Syn Pszczółki podniósł się do siadu. Pierwszy raz miał okazję obudzić się tak wcześnie, zdecydowanie musiał znaleźć dla siebie jakieś zajęcie. Nie byle jakie oczywiście. Rozejrzał się po legowisku. Rozpoznał sylwetki swoich towarzyszy, z którymi od wczoraj musiał mieszkać. Czy to mu przeszkadzało? Zostanie uczniem jakoś nigdy go nie przekonywało. Jako mały kociak, wolał spędzać czas z mamą, wtulając się w jej futro, słuchając o ziołach, albo jakiś ciekawych historiach. Była dla niego najważniejszym członkiem rodziny, wątpił, że kiedykolwiek się to zmieni. Wszystkie zabawki, które jeszcze mu zostały, przeniósł więc do legowiska uczniów. Teraz musiał rozpocząć szkolenie, żeby była z niego dumna i by posiąść potrzebną przeszłemu wojownikowi wiedzę. Liczył, że mimo wszystko, dalej będzie mógł spędzać czas z Pszczółką. Nawet, gdyby miał połamać sobie za to wszystkie łapy. Machnął ogonem na samą myśl o tym. Oj, mama martwiłaby się, gdyby wrócił z treningu mocno poraniony. Co innego ojciec, dlaczego ten mysi móżdżek dalej chciał utrzymywać kontakt z synami, dalej było dla niego mało zrozumiałe. Wzruszył ramionami. Nie powinien zaprzątać sobie głowy takim osobnikiem.
Wodząc spojrzeniem po legowisku, dojrzał nie tylko kontury kocich sylwetek i ich mchowe legowiska, ale również potencjalne kryjówki. W końcu nigdy nie wiadomo, co się może przytrafić, prawda? Westchnął. Dopiero wówczas wpadł mu do głowy pomysł. No tak, skoro się już obudził, to dlaczego by nie wybrać się na trening? Nostalgia co prawda sama miała go obudzić, jednak chyba nie będzie miała nic przeciwko, jeśli to on zrobi? A nawet jeśli, to się jej nie bał. Wyprostował się z dumą.
- Będę najlepszym uczniem. - mruknął sam do siebie.
Szybko polizał się po białym futerku na boku, nim wstał, gotowy opuścić legowisko. Zanim jednak zdołał postawić chociażby dwa kroki, cichy szmer powiększył jego czujność. Odwrócił znudzony pysk w stronę brata. Wschód siedział, przypatrując mu się z zainteresowaniem.
- Dotąd się wybierasz?
Bocian zastrzygł uszami.
- Nie twoja sprawa, lisi bobku. - mruknął.
Dla upewnienia, że nikogo nie obudził, jeszcze raz rozejrzał się po legowisku. Jego ulubienice jeszcze spały, podobnie jak Pędrak i reszta niezbyt ogarniętych braci. Mianowanie mieli wczoraj, nie minęło jeszcze tak dużo czasu, więc śpiąc tak w swoich posłaniach, wydawali się bardzo malutcy. Wybory mentorów trochę go cieszyły. Żuraw dostał nudnego zdaniem Bociana, przywódcę Klanu Lisa, Czapla lisiego móżdżka Szakłaka, z kolei Wschód, Myszołowa. Szkoda tylko, że nie oberwą mocno po pyskach. Taki sposób byłby wręcz idealny, by wymusić na kimś posłuszeństwo. Sam to przecież praktykował, rzadko, jednak wolał posługiwać się ostrym słownictwem.
- Idziesz na trening? - dopytywał dalej braciszek.
Wywrócił oczami w odpowiedzi. Ruszył w stronę wyjścia. Koniuszek jego ogona lekko drgnął, a śliczne pędzelki na uszach niezauważalnie się poruszyły. Nie chciał tracić czasu na rozmowy z kocurkiem. Wschód się nie podnosił. Przywykł już dawno.
- Tylko uważaj na tego potwora. Ż-żeby ci nic nie zrobiła. - miauknął za nim z desperacją. - O-ona może ciebie...
- Poradzę sobie. - nie dał mu dokończyć. Zatrzymał się na moment, wysuwając pazury. - Poza tym ciocia Nostalgia je tylko niegrzeczne kociaki.
Wyskoczył na zewnątrz. Poczuł zimny wiatr, ocierający się o jego futerko, muskające pyszczek, zachęcające do dalszego ruchu. Zaciekawił się, czy znowu spadnie deszcz. Wolałaby spokojny, słoneczny dzień, na razie ciężko było jednak zauważyć, czy faktycznie tak będzie. Uczeń ruszył w stronę legowiska wojowników, a przynajmniej myślał, że tam się ono znajduję. Zdążył już całkiem nieźle poznać otaczające go obozowisko i już nie mógł się doczekać, aż zobaczy tereny poza bezpiecznym obozem. Zmrużył oczy w skupieniu. Nostalgia zabierze go poza obóz, czy każe sprzątać posłania? Nauczy go walki, czy wybierze polowanie? Było tyle rzeczy! Osobiście liczył jednak na oprowadzenie. Spojrzał w stronę wyjścia. Może powinien nie czekać i sam się wybrać? Odrzucił tą myśl równie szybko, co się pojawiła.
Wsunął się do wspomnianego legowiska. Wojownicy spali w najlepsze, całkowicie utraciwszy czujność, na rzecz nocnych marzeń. Senność zalewała ich ze wszystkich stron. Bocian nie mógł czasami zrozumieć zachowania dorosłych kotów. Biały kocur dojrzał nawet sierść ojca, oraz trochę dalej wujka. Ominął zwinnie kilku pobratymców. Skrzywił się lekko na chrapanie, nim znalazł się przy upragnionej mentorce. Cieszył się, że to właśnie Nostalgia go szkoli. Nie liczył na żadne fory, nie chciał, żeby była milutkim, troskliwym mentorem. Wiedział, że go nie zawiedzie. Byli do siebie pod pewnymi względami podobni. To była jedyna słuszna decyzja Horyzonta. On i ona. Uczeń i jego mentorka.
Zbliżywszy się już do towarzyszki wielu kolejnych księżyców, wysunął przed siebie łapę i mocno ją trącił w bok. Nic. Ponowił ten gest jeszcze kilkukrotnie, zamierzając wybudzić kocicę ze snu. Nie obchodził go fakt, że jest jeszcze bardzo wcześnie. Im wcześniej zaczną, tym lepiej i więcej się nauczy. Przysiadł przy niej.
- Od spania jest noc. - mruknął, jeszcze raz ją trącając.
<Nostalgio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz