*Kiedy wronia strawa aka Iskierek był kociakiem*
Rzeka siedziała w najciemniejszym miejscu żłobka, bardziej zniesmaczona niż zawsze.
Jakiś głupi, śmierdzący... Zapewne samotnik, siedzi w JEJ żłobku i bawi się z JEJ rodzeństwem. Zapraszali ją do zabawy kilka razy... Ale ona odmawiała... Nie będzie się przyjaźnić i bawić z rodzeństwokradem! W dodatku kotem, który nie urodził się w Klanie! Machnęła zdenerwowana ogonem, patrząc jak Łosoś siłuje się z cynamonową kupą lisiego łajna, zwanym inaczej Iskierka.
Piorunowała samotnika wzrokiem tak, że można byłoby pomyśleć, że chcę zabić go wzrokiem. Jeszcze kiedyś się jej uda. Ach tak, Plusk i Łosoś wolą się bawić z tą strawą wron? No to Rzeka idzie na przygodę bez nich.
Podeszła do matki i szturchnęła ją kilka razy łapą, aż ta spojrzała na nią
- Co się stało Rzeczko? - zapytała karmicielka
Machnęła ogonem podenerwowana przez przezwisko od matki
- Jestem Rzeka - mruknęła - I mogę wyjść na zewnątrz?
Śledziowe Futro spojrzała na jej rodzeństwo, po czym na nią
- Ale, że sama? - dopytała się
- No tak - mruknęła Rzeka - Proszeee
Karmicielka długo milczała, wpatrując się raz małą kotkę, a raz wyjście ze żłobka
- No dobrze - odpowiedziała w końcu - Ale jak coś przeskrobiesz, to nie będziesz już wychodziła ze żłobka, aż nie zostaniesz uczennicą - ostrzegła - i tylko na chwilę
- Dobrze! - powiedziała uradowana Rzeka, po czym dumnym krokiem poszła do wyjścia ze żłobka.
Wychyliła się ze śmierdzącego mlekiem żłobka, zamrugała kilka razy, aby przyzwyczaić swoje ślepka do światła, po czym wciągnęła świeże powietrze do swoich nozdrzy. Uznała, że najlepszym pomysłem będzie... Nauczyć się polowania i walki, aby zaimponować swojemu rodzeństwu, żeby przestali bawić się z tą śmierdzącą kupą futra. Rozejrzała się po obozie szukając swojej pierwszej ofiary. Wiedziała już gdzie znajduję się parę legowisk, w tym legowisko uczniów, więc poszła „polować” tam.
Zauważając dwóch uczniów, wygładziła futro na klatce piersiowej i wyprostowała się, po czym odważnym krokiem podeszła do nich.
- Hej - przywitała się, kiedy już była przy nich
Uczniowie spojrzeli na nią
- Cześć mała, co tu robisz? - zapytał jeden z nich
- Nie jestem mała, jestem Rzeka - prychnęła - Mam pytanie
Uczniowie spojrzeli po sobie, po czym z powrotem na kociaka
- Nie Rzeczko, musisz poczekać aż skończysz sześć księżyców... - odpowiedział drugi
Rzeka machnęła zdenerwowana ogonem.
- Ale ja nie mogę dłużej czekać! Poza tym, Rzeko - poprawiła go
- Przykro mi, nikt nie może tego zmienić - powiedział jeden z uczniów.
Kotka prychnęła i nawet nie żegnając się poszła z powrotem w stronę żłobka. Za sobą usłyszała jeszcze śmiech uczniów zapewne wywołany tym, że o wiele młodszy od nich kociak ich zaczepia. Prychnęła kolejny raz, po czym zatrzymała się przy stosie zwierzyny. Chętnie by zjadła coś stąd, ale wiedziała, że teraz nie może. Usiadła więc przy nim i tylko z nudów liczyła ile znajduję się w nim zwierzyny.
<Iskierka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz