Miał przyjemny sen. Teren klanu oświetlały promienie letniego słońca, granice obozu oddzielał rząd gęstej i zielonej trawy. W żłobku znowu zagościła gromadka kociąt, które z ciekawością próbowały wyjść z bezpiecznego miejsca narodzin, z dala od czujnego spojrzenia opiekunki. Legowiska porastały intensywnie pachnące kwiaty, wszytkie koty wydawały się być szczęśliwe.
Prócz jednego żółtookiego kocura, stojącego na środku klanu. Narcyzowy Pył. Jego pysk wyrażał wściekłość. Większą, niż kiedykolwiek. Stał obok martwego ciała Mokrej Blizny.
Orlikowy Szept zbliżył się do Narcyza, bez cienia wachania. Krok za krokiem, bacznie przyglądając się dawnemu mentorowi.
- Czapla Gwiazda popełnił błąd, zawierając przymierze z resztą klanów. Mokra Blizna jako pierwszy doświadczył zemsty ode mnie, jedynego i prawowitego przywódcy. Lider zdradził nas, a ty ciągle go bronisz, Orliczku? - zapytał się nienawistnie, pusząc się cały i powiększając objętość swojego tułowia o połowę. Zmienił się, przechodząc na ciemną stronę ścieżki, lecz nadal trzymał się starego pseudonimu.
- Dlaczego go zabiłeś? Dlaczego chcesz zakończyć życie Czapli? Oni nic ci nie zrobili! Wspierali cię, ignorowali twój egoizm. A ty tak im się odwdzięczasz? Nie waż się nawet spojrzeć na lidera! - Orlikowy Szept napuszył się z wściekłości. Biały nie rozumiał zachowania niebieskiego. Nie wszyscy popierali Czaplą Gwiazdę, ale wynikało to z różnic światopoglądowych. Nikt nigdy, nawet szepcząc cicho, nie planował morderstwa. Brutalnego i niespodziewanego, jak śnieg w gorący dzień.
Narcyzowy Pył zaśmiał się, zlizując z łap czerwoną krew lidera.
- Oj, jakiś naiwny, mój dawny uczniu. Nadal niczego się nie nauczyłeś. A tak nalegałem na twoje mianowanie... Żałuję tego tak bardzo - miauknął z żalem niebieski. Poruszył kilka razy łbem, rozciągając napięte mięśnie szyi.
- Odpowiedz na moje pytania. Skoro sięgasz po władzę, nie możesz trzymać klanu w niepewności. - Orlikowy Szept zasłonił stojący za nim tłum kotów, przynajmniej na tyle, ile mógł. Radość i panująca w klanie sielanka zniknęła, zastąpiona przez strach i ciche łkanie przerażonych klanowiczów.
- Nie jestem winien żadnych tłumaczeń. Czapla Gwiazda po powrocie z patrolu z Cienistą Łzą i Mniszkową Łapą skończy tak samo, jak Mokry. - Na podkreślenie powagi swoich słów pokazał ogonem martwe ciało byłego zastępcy. Cętkowana Łapa, stojąca tuż za Orlikowym Szeptem, drżała i łkała cicho. Po jej burej sierści skapywały łzy. Milczała, cierpiąc wewnętrznie. Konwaliowe Serce, najwierniejsza towarzyszka, starała się zachować zimną krew i zlizywała wilgotną oznakę smutku i szeptała słowa pocieszenia. - Najsłodszy Orliczku... nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, jak jesteś ważny. Dopiero zaczynasz odkrywać swoje umiejętności. Przyłącz się do mnie. A ja dokończę twój prawdziwy trening i razem zaprowadzimy porządek w każdym klanie na tych nędznych terenach! - miauczał Narcyzowy Pył, z dumą w głosie i szaleństwem w oczach.
- Nigdy się do ciebie nie przyłączę! Nie po tym, co zrobiłeś! Będę bronił klanu tak, jak nakazuje kodeks, którego sam mnie nauczyłeś - odpowiedział pewnie Orlikowy Szept. Duma wojownika napędzała go, nie pozwalając na poddanie się. Nie teraz. Nie w takiej chwili, gdy cierpią najdroższe mu osoby.
- Gdybyś znał tylko potęgę wolnej woli i moich planów… Koniczynka nie powiedziała ci nigdy, co się stało z twoim ojcem? - zapytał się zbliżając się powoli do białego drapieżnym krokiem.
- Powiedziała mi wystarczająco wiele. Zmarł, nim się urodziłem w klanie. Wiesz o tym dobrze, ponoć wszytko dociera do twoich uszu - powiedział Orlikowy Szept, również idąc ku dorosłemu.
Spotkali się w połowie drogi. Stanęli naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Biały z zacięciem i wolą walki, niebieski z drwiną i emocjonalnym chłodem.
- Nie, to ja jestem twoim ojcem - powiedział Narcyzowy Pył. W tłumie, tkwiącym w bezruchu z tyłu, Orlikowy Szept usłyszał ciche jęknięcie Koniczynki.
Niemożliwe. To nie mogła być prawda. Cały zapał białego zniknął za jednym zdaniem z ust psychopaty i mordercy. Cały czas żył w kłamstwie... Od dnia narodzin.
- Nie… nie… to nieprawda. To niemożliwe! - miauczał Orlikowy Szept. Zdrowy rozsądek mówił mu, iż Narcyz kłamał. Czapla Gwiazda przez przypadek przydzielił potomka Błękitnej Cętki do niego jako mentora. Czy naprawdę za takim wyborem stało coś większego?
- Zaufaj swoim uczuciom, najsłodsze me dziecię - Morderca podniósł łapę i za pomocą jej wierzchołka podniósł łepek Orlikowego Szeptu tak, by patrzyli sobie w oczy. W oczach białego szkliły się drobne łzy, ciało zjednoczyło się w cierpieniu z Cętkowaną Łapą. - Wiesz, że to prawda - szepnął.
- Nieee! - Wojownik wykorzystał chwilę nieuwagi niebieskiego i drapnął go w oko. Musiał, w ramach zemsty za to, co zrobił i co zamierzał. Narcyz miauknął z bólu odsuwając się. Z ran pociekła krew, zraniony narząd wzroku skryty za powiekami już nigdy nie miał posłużyć temu psychopacie....
- Orlik…Orlikowy Szept? – Z psychodelicznego snu wybudził wojownika głos Cętkowanej Łapy. Biały otworzył oczy, ciągle widząc przed sobą martwe ciało Mokrej Blizny i krwawiącego Narcyza. O dziwo... ciało domagało się kontynuacji, bo sen po wyczerpującym, nocnym czuwaniu okazał się za krótki. Umysł dopiero co przetwarzał informacje i próbował rozdzielić jawę od sennych wizji.
- No co? – prychnął Orlikowy Szept, ziewając. Tak, organizm definitywnie potrzebował dalszego spania, lecz tym razem nie zostało mu to dane.
- Gratuluję stania się wojownikiem. - Bura kotka polizała drugą połówkę po nosie, chcąc rozbudzić kocura.
- Dziękuję… ale mógłbym się porządnie wyspać? - ziewnął Orlikowy Szept. Musiał obronić Czaplą Gwiazdę przed Narcyzowym Pyłem, jak tylko zamknie oczy...
- Śpij i słodko śnij. - Córka lidera otarła się głową o gęste futro białego. Nie wydawała się smutna jak przed chwilą... Nie płakała. I gdzie podziała się Konwaliowe Serce? I cała reszta klanu? I co robił w legowisku?
Uśmiechnął się i zamknął ponownie oczy. Sen nie nadchodził.
- Uważaj, żeby… - dodała po chwili Cętkowana Łapa.
- Żeby co? - Orlikowy Szept otworzył jedno oko i przyjrzał się bacznie burej. Może zdopinguje go do obrony Czaplej Gwiazdy, by zdobyć... Uznanie u teścia.
- No bo wiesz…Koty już zaczynają zauważać, że ze mną śpisz. Domyślą się - mówiła nieco sceptycznie bura. Cóż... Miała rację, ale dlaczego zadręczała się tym po śmierci Mokrej Blizny, własnego mentora?
- Wstydzisz się mnie? - Biały zmusił się do podniesienia głowy, lecz ta, zbyt ciężka, opadła na mech.
- Nie! Tylko chodzi o to… Po prostu boję się reakcji mojego ojca - wyjaśniła klarownie uczennica. Orlikowy Szept miał nadzieję, że zdoła nieco lepiej zapoznać się z liderem przed śmiercią na oczach całego klanu.
- Dlaczego? Narcyzowy Pył i tak pewnie powiedział połowie klanu. A Czapla Gwiazda powiedziałby, gdyby coś… On chyba jeszcze nie wie - powiedział Orlikowy Szept, wstając.... Chwila moment... Dlaczego świat nagle się podwoił?
- Ale się dowie. Kiedyś im musimy powiedzieć - rzekła Cętkowana Łapa, spoglądając kątem oka na wyjście ze żłobka.
- Hm? Przerywam wam coś ważnego? - usłyszeli spokojny głos zastępcy.
Niebieskooki spojrzał radośnie na Mokrą Bliznę, żywego! Narcyzowy Pył go nie zabił! Klan jest bezpieczny!
- Jak dobrze, że cię widzę! - Orlikowy Szept bez zbędnego tłumaczenia się, co robił w legowisku uczniów, zbliżył się do mentora Cętki i otarł się o niego. - Żyjesz! Jak dobrze!
- Czy Konwaliowe Serce dała mu kocimiętkę? - Mokry z wielkim zdziwieniem w oczach spojrzał na burą, ta w niemej odpowiedzi przybrała tajemniczą minę.
- Jest wojownikiem, wszytko mu wolno - powiedziała tylko, w zasadzie nie wiedząc, jak wyjaśnić obecność białego w starym legowisku.
- Miałem... Okropny sen. Zginąłeś z łap Narcyzowego Pyłu! On oszalał. I nazwał siebie moim ojcem! I cały klan cierpiał - opisał swój abstrakcyjny sen Orlikowy Szept.
Cętkowana Łapa zachichotała pod nosem.
- Już widzę, jak Narcyz kogoś zabija - parsknęła śmiechem.
Mokra Blizna zachował powagę, uśmiechając się delikatnie.
- Naprawdę twój umysł wyniósł pozytywne doznania z nocnego czuwania - zrymował mniej bądź bardziej świadomie zastępca. - Mimo wszystko... Nim zaczniesz trening, Cętkowana Łapo, musisz udać się do swojego ojca. Wzywał cię. I ciebie, Orlikowa Ła... - Niebieski zatrzymał się i zawachał. - ... to znaczy Orlikowy Szepcie. Czapla Gwiazda chce widzieć waszą dwójkę.
O rety... Los chciał, żeby cały Klan Burzy dowiedział się o potajemnym związku między ich dwójką! Gdyby byli uczniami, co innego, lecz biały zakończył szkolenie i romans z uczennicą nie był mile widziany. Chociaż... Lider powinien zrozumieć uczucie, panujące między nimi. Bura i biały znali się od kocięcia.
Młody wojownik i uczennica udali się za Mokrą Blizną do Czaplej Gwiazdy. Szli przez obóz, a zaciekawieni klanowicze przypatrywali się Orlikowemu Szeptowi. Po drodze minęli Bluszczową Łapę i Mniszkową Łapę. Siostry rozmawiały zadowolone, śmiejąc się raz po raz. Biały na moment przystanął, by chociaż na chwilę załapać kontakt wzrokowy z rodzeństwem. Starsza z nich, Bluszcz, cynamonka, uśmiechnęła się radosnie widząc młodszego brata.
- Gratulacje, Orlik! Dalszych sukcesów! - miauknęła.
Mniszkowa Łapa natomiast milczała, spoglądając z zazdrością na Orlikowy Szept. Często mieli na pieńku, ale... Czy mianowanie naprawdę postawiło między nimi mur? Naprawdę zamierzała do końca życia rozpamiętywać sytuację, gdy wkurzyła się przez wmówienie sobie, że biały wyszedł z Bluszcz i Słonikiem poza żłobek?
- Poczekajcie i dziękuję - rzucił przelotnie jednocześnie do Mokrej Blizny, Cętkowanej Łapy, jak i Bluszczowej Łapy. - Mniszkowa Łapo... - Biały zbliżył się do siostry. Calico skrzywiła się, odsuwając się od niebieskookiego.
- Cuchniesz gorzej niż Świetlisty Potok. Nie zbliżaj się do mnie - powiedziała odbiegając od rodzeństwa w kierunku nadchodzącej Cienistej Łzy.
Co się z nią stało? Gdzie jego wredna, ale i kochana siostrzyczka? Cień musiała jej coś wmówić. Czarna mentorka była specyficzna i często się wywyższała się ponad uczniów, więc na pewno gnębiła biedną Mniszkową Łapę.
Stracił siostrę, czuł to. Smutek zalał go chłodną falą i nie zamierzał odpuścić. Czy teraz bedzie tracił wszytko? Zaczęło się od utraty ojca przed narodzinami koniczynkowego potomstwa, następnie dzieciństwa, potem statusu ucznia i Narcyza za mentora. Czy nadszedł czas, gdzie traci bliskich?
- N-nie przejmuj się nią. M-ma dzisiaj z... zły dzień - powiedziała Bluszczowa Łapa z wachaniem w głosie.
- Mhm... - Orlikowy Szept nie wiedział, co ma rzec. Zamiast skomentować sytuację, otarł się o siostrę na pożegnanie. - Idź na trening. Wkrótce może właśnie ty będziesz mianowana. I tata pęknie z dumy - szepnął cynamonce do ucha i wrócił do Mokrej Blizny i Cętkowanej Łapy. Na szczęście towarzysze drogi nie poruszali tematu dotyczącego zaistniałej sytuacji.
Doszli do legowiska Czaplej Gwiazdy. Niebieski, bura i biały weszli razem. Czekoladowy kocur siedział na miękkim i zielonym mchu.
- Myślałem, że wejdziecie osobno, ale jak już jesteście razem, to zostańcie. - Czapla zamruczał serdecznie. Ufff, jaka ulga, że sen młodego wojownika okazał się tylko fałszem i iluzją. Lider nie musiał obawiać się o swoje życia. - Cętkowana Łapo... Chciałbym posłuchać o twoich postępach w związku z treningiem.
<Cętkowana Łapo? Mokra Blizno?>
Prócz jednego żółtookiego kocura, stojącego na środku klanu. Narcyzowy Pył. Jego pysk wyrażał wściekłość. Większą, niż kiedykolwiek. Stał obok martwego ciała Mokrej Blizny.
Orlikowy Szept zbliżył się do Narcyza, bez cienia wachania. Krok za krokiem, bacznie przyglądając się dawnemu mentorowi.
- Czapla Gwiazda popełnił błąd, zawierając przymierze z resztą klanów. Mokra Blizna jako pierwszy doświadczył zemsty ode mnie, jedynego i prawowitego przywódcy. Lider zdradził nas, a ty ciągle go bronisz, Orliczku? - zapytał się nienawistnie, pusząc się cały i powiększając objętość swojego tułowia o połowę. Zmienił się, przechodząc na ciemną stronę ścieżki, lecz nadal trzymał się starego pseudonimu.
- Dlaczego go zabiłeś? Dlaczego chcesz zakończyć życie Czapli? Oni nic ci nie zrobili! Wspierali cię, ignorowali twój egoizm. A ty tak im się odwdzięczasz? Nie waż się nawet spojrzeć na lidera! - Orlikowy Szept napuszył się z wściekłości. Biały nie rozumiał zachowania niebieskiego. Nie wszyscy popierali Czaplą Gwiazdę, ale wynikało to z różnic światopoglądowych. Nikt nigdy, nawet szepcząc cicho, nie planował morderstwa. Brutalnego i niespodziewanego, jak śnieg w gorący dzień.
Narcyzowy Pył zaśmiał się, zlizując z łap czerwoną krew lidera.
- Oj, jakiś naiwny, mój dawny uczniu. Nadal niczego się nie nauczyłeś. A tak nalegałem na twoje mianowanie... Żałuję tego tak bardzo - miauknął z żalem niebieski. Poruszył kilka razy łbem, rozciągając napięte mięśnie szyi.
- Odpowiedz na moje pytania. Skoro sięgasz po władzę, nie możesz trzymać klanu w niepewności. - Orlikowy Szept zasłonił stojący za nim tłum kotów, przynajmniej na tyle, ile mógł. Radość i panująca w klanie sielanka zniknęła, zastąpiona przez strach i ciche łkanie przerażonych klanowiczów.
- Nie jestem winien żadnych tłumaczeń. Czapla Gwiazda po powrocie z patrolu z Cienistą Łzą i Mniszkową Łapą skończy tak samo, jak Mokry. - Na podkreślenie powagi swoich słów pokazał ogonem martwe ciało byłego zastępcy. Cętkowana Łapa, stojąca tuż za Orlikowym Szeptem, drżała i łkała cicho. Po jej burej sierści skapywały łzy. Milczała, cierpiąc wewnętrznie. Konwaliowe Serce, najwierniejsza towarzyszka, starała się zachować zimną krew i zlizywała wilgotną oznakę smutku i szeptała słowa pocieszenia. - Najsłodszy Orliczku... nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, jak jesteś ważny. Dopiero zaczynasz odkrywać swoje umiejętności. Przyłącz się do mnie. A ja dokończę twój prawdziwy trening i razem zaprowadzimy porządek w każdym klanie na tych nędznych terenach! - miauczał Narcyzowy Pył, z dumą w głosie i szaleństwem w oczach.
- Nigdy się do ciebie nie przyłączę! Nie po tym, co zrobiłeś! Będę bronił klanu tak, jak nakazuje kodeks, którego sam mnie nauczyłeś - odpowiedział pewnie Orlikowy Szept. Duma wojownika napędzała go, nie pozwalając na poddanie się. Nie teraz. Nie w takiej chwili, gdy cierpią najdroższe mu osoby.
- Gdybyś znał tylko potęgę wolnej woli i moich planów… Koniczynka nie powiedziała ci nigdy, co się stało z twoim ojcem? - zapytał się zbliżając się powoli do białego drapieżnym krokiem.
- Powiedziała mi wystarczająco wiele. Zmarł, nim się urodziłem w klanie. Wiesz o tym dobrze, ponoć wszytko dociera do twoich uszu - powiedział Orlikowy Szept, również idąc ku dorosłemu.
Spotkali się w połowie drogi. Stanęli naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Biały z zacięciem i wolą walki, niebieski z drwiną i emocjonalnym chłodem.
- Nie, to ja jestem twoim ojcem - powiedział Narcyzowy Pył. W tłumie, tkwiącym w bezruchu z tyłu, Orlikowy Szept usłyszał ciche jęknięcie Koniczynki.
Niemożliwe. To nie mogła być prawda. Cały zapał białego zniknął za jednym zdaniem z ust psychopaty i mordercy. Cały czas żył w kłamstwie... Od dnia narodzin.
- Nie… nie… to nieprawda. To niemożliwe! - miauczał Orlikowy Szept. Zdrowy rozsądek mówił mu, iż Narcyz kłamał. Czapla Gwiazda przez przypadek przydzielił potomka Błękitnej Cętki do niego jako mentora. Czy naprawdę za takim wyborem stało coś większego?
- Zaufaj swoim uczuciom, najsłodsze me dziecię - Morderca podniósł łapę i za pomocą jej wierzchołka podniósł łepek Orlikowego Szeptu tak, by patrzyli sobie w oczy. W oczach białego szkliły się drobne łzy, ciało zjednoczyło się w cierpieniu z Cętkowaną Łapą. - Wiesz, że to prawda - szepnął.
- Nieee! - Wojownik wykorzystał chwilę nieuwagi niebieskiego i drapnął go w oko. Musiał, w ramach zemsty za to, co zrobił i co zamierzał. Narcyz miauknął z bólu odsuwając się. Z ran pociekła krew, zraniony narząd wzroku skryty za powiekami już nigdy nie miał posłużyć temu psychopacie....
- Orlik…Orlikowy Szept? – Z psychodelicznego snu wybudził wojownika głos Cętkowanej Łapy. Biały otworzył oczy, ciągle widząc przed sobą martwe ciało Mokrej Blizny i krwawiącego Narcyza. O dziwo... ciało domagało się kontynuacji, bo sen po wyczerpującym, nocnym czuwaniu okazał się za krótki. Umysł dopiero co przetwarzał informacje i próbował rozdzielić jawę od sennych wizji.
- No co? – prychnął Orlikowy Szept, ziewając. Tak, organizm definitywnie potrzebował dalszego spania, lecz tym razem nie zostało mu to dane.
- Gratuluję stania się wojownikiem. - Bura kotka polizała drugą połówkę po nosie, chcąc rozbudzić kocura.
- Dziękuję… ale mógłbym się porządnie wyspać? - ziewnął Orlikowy Szept. Musiał obronić Czaplą Gwiazdę przed Narcyzowym Pyłem, jak tylko zamknie oczy...
- Śpij i słodko śnij. - Córka lidera otarła się głową o gęste futro białego. Nie wydawała się smutna jak przed chwilą... Nie płakała. I gdzie podziała się Konwaliowe Serce? I cała reszta klanu? I co robił w legowisku?
Uśmiechnął się i zamknął ponownie oczy. Sen nie nadchodził.
- Uważaj, żeby… - dodała po chwili Cętkowana Łapa.
- Żeby co? - Orlikowy Szept otworzył jedno oko i przyjrzał się bacznie burej. Może zdopinguje go do obrony Czaplej Gwiazdy, by zdobyć... Uznanie u teścia.
- No bo wiesz…Koty już zaczynają zauważać, że ze mną śpisz. Domyślą się - mówiła nieco sceptycznie bura. Cóż... Miała rację, ale dlaczego zadręczała się tym po śmierci Mokrej Blizny, własnego mentora?
- Wstydzisz się mnie? - Biały zmusił się do podniesienia głowy, lecz ta, zbyt ciężka, opadła na mech.
- Nie! Tylko chodzi o to… Po prostu boję się reakcji mojego ojca - wyjaśniła klarownie uczennica. Orlikowy Szept miał nadzieję, że zdoła nieco lepiej zapoznać się z liderem przed śmiercią na oczach całego klanu.
- Dlaczego? Narcyzowy Pył i tak pewnie powiedział połowie klanu. A Czapla Gwiazda powiedziałby, gdyby coś… On chyba jeszcze nie wie - powiedział Orlikowy Szept, wstając.... Chwila moment... Dlaczego świat nagle się podwoił?
- Ale się dowie. Kiedyś im musimy powiedzieć - rzekła Cętkowana Łapa, spoglądając kątem oka na wyjście ze żłobka.
- Hm? Przerywam wam coś ważnego? - usłyszeli spokojny głos zastępcy.
Niebieskooki spojrzał radośnie na Mokrą Bliznę, żywego! Narcyzowy Pył go nie zabił! Klan jest bezpieczny!
- Jak dobrze, że cię widzę! - Orlikowy Szept bez zbędnego tłumaczenia się, co robił w legowisku uczniów, zbliżył się do mentora Cętki i otarł się o niego. - Żyjesz! Jak dobrze!
- Czy Konwaliowe Serce dała mu kocimiętkę? - Mokry z wielkim zdziwieniem w oczach spojrzał na burą, ta w niemej odpowiedzi przybrała tajemniczą minę.
- Jest wojownikiem, wszytko mu wolno - powiedziała tylko, w zasadzie nie wiedząc, jak wyjaśnić obecność białego w starym legowisku.
- Miałem... Okropny sen. Zginąłeś z łap Narcyzowego Pyłu! On oszalał. I nazwał siebie moim ojcem! I cały klan cierpiał - opisał swój abstrakcyjny sen Orlikowy Szept.
Cętkowana Łapa zachichotała pod nosem.
- Już widzę, jak Narcyz kogoś zabija - parsknęła śmiechem.
Mokra Blizna zachował powagę, uśmiechając się delikatnie.
- Naprawdę twój umysł wyniósł pozytywne doznania z nocnego czuwania - zrymował mniej bądź bardziej świadomie zastępca. - Mimo wszystko... Nim zaczniesz trening, Cętkowana Łapo, musisz udać się do swojego ojca. Wzywał cię. I ciebie, Orlikowa Ła... - Niebieski zatrzymał się i zawachał. - ... to znaczy Orlikowy Szepcie. Czapla Gwiazda chce widzieć waszą dwójkę.
O rety... Los chciał, żeby cały Klan Burzy dowiedział się o potajemnym związku między ich dwójką! Gdyby byli uczniami, co innego, lecz biały zakończył szkolenie i romans z uczennicą nie był mile widziany. Chociaż... Lider powinien zrozumieć uczucie, panujące między nimi. Bura i biały znali się od kocięcia.
Młody wojownik i uczennica udali się za Mokrą Blizną do Czaplej Gwiazdy. Szli przez obóz, a zaciekawieni klanowicze przypatrywali się Orlikowemu Szeptowi. Po drodze minęli Bluszczową Łapę i Mniszkową Łapę. Siostry rozmawiały zadowolone, śmiejąc się raz po raz. Biały na moment przystanął, by chociaż na chwilę załapać kontakt wzrokowy z rodzeństwem. Starsza z nich, Bluszcz, cynamonka, uśmiechnęła się radosnie widząc młodszego brata.
- Gratulacje, Orlik! Dalszych sukcesów! - miauknęła.
Mniszkowa Łapa natomiast milczała, spoglądając z zazdrością na Orlikowy Szept. Często mieli na pieńku, ale... Czy mianowanie naprawdę postawiło między nimi mur? Naprawdę zamierzała do końca życia rozpamiętywać sytuację, gdy wkurzyła się przez wmówienie sobie, że biały wyszedł z Bluszcz i Słonikiem poza żłobek?
- Poczekajcie i dziękuję - rzucił przelotnie jednocześnie do Mokrej Blizny, Cętkowanej Łapy, jak i Bluszczowej Łapy. - Mniszkowa Łapo... - Biały zbliżył się do siostry. Calico skrzywiła się, odsuwając się od niebieskookiego.
- Cuchniesz gorzej niż Świetlisty Potok. Nie zbliżaj się do mnie - powiedziała odbiegając od rodzeństwa w kierunku nadchodzącej Cienistej Łzy.
Co się z nią stało? Gdzie jego wredna, ale i kochana siostrzyczka? Cień musiała jej coś wmówić. Czarna mentorka była specyficzna i często się wywyższała się ponad uczniów, więc na pewno gnębiła biedną Mniszkową Łapę.
Stracił siostrę, czuł to. Smutek zalał go chłodną falą i nie zamierzał odpuścić. Czy teraz bedzie tracił wszytko? Zaczęło się od utraty ojca przed narodzinami koniczynkowego potomstwa, następnie dzieciństwa, potem statusu ucznia i Narcyza za mentora. Czy nadszedł czas, gdzie traci bliskich?
- N-nie przejmuj się nią. M-ma dzisiaj z... zły dzień - powiedziała Bluszczowa Łapa z wachaniem w głosie.
- Mhm... - Orlikowy Szept nie wiedział, co ma rzec. Zamiast skomentować sytuację, otarł się o siostrę na pożegnanie. - Idź na trening. Wkrótce może właśnie ty będziesz mianowana. I tata pęknie z dumy - szepnął cynamonce do ucha i wrócił do Mokrej Blizny i Cętkowanej Łapy. Na szczęście towarzysze drogi nie poruszali tematu dotyczącego zaistniałej sytuacji.
Doszli do legowiska Czaplej Gwiazdy. Niebieski, bura i biały weszli razem. Czekoladowy kocur siedział na miękkim i zielonym mchu.
- Myślałem, że wejdziecie osobno, ale jak już jesteście razem, to zostańcie. - Czapla zamruczał serdecznie. Ufff, jaka ulga, że sen młodego wojownika okazał się tylko fałszem i iluzją. Lider nie musiał obawiać się o swoje życia. - Cętkowana Łapo... Chciałbym posłuchać o twoich postępach w związku z treningiem.
<Cętkowana Łapo? Mokra Blizno?>
Wezwanie na dywanik Dyra xDDD No co? Tak mi się tylko skorzystało śmiesznie.
OdpowiedzUsuńCzekaj, czyli moja postać już sobie umarła i ożyła ale fajnie XDDDDDD
OdpowiedzUsuńEj mam na to odpisywać?
Usuń