarłat nie mógł zasnąć, po raz pierwszy w krótkim życiu. Nie potrafił zapaść w spokojny sen, jak reszta bliskich mu kotów.
Otworzył oczy i przyjrzał się wtulonym w siebie kupkom futra. Muszelka, karmicielka, troskliwa, ale szalejąca przez jej własne emocje. Błysk, jedyna siostra, która denerwuje dwójkę rodzeństwa, chociaż znacznie częściej Czermienia. No i Czermień, najgorsze chodzące zło.
Zastanowił się nad tym, dlaczego zionął taką nienawiścią ku najstarszemu z muszelkowego miotu. Urodzili się i od razu skoczyli sobie do gardeł. Po prostu, bez żadnego powodu. Spojrzeli na siebie i zaczęli wzajemnie walczyć i wyzywać się.
Może przed narodzinami byli Dwunożnymi? Okropnymi istotami, które zabierają tereny kotom. I innym wrogim klanom. O tych przedziwnych istotach kilkukrotnie wspominała Muszelka. Legendy o czynach Dwunożnych przyprawiały kocięta o koszmary, a dorosłych wojowników od drżenie ogona i kończyn. Istniało jakieś prawdopodobieństwo, że Czermień i Szkarłat mogli być w jakimś poprzednim życiu przyjaciółmi.
Na myśl o bliskiej relacji z czarnym rudy poczuł odrazę. Nie. Inne życia przecież nie istnieją. To wymysł, bujda. Żyją tu i teraz, a po śmierci nie ma nic. Tylko ciemność i pustka. Wspomnienia znikną i ewentualna rodzina będzie pamiętała o czynach dokonanych przez pojedyńczą jednostkę.
Spojrzał na niebo, pełne gwiazd. Srebrne malutkie punkciki. Wyciągnął łapy, próbując złapać świecące gagatki. Nie udało się za pierwszym, drugim, setnym, dwusetnym razem. Nie poddawał się, prędzej czy później zdobędzie którąś z tych gwiazd. Jak podrośnie, dotknie nieba i przyniesie Klanowi Lisa gwiazdki, aby za ich pomocą zdobyli dominację nad innymi kotami.
Myśląc nad nieograniczoną władzą najprawdziwszego klanu, zasnął.
Szkarłat nie mógł zasnąć, po raz pierwszy w krótkim życiu. Nie potrafił zapaść w spokojny sen, jak reszta bliskich mu kotów.
Otworzył oczy i przyjrzał się wtulonym w siebie kupkom futra. Muszelka, karmicielka, troskliwa, ale szalejąca przez jej własne emocje. Błysk, jedyna siostra, która denerwuje dwójkę rodzeństwa, chociaż znacznie częściej Czermienia. No i Czermień, najgorsze chodzące zło.
Zastanowił się nad tym, dlaczego zionął taką nienawiścią ku najstarszemu z muszelkowego miotu. Urodzili się i od razu skoczyli sobie do gardeł. Po prostu, bez żadnego powodu. Spojrzeli na siebie i zaczęli wzajemnie walczyć i wyzywać się.
Może przed narodzinami byli Dwunożnymi? Okropnymi istotami, które zabierają tereny kotom. I innym wrogim klanom. O tych przedziwnych istotach kilkukrotnie wspominała Muszelka. Legendy o czynach Dwunożnych przyprawiały kocięta o koszmary, a dorosłych wojowników od drżenie ogona i kończyn. Istniało jakieś prawdopodobieństwo, że Czermień i Szkarłat mogli być w jakimś poprzednim życiu przyjaciółmi.
Na myśl o bliskiej relacji z czarnym rudy poczuł odrazę. Nie. Inne życia przecież nie istnieją. To wymysł, bujda. Żyją tu i teraz, a po śmierci nie ma nic. Tylko ciemność i pustka. Wspomnienia znikną i ewentualna rodzina będzie pamiętała o czynach dokonanych przez pojedyńczą jednostkę.
Spojrzał na niebo, pełne gwiazd. Srebrne malutkie punkciki. Wyciągnął łapy, próbując złapać świecące gagatki. Nie udało się za pierwszym, drugim, setnym, dwusetnym razem. Nie poddawał się, prędzej czy później zdobędzie którąś z tych gwiazd. Jak podrośnie, dotknie nieba i przyniesie Klanowi Lisa gwiazdki, aby za ich pomocą zdobyli dominację nad innymi kotami.
Myśląc nad nieograniczoną władzą najprawdziwszego klanu, zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz